poniedziałek, 15 lipca 2013

Starożytny port kosmiczny ? Czy teoria innych wymiarów jest słuszna ?

Artykuł powstał przy udziale blogera "zarejestrowanego", zapraszam na jego blog o maszynach w starożytnym Egipcie:  http://technologiamaszynowa.blogspot.co.uk/




Poprzednia supercywilizacja nadludzi z ich biologiczną długością życia 900 set lat musiała osiągnąć niebywały poziom wiedzy oraz doświadczenia w sprawach między wymiarowych, doświadczenia w kontakcie z NATURĄ, naturą jako nauczycielką tajemnic. Ci nadludzie posiadający kontakt z Super Bytem, z Aniołami oraz Synami Bożymi musieli wytworzyć jakiś niezwykły obraz wszechświata, musieli posiąść jakąś niezwykłą wiedzę, która w końcowym etapie ich rozwoju doprowadziła do globalnej katastrofy. Czy możemy znalezć jakieś artefakty lub budowle potwierdzające tą ich niezwykłą wiedzę oraz tajemnicze postrzeganie rzeczywistości z jej wielowymiarowością ? Otóż znajdowane są rzeczy, które nie pasują do standardowego rozumienia historii, a zwłaszcza poprzedniej cywilizacji z okresu starożytności, nie pasujące do historii przedstawianej w podręcznikach szkolnych czy naukowych.





Nie pasują one do ogólnie przyjętego modelu "prymitywnych" przodków. Jak większość wie, a przynajmniej ci którzy się interesują zakazaną archeologią poprzednia cywilizacja była bardziej rozwinięta od obecnej, obecna cywilizacja według hinduizmu oraz Biblii jest cywilizacją z ograniczonymi możliwościami, cywilizacją żyjącą w zmienionym świecie, nieświadomą istnienia wyższych światów, wyższych Istot, zwalczającą tych którzy wierzą w Super Byt/Istotę zdolną stwarzać całe światy oraz istoty je zamieszkujące, innymi słowy nastąpiła "DEWOLUCJA". Na czym polegała ich eksploracja wszechświata ? Musimy pamiętać, że ich świat psychiki oraz cielesności był inny, był uwarunkowany wyższą zawartością tlenu ! Pociągać to mogło za sobą inną percepcję rzeczywistości. Dodatkowo nie jedli mięsa ! Byli ogólnoświatową cywilizacją vegeterian ! Przyjrzyjmy się takim zagadkowym artefaktom, budowlom lub miejscom...:



Na zdjęciach poniżej tajemnicze elementy "konstrukcji" z miejsca zwanego Petrą. Jakie zadanie miało być przyporządkowane tym "rzezbieniom" ? Czy był to efekt "wibracji" umysłu lub rzeczywistości, mający wpływać na samopoczucie, na zmianę świadomości ? Nikt nie będzie zadawał sobie trudu by wykonać takie pracochłonne "elementy" ścian jeżeli nie miałyby one mieć jakiegoś zadania do spełnienia, to chyba oczywiste.












Byłoby to może osobliwością gdyby nie podobne "elementy naścienne" z tajemniczego miejsca zwanego Serapeum w Egipcie.


Zdjęcia przedstawiają starożytny "hinduski bunkier" z jego perfekcyjnie wykończoną wewnętrzną powierzchnią. Część naukowców twierdzi, że pojęcie matematycznego zera pochodzi ze starożytnych Indii, osobiście twierdzę, że pochodzi z pierwotnej, jednej i pierwszej ludzkości, zanim powstały cywilizacje i języki, nastąpił podział ludzkości, podział języków jakimi się posługiwała, wszystko co pozostało po pierwszej cywilizacji przejeły kultury i ludy powstałe na jej bazie, przejmując wiedzę, naukę oraz budowle pozostawione na danym terenie. Wykończenie powierzchni wskazuje na wielkie znaczenie tego pomieszczenia. Czy miało ono naukowe zadanie ? Czy nauka poprzedniej cywilizacji nie była związana z "wyższym poznaniem świata" ? Wyższymi naukami pochodzącymi od Istot wyższych ?







Czy były to istoty "żywe" czy może produkt zaawansowanej cywilizacji hinduskich bogów lub Atlantów ?


Uskrzydlona figurka przedstawia "boga ubioru", znaleziona w Ameryce południowej, jej stój wskazuje na rodzaj "skafandra ciśnieniowego"


Starożytny mur z wielkich głazów przypominających swoim kształtem te z Ameryki południowej. Są to głazy z Turcji, pokazują one jak "dziwną" metodą obrabiania skał się posługiwano. Czy "zmiękczano" skałę za pomocą jakiejś energii a następnie ją kształtowano odpowiednio dopasowując do siebie ? Ich technologia obrabiania skał pozostanie nierozwiązaną tajemnicą do czasów odnalezienia "zapisu" starożytnej supercywilizacji. Czy zapis tamtej cywilizacji był zapisem wyrytym na blokach skalnych czy może był on zapisany na innym nośniku ?  Czy starożytni odkryli niezwykłe cechy kwarcu znajdującego się w skałach ? Obecna cywilizacja oparta na elektronice, wykorzystuje kwarc we wszystkich urządzeniach informatycznych. Może w niektórych przypadkach starożytnych nie było wcale materialnego nośnika ?!

"... Niebo i ziemia przeminą, a moje słowa nie przeminą..." Łukasza 21-32










Dla przykładu podobne lub te same kształty z ameryki południowej



Pierwsza cywilizacja super nadludzi posiadła wiedzę o wszechświecie, o galaktykach, gwiazdach i planetach. Wszystkie budowle pozostałe po tej cywilizacji świadczą o jej ogromnej wiedzy związanej z możliwościami "zmiany materii", "komunikacji międzywymiarowej.
Rodzaju 11:6 - " I rzekł Pan: Oto jeden lud i wszyscy mają jeden język, a to dopiero początek ich dzieła. Teraz już dla nich nic nie będzie niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić."
Możliwości te stały się prawdopodobnie przyczyną jej upadku oraz wyroku Super Bytu. Oczywiście nie wiemy kto dokładnie i jak zmienił poprzednich ludzi, że stali się zli w oczach Super Istoty, czy byli to Aniołowie, czy może "dzieci" powstałe ze związku Aniołów i ludzi. Jeżeli Nadistota stwierdza fakt, "...że dla nich wszystko będzie możliwe..." to mamy doczynienia z supercywilizacją wraz z niezwykłą wiedzą, którą posiadła tamta ludzkość !

Ze Świętych Zródeł wiemy, że ludzkość została podzielona i rozproszona... Rdz 11:9 - "Dlatego też miejsce owo nazywa się Babel, gdyż Bóg pomieszał języki [wszystkich mieszkańców], a ich samych rozproszył po całej ziemi" ...możemy się domyślać tylko o możliwych zmianach genotypu ludzi, którzy przestali się rozumieć, przestali być jednością, przestali się kochać nawzajem. Odkopywane mumie w Ameryce południowej wskazują na blond kolor włosów tych którzy żyli przed obecnymi indianami.



Potwierdzeniem koloru włosów są maski z niebieskim zabarwieniem tęczówek znajdowane w Ameryce południowej.

Figurki z takim kształtem głowy wydawać by się mogły jakimś rodzajem fantazji lub symbolicznym przedstawieniem danej postaci lub cech danego osobnika, lecz widomo wam ze stron tego bloga, że jest to dokładne przedstawienie cech anatomicznych "ludzi" żyjących na terenach Ameryki południowej





W Iranie możemy znalezć "wycięcia w skałach", znajdowane są podobne na całym świecie, jakie jest ich zastosowanie ? Uczeni łamią sobie głowy, są to "uczeni", którzy zostali "nauczeni" materialnego poglądu na otaczający nas świat i cztero wymiarową rzeczywistość.


Bramy z Rustam Persepolis:











tutaj "brama" z Ameryki południowej




Czy świat ma więcej wymiarów niż cztery w których żyjemy ? Moim skromnym zdaniem tak, ma więcej, wspominają o tym naukowcy od mechaniki kwantowej i matematycy. Starożytna cywilizacja miała kontakt z inną rzeczywistością, umiała kontrolować inne wymiary, posiadała wiedzę o innych wymiarach, możemy to obserwować w pozostałościach tajemniczych budowli oraz "skomplikowanej" nauce starożytnych mędrców.

Ostatnio dzięki wynalazkowi "potrafiącemu utrwalić obraz i dzwięk" udało się zarejestrować takie zjawiska na niebie: 






Starożytni wiedzieli więcej o NATURZE niż zdajemy sobie sprawę w naszym codziennym zalataniu, zabieganiu, wykorzystywali to do swoich "badań", do swojej "działalności".  Złoty podział, który występuje w arcydziełach starożytnych, oraz dziwne konstrukcje sugerujące "wpływ" tej matematycznej reguły na rzeczywistość, rzeczywistość człowieka jest widoczny dla tych chcących dostrzec inną "wiedzę" tamtych ludzi.




to zdjęcie jest z Egiptu..., ściana Egipskiego monumentu...



szereg zdjęć z Ameryki południowej...:












Największą koncetracją tajemnic oczywiście pozostaje starożytny Egipt, Egipt który zdaje się być centrum kosmicznym, centrum starożytnej "działalności":

"Bramy egipskie"








Starożytny "port kosmiczny" zwany "starożytnym egiptem", centrum działalności tajemniczej cywilizacji nadludzi...?





Kolejną tajemnicą jest "geologiczna konstrukcja" z Afryki, zwą ją "Okiem Afryki", "Strukturą Richart". Czy jest to naturalna pozostalość geologiczna jak chcą to widzieć tzw. "naukowcy" ? Czy może jedna z największych pozostalości dzialalności supercywilizacji ? Struktura ta pasowałaby do "okrągłej technologi" starożytnych... Jej średnica wynosi około 35 kilometrów ! Jeżeli byśmy chcieli trochę puścić wodze wyobrazni i spróbować dopasować tą strukture do wydarzeń w starożytności to pasowałaby ona rozmiarem do jakiegoś miasta..., to tak jakby odcisk czegoś co stało na ziemi, czegoś olbrzymiego...

"...Ardżuna wypuścił Głowę Brahmy w stronę wroga: "Latające miasto wzbijało się wysoko w kosmos po to, by błyskawicznie opaść tuż nad ziemię, i za chwilę znów wzbijało się w górę. Wpadało do wód oceanu i za chwilę startowało na niebotyczne wysokości... i tu dopadła go Głowa Brahmy. Szczątki tego pojazdu spadły w kawałkach na Ziemię, a jego mieszkańcy spłonęli." (Mahabharata, Vanaparwan, rozdz.168-172)..."









Na tym zdjęciu poniżej widać jakby część tej struktury była pokrytra, "skamieniałą glebą potopową", wynikałoby z tego, że jest to pozostałość z przed potopu ?





Trzeba mieć także na względzie te dziwne okrągłe pozostałości, odnalezione dzięki pracy niezależnych poszukiwaczy, a utrwalone na znanym wam filmie dokumentującym pozostałości poprzedniej cywilizacji, cywilizacji przedpotopowej.






Starożytny świat ludzkości był przedziwny !


Archeo Matrix - więcej w artykule pt.: "Chrześcijańskie anamnesis"





[...]Największą popularnością cieszyła się teoria wywodząca te ludy z baśniowej Atlantydy i rzekomo zamieszkującej ją mocnej i kulturalnej rasy. Pewien badacz za wszelką cenę usiłował dowieść, że nie tylko zachodzi związek między cywilizacją egipską a meksykańską, ale że cywilizacja egipska wywodzi się od meksykańskiej. Lord Kingsborough stracił fortunę, aby w ośmiu tomach udowodnić domysł historyka hiszpańskiego Garcii,[...] ...może nie cywilizacje Ameryki stworzyły Egipską ale Egipska dała początek Amerykańskiej...

"Zgodnie z Mahabharatą asurowie na skutek powtarzających się klęsk w walkach z dewami i pozbawieni władzy i nieba zaczęli inkarnować się w ludzi z królewskich rodów (a dziś byśmy mogli powiedzieć, że w "elity"). Jako wcieleni i źli z natury bogowie (w liczbie wielu tysięcy) zaczęli szerzyć na Ziemi śmierć i zniszczenie." więcej w artykule "Starożytna niebieska materia"



Zaawansowane superkomputery z wymiaru czwartego królestwa - Michael Hoggard



Linki:
Megalityczna rzeczywistość kontra darwinistyczna Maja माया
Dziwny jest ten świat, jeszcze bardziej dziwny był przedpotopowy
"Czy uwierzycie mi wreszcie, że mój powrót na ziemię jest zrządzony przez Boga ?"
 Geopolityka ponadludzka - nowa/stara dziedzina nauki
Zakazane obrazy świadomości (archeologicznej tożsamości)
Chrześcijańskie anamnesis
Starożytna niebieska materia
Starożytne drogocenne perły
Jogini ziemscy – Jogini duchowi
Nowy nieznany rodzaj jogi ?
Napisem prosto w faryzeuszy i lud izraelski ! Święte drzewo i jego gałęzie
Tajemnice biblijnych psyche [ψυχή] joginów
„Któż jest tak mądry, aby to zrozumiał, i tak rozumny, aby to pojął ?”
Sygnały spoza chronos-u
Biologiczno duchowe instytuty megalityczne ?
Ucieczką jest Bóg Starożytny
Starożytne drogocenne perły
Narzędzia psycho technologii ?
„Bóg przywraca to, co przeminęło”, czyli „Oblivion” w nowej formie
Pamięć absolutna (globalna) Total recall – resety cache i RAM ?
Przejścia przez duchowe bramy – ale dokąd ?"
Któż jest tak mądry, aby to zrozumiał, i tak rozumny, aby to pojął ?
Szczególna teoria myślenia względnego
Tożsamość archeologiczna
Żelazna logika naukowca kreacjonisty – dr Thomas Kindell
Hipoteza rzadkiej Ziemi – Paradoks Fermiego
Teoria przerwy, tohu wabohu – 
Polska szachownica 2015 – tylko energetyczna ?
Tajemnica zmiennokształtnych ufo wyjaśniona ?
Dowody historyczne na globalny starożytny kataklizm
Zagadkowe konstrukcje na Marsie. Starożytne Vimany to prawda ?
Poważna hinduska instytucja naukowa oraz nobliści zajmą się Vimanami
„oto Czuwający i Święty zstępował z nieba” – עיר
Cenzura w USA? W szkołach nie wolno kwestionować „teorii ewolucji” i „globalnego ocieplenia”
„Bóg przywraca to, co przeminęło”, czyli „Oblivion” w nowej formie
Wyobraźcie sobie zrównoważony rozwój ufonautyczny
Przedświadomość megalityczna
Armia ciemności iluminackiego kominternu vs Synowie Światłości i ich duchowa broń
Megalityczne hinduskie świątynie – zakodowane informacje
Megalityczne świątynie hindusów i ich tajemnicze kody


Nowe transhumanistyczne mieszkania Nachasza








Proponuję zapoznać się z 5 minutowym filmikiem pt.: "O co im chodzi", znajdą w nim państwo informacje dlaczego starożytne artefakty zaginionych cywilizacji (przedpotopowych), a także szkielety lub resztki gigantów są skrywane przez światowe elity. Dodatkowo przedstawia się tam cenne uwagi na temat sytuacji społeczeństw, jak są manipulowane, dlaczego spora ich część jest zadłużana, te skryte i celowe działania mają jeden cel, jaki ? Wystarczy obejrzeć pierwsze kilkanaście sekund tego materiału.

O co im chodzi ?


"Proszę zauważyć, że pomiędzy tajnymi organizacjami duchowymi UFO masonów (UFOsonów), a istotami z pojazdów NOL występuje wiele silnych podobieństw. Najważniejszą jest ta, że UFOsoni muszą działać w skrytości, tak samo jak UFO byty ! Podstawą działalności tych dwóch typów humanoidów jest to, że ich działania są objęte najwyższym stopniem tajności ! Obie te grupy zajmują się również programowaniem jak i oszukiwaniem umysłów ludzkości !" (Patrz artykuł pt.: "Geopolityka ponad ludzka - nowa/stara dziedzina nauki")





Wieża Babel była szczególną budowlą. Była niezatapialna: ...A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi... Ludzie pomni złych doświadczeń wyniesionych z potopu, wznosili obiekt odporny na kolejny potop. Czyli ludzie zainwestowali swój potencjał w powiększenie niezależności od Boga. Obrali dokładnie tą samą filozofię życia, jaką mieli przed potopem. Dla Boga, ta droga obrana przez człowieka, była pewnością utraty z nim kontaktu, stąd ingerencja, która uniemożliwiła człowiekowi, dalsze podążanie drogą całkowitego uniezależnienia się od Boga. Na uwagę zasługuje fakt, że gdyby nie Bóg, to cała ludzkość byłaby zjednoczona w złym. Dałoby to podstawy do dyktatury, jakiej świat nie zaznał. Bariera językowa jednak zapobiegła temu.



Cywilizacja popotopowa, a dokładniej cywilizacja Istoty Niebiańskiej przybyłej na Ziemię 2000 lat temu także posiada kontakt z wyższą rzeczywistością, kontakt z innym wymiarem, z wymiarem Nieba:

[...]Sługa Boży Dominik od Jezusa i Maryi (zm. 1630), karmelita bosy,
lewitował w stanie ekstazy w obecności króla hiszpańskiego Filipa II.
Innym razem, kiedy Dominik unosił się w powietrzu, chwycił go pewien
sceptyk, podejrzewający oszustwo. Sceptyk uniósł się do góry wraz ze
świętym, ale przestraszywszy się, że zostanie porwany, puścił go, w konsekwencji
czego upadł na ziemię i został poważnie ranny...

Błogosławiony Tomasz z Cori OSF (zm. 1729) popadł w stan ekstazy
w czasie rozdawania Komunii świętej w kościele w Civitella.
Wzniósł się z taką prędkością aż na wysokość sufitu, że zgromadzeni obawiali
się, iż uderzy głową o krokiew. Jednak wkrótce Tomasz łagodnie
opadł na podłogę, wciąż trzymając cyborium w jednej ręce, zaś Hostię
w drugiej między kciukiem a palcem wskazującym. Żywot tego świętego,
oparty na materiałach procesu beatyfikacji, mówi również o tym, że
w czasie swej ostatniej choroby lewitował ponad łóżkiem w pozycji horyzontalnej.[...]

[...]Św. Alfons Maria Liguori (zm. 1787) głosił słowo misyjne w Foggia
wraz z czternastoma towarzyszami, kiedy Ojciec Niebieski dał ludowi
znak, iż ten założyciel zakonu redemptorystów jest świętym. Właśnie
w kolegiacie w Foggia przed czternastoma laty świętemu objawiła się
Matyja Panna. W tym samym kościele w Boże Narodzenie 1745 roku
Alfons wygłaszał kazanie o opiece Maryi, kiedy znowu pojawił się ten
sam, co poprzednio, wizerunek Maryi. Wierni w ławkach spoglądali ze
zdumieniem na wizerunek poruszający się wewnątrz ram portretu,
wstrząśnięci widokiem niebiańskiego blasku rozświetlającego twarz
M a r y i Panny i padającego na twarz Alfonsa, nadając jej cudowny blask.
Święty - po wypowiedzeniu słów: „Moja Pani, czy sprawia Ci radość igranie ze mną?" - wpadł w ekstazę i wzniósł się w powietrze na wysokość
kilku cali ponad posadzkę. To wydarzenie nie tylko utwierdziło
świadków w przekonaniu o świętości Alfonsa, ale również przyczyniło
się do niezliczonych nawróceń i pogrążenia grzeszników w głębokim żalu
za grzechy.[...]




[...]Któż lepiej opowie nam o zjawisku cudownego unoszenia się ciała
w powietrzu, jeśli nie ktoś, kto sam doświadczył czegoś takiego? Dlatego
zajmiemy się św. Teresą z Avila (zm. 1582), która nie tylko przeżyła
to mistyczne doświadczenie, ale również opisała je - i ustosunkowała się
do niego - w rozdziale XX swojej autobiografii. Niezliczona ilość świętych
doznawała lewitacji, ale zaledwie garstka - jeśli nie jedyna z nich -
szczegółowo opisała swoje przeżycia. Reakcje świętej na to zjawisko
mogły być identyczne z reakcjami innych, którzy przeżyli podobne przemieszczenia
ciała i ducha.
Święta opowiada, że uniesienie pojawia się znienacka, jak „pęd tak
szybki i silny, że widzisz i czujesz jakby obłok, albo orzeł wspaniały
wzbijał się w górę i ciebie na skrzydłach swoich porywał".
Święta nie chciała, aby inni byli świadkami jej uniesień, ani nie
chciała uchodzić za osobę niezwykłą lub świątobliwą („Panie (...) nie
pozwól aby stworzenie tak nędzne jak ja zostało uznane za świątobliwą
kobietę".) Z tego powodu Teresa wielokrotnie próbowała przeciwstawiać
się lewitacji, jednak jak mówi:
(...) ile razy chciałam tym zachwyceniom opór stawić, czułam
zawsze pod nogami siłę jakąś, podnoszącą mnie, tak potężną że nie wiem z czym ją porównać; działała ona z nierównie
większą gwałtownością, niż się to zdarzyć może w najsilniejszych
nawet poruszeniach duchowych; zostawałam potem
jakby złamana, bo jest to walka straszna, a w końcu wobec woli
Pańskiej daremna; nie masz siły przeciw sile Jego".'
Biograf i współczesny świętej, ojciec Diego de Yepes napisał, że
pewnego razu, gdy biskup Alvaro de Mendoza rozdawał Komunię
świętą, zakonnicom przez comulgatorio (otwór w ścianie kaplicy), święta
niespodziewanie uniosła się w ekstazie ponad wysokość otworu, przez
co nie mogła przyjąć Komunii.
Odnosząc się do tych wydarzeń, święta Teresa napisała w swojej
autobiografii:
(...) rozumiejąc to dobrze, że rzecz tak nadzwyczajna musi zaraz
nabrać wielkiego rozgłosu (...) przykazałam zakonnicom
- bo stało się to niedawno temu, już od czasu jak pełnię urząd
przeoryszy - aby nikomu o tym nie mówiły. W innych razach
jednak, mianowicie raz, gdy w uroczystość naszego Patrona
kilka pań wysokiego rodu było na kazaniu, choć za pierwszą
oznaką, że Pan znowu chce uczynić ze mną to samo, rzuciłam
się krzyżem na ziemię, i siostry przybiegły do mnie, usiłując
mię przytrzymać, obecni przecie spostrzegli, co się ze mną
dzieje.2
Co przeżywa osoba ulegająca lewitacji? Święta pisze, że lewitacja
wzbudza wielką pokorę, ale wyznaje również, że:
Z początku, wyznaję, bardzo się bałam, bo i któż by się nie
przeraził, czując, że ciało jego unosi się z ziemi? Choć podnosi
je dusza i rozkosz przy tym czuje wielką, o ile nie stawiamy
oporu, nie odchodzi jednak od zmysłów; ja przynajmniej tyle
zachowywałam przytomności, że czułam, iż jestem podnoszoną.
Tak się tu objawia majestat Tego, który zdolny jest takie
rzeczy czynić, iż z przerażenia włosy się jeżą na głowie,
i duszę głęboko przenika bojaźń obrażenia Boga tak wielkiego.[...]




[...]Kiedy św. Filip Nereusz(zm. 1595) miał dwadzieścia dziewięć lat,
modlił się z wyjątkowągorliwościąo łaski Ducha Świętego, w przygotowywaniu
do uroczystości Zielonych Świąt. W czasie modlitwy zdawało
mu się, że ujrzał ognistą kulę, która poprzez usta wniknęła do jego serca.
W tym samym momencie poczuł tak intensywne, fizyczne ciepło, że
chcąc ochłodzić ciało, zdjął koszulę i rzucił się na ziemię. Kiedy po
chwili podniósł się, przepełniała go radość. Instynktownie przyłożył
rękę do piersi i poczuł obrzmienie wielkości pięści. Serce wydawało dudniący
odgłos palpitacji, podobny do odgłosu, jaki wydawało serce
św. Gerarda z Majelli. Św. Filip do końca życia doświadczał tej nienaturalnej
palpitacji serca, nasilającej się w czasie modlitwy, wysłuchiwania
spowiedzi, odprawiania Mszy świętej i rozdawania Komunii.
Ci, którzy słyszeli bicie serca świętego, porównywali jego odgłos
do uderzeń młota, a także obserwowali jak drżał i trząsł się fotel, na
którym siedział święty.
Święty zawsze odczuwał palące ciepło w okolicy serca i gardła, toteż
nawet zimą szukał ochłody, otwierając na oścież okna.26
Po śmierci świętego, lekarze i chirurdzy, którzy wcześniej znali
św. Filipa, zostali wezwani do zbadania tajemniczego obrzmienia na
klatce piersiowej. Biograf świętego pisze:
Badanie dowiodło, że dwa żebra były pęknięte, tworząc łuk
wyginający się na zewnątrz; serce było niezwykle dużych rozmiarów,
natomiast arteria płucna była dwukrotnie większa niż
normalnie; poza tym nie było żadnych zmian chorobowych.27
Wyniki były na tyle niezwykłe, że lekarze po zakończeniu badań
zaświadczyli pisemnie pod przysięgą, że mają do czynienia z przypadkiem
nadprzyrodzonym i cudownym[...]

[...]Niezliczony tłum obserwował św. Gerarda z Majelli (zm. 1755),
jak dokonywał jednego z najniezwyklejszych cudów. Pewnego dnia,
znalazłszy się nad brzegiem morza w Neapolu, usłyszał jak tłum wydaje
okrzyki przerażenia. W zatoce niespodziewanie rozpętał się szkwał,
grożąc wywróceniem łodzi z licznymi pasażerami. Przejęty współczuciem
św. Gerard uczynił znak krzyża i wykrzyknął w stronę statku:
„W imię Trójcy Przenajświętszej, zatrzymaj się!" Następnie rzucił swój
habit na wodę i stanąwszy na nim, zbliżył się do łodzi, chwycił się ją, a następnie popchnął - niby pływający korek - ku brzegowi, krocząc po
falach.
Nie trzeba dodawać, że tłum najpierw zamarł przejęty zgrozą, po
czym, widząc co się wydarzyło, pospieszył ku świętemu, wykrzykując:
„Cud! Cud!"
Pokorny święty, nie zamierzając korzystać z owoców tego, co Pan
Bóg zdziałał za jego pośrednictwem, pospieszył do miasta, gdzie schronił
się w domu przyjaciela. Kiedy później ojciec Margotta zapytał świętego,
w jaki sposób zaciągnął łódź w bezpieczne miejsce, odpowiedział
po prostu: „Ach, ojcze, kiedy Bóg tego chce, wszystko jest możliwe".
Inny ksiądz, ojciec Cajone, zadał mu to samo pytanie. Święty pokornie
odpowiedział: „Chwyciłem łódź dwoma palcami i zaciągnąłem
do brzegu. Znajdowałem się wówczas w takim stanie (ekstazy), że
mógłbym unieść się w powietrze".25
Wiadomość o tym wydarzeniu, rozgłaszana przez świadków, rozeszła
się po całym regionie, i znalazła miejsce w biografiach świętego[...]




[...]Św. Franciszek Solano (zm. 1610), zakonnik franciszkański,
opuścił swoją rodzinną Hiszpanię, udając się do Nowego Świata, celem
ewangelizacji takich krajów, jak Argentyna, Boliwia, Paragwaj i Peru.
Polegając na Bożym miłosierdziu w stosunku do biednych krajowców,
dokonał wielu cudów, których beneficjentami byli Indianie. Według
biografa świętego: „Franciszek kładł swój habit na rwące strumienie
i przepływał na nim na drugi brzeg".26
Jednen z najbardziej efektownych przykładów cudownego przemieszczenia,
wydarzył się za sprawą św. Franciszka z Paoli - j e g o wiary
i zaufania Ojcu Niebieskiemu. Pewnego dnia święty znajdując się
wraz z towarzyszami w podróży, miał nadzieję na przeprawę promem
z Villa S. Giovanni do Messiyny, co wymagało przepłynięcia czterech
mil. Święty podszedł do jednego z kapitanów promu, Piętro Coloso, i zapytał,
czy ten, w imię miłości Jezusa Chrystusa, zgodziłby się łaskawie
przewieźć jego wraz z towarzyszami na brzeg Sycylii. Kapitan odparł, że
z radościąuczyni to, po otrzymaniu zapłaty za swojąpracę. Kiedy święty
stwierdził, że nie posiada pieniędzy, Coloso wyraził się z pogardą: „Jeśli
me macie pieniędzy, żeby mi zapłacić, ja nie mam łodzi, aby was przewieźć". Przyjąwszy ze spokojem odmowę kapitana, święty poszedł na
brzeg zatoki i ukląkł w modlitwie. Następnie podniósł się, pobłogosławił
 i - na oczach zdumionych ludzi oraz swoich towarzyszy - rozłożył habit na wodzie, przywiązał swój kij do jednego z rogów i trzymając go
w górze, użył jako żagla. W ten sposób spokojnie popłynął przez cieśninę
w kierunku Mesyny. Świadkowie zebrani na brzegu zaczęli-na widok
cudu - wydawać okrzyki zdumienia, zaś zakłopotany Coloso zaczął
wzywać świętego, aby wrócił na brzeg oraz zapewniać, że z chęcią przewiezie
go z towarzyszami na drugi brzeg. Skoro jednak święty nie zawrócił,
Coloso pospieszył wraz z ojcem Rendacio i bratem Giovanni na
prom, którym popłynęli jego śladem.
Kiedy dotarli do Mesyny, święty ujrzał wielki tłum ludzi, obserwujący
cud i kierujący się ku miejscu, w którym miał wyjść na ląd. Wtedy
zmienił kierunek żeglowania i wylądował z dala od świateł domów, niedaleko
odosobnionego miejsca, z licznymi skałami. Miejsce to nazywano
Świętym Grobem. W 1503 roku wzniesiono tu klasztor zgromadzenia
św. Franciszka, dla upamiętnienia cudownego lądowania świętego na
Sycylii.
Kapitan Coloso, szczerze skruszony, błagał świętego o wybaczenie,
które zresztą z łatwością otrzymał. Po czym święty wraz ze swymi
towarzyszami szybko odeszli, aby uniknąć spotkania ze świadkami....

Płaszcz, użyty przez świętego dla dokonania cudu, stanowi cenną
własność zakonu minimitów, przechowywaną w sanktuarium w Paoli.
Św. Franciszek z Paoli został kanonizowany w 1519 roku. W 1943 roku
papież Pius XII ogłosił go patronem żeglarzy - j a k o że opisany cud, oraz
wiele innych, wydarzył się na morzu.
Podobnym środkiem transportu posłużył się św. Rajmund z Penafort
(zm. 1275), urodzony na zamku w Katalonii, przekształconym po
blisko trzystu latach w klasztor dominikański. Rajmund czynił szybkie
postępy w nauce i już w wieku dwudziestu lat zaczął wykładać filozofię
w Barcelonie. Po wstąpieniu do zakonu dominikańskiego i wyświęceniu,
pracował „bez wytchnienia" nauczając, szkoląc, słuchając spowiedzi
i nawracając heretyków. Był uważany za „wzorcowego duchownego,
dzięki swej niewinności, zapałowi, pobożności i bezgranicznej
szczodrości wobec biednych".
Pewnego razu król Jakub zabrał Rajmunda na Majorkę, celem szerzenia
wiary na wyspie. Jednakowoż król sam prowadził skandaliczny
tryb życia, który święty próbował uporządkować. Ze względu na opieszałość
króla w tym przedmiocie, święty poprosił o zwolnienie z obowiązków.
Król nie tylko nie uczynił tego, ale zagroził karą śmierci każdemu, kto pomoże świętemu w ucieczce. Pokładając zaufanie w Bogu, święty powiedział do swoich towarzyszy: „Ziemski król zamyka mi drogę
ucieczki, ale niebieski Król otworzy ją przede mną". Butler opisuje:
Następnie podążył w stronę morza, rozłożył swój habit na wodzie,
związał jeden koniec z laską-jako żagiel - i uczyniwszy
znak krzyża, odważnie stanął na habicie, podczas gdy zastraszeni
towarzysze, przyglądali się wszystkiemu z brzegu. Na
takim swoistym statku święty pożeglował z taką szybkością,
że po upływie sześciu godzin dotarł do portu w Barcelonie, odległego
o sześćdziesiąt lig od Majorki. Świadkowie jego przybycia
powitali go oklaskami. Jednak święty, zgarnąwszy i nałożywszy
na siebie suchy habit, przecisnął się przez tłum
i zniknął w klasztorze.28
Opisane wydarzenie znalazło się w bulli kanonizacyjnej świętego
i zostało opisane przez pierwszych historyków, badających jego życie.
Dla uczczenia cudownego lądowania, w miejscu tym wzniesiono
kaplicę i wieżę. Nawiasem mówiąc, król - dowiedziawszy się o cudownym
przemieszczeniu świętego- szczerze nawrócił się „i od tego czasu, aż
do śmierci świętego postępował nie tylko w sumieniu, ale i w rządzeniu
wszystkimi królestwami, zgodnie z radami św. Rajmunda".
Nie tylko wymienieni wyżej święci w cudowny sposób używali habitów
do podróżowania po wodzie. Podobny cud wydarzył się w życiu
bł. AlvarezazCordoby(zm. 1420 lub 1430). Ten świątobliwy dominikanin,
szanowany dzięki swemu nauczaniu, ufundował kilka kaplic na
ziemiach klasztornych w Scalla Coeli - każda kaplica przedstawia scenę
z Drogi Krzyżowej. Pewnej nocy, kiedy Alvarez modlił się w jednej
z tych kaplic, gwałtownie wezbrał strumień, który płynął na drodze powrotnej
do klasztoru, całkowicie uniemożliwiając przeprawę. Kiedy
dzwon zaczął dzwonić na poranne modlitwy Alvarez, posłuszny woli
Boga, zwrócił się ku Niemu w modlitwie. Następnie rozłożył swój habit
na wodzie, stanął na nim i tym sposobem przepłynął strumień. Po wyjściu
na drugi brzeg założył habit i zajął miejsce w prezbiterium.29 Podobno
po jego pogrzebie, kiedy dominikanie zdecydowali przenieść jego
ciało do innego grobu, gwałtowny sztorm uniemożliwił wykonanie zamierzonej
pracy.[...]





[...]„ Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduje się w Bogu moim, bo mnie przyodział w szały zbawienia, okrył mnie płaszczem sprawiedliwości, jak oblubieńca, który wkłada zawój, jak oblubienicę strojną w swe klejnoty" (Iz 61, 10). Mistyczne małżeństwo jest najwyższym stanem duchowym, jaki można osiągnąć po tej stronie nieba. Polega ono na zjednoczeniu Bożej miłości z duszą znajdującą się w stanie niebiańskiego uniesienia, tak że duch zlewa się w jedno z Panem. Dusze obdarzone przywilejem otrzymania
tego Boskiego daru są tymi duszami, które przeszły oczyszczenie i całe życie zachowywały całkowitą wierność oraz posłuszeństwo Bogu, dzięki czystej i bezwarunkowej miłości. Wielu pisarzy mistycznych opisywało ten stan, ale wszyscy opierali się na pismach św. Teresy z Avila (zm. 1582) i św. Jana od Krzyża
(zm. 1591), będących doktorami Kościoła oraz nauczycielami teologii mistycznej. Oboje święci pisali na ten temat i właśnie w oparciu o ich sądy przedstawiono krótkie objaśnienie. Udział w mistycznym małżeństwie poprzedza okres przygotowawczy mistycznych zaręczyn, porównywalny w jakimś stopniu z ziemskimi
zalotami, ale wymagający osiągnięcia przez duszę wysokiego stopnia świętości. Św. Teresa w następujący sposób pisze o mistycznych zaręczynach: Zgoda obopólna już stanęła; dusza już dokładnie poznała, kto jest Ten, z którym ma się połączyć, i jakie to dla niej szczęście wejść w tak wysoki związek. Ma więc niezachwiane postanowienie czynić we wszystkim wolę Oblubieńca swego i niczego nie zaniechać, w czym może Mu się stać przyjemną, a Pan z swojej strony (...) cieszy się nią i chcąc, aby się lepiej jeszcze o tym przekonała, w nieskończonym miłosierdziu swoim, raczy niejako przybywać do niej na schadzkę i jednoczyć ją z Sobą. (...) W tej Boskiej schadzce niczego więcej nie bierze dusza, i niczego nie daje, jeno że w sposób niewypowiedzianie tajemniczy widzi jasno, kto jest ten Oblubieniec, którego ma poślubić. (...) Bo taki to Oblubieniec, że sam już widok Jego, i jedno nań wejrzenie, czyni duszę godną tego, by Mu, jak to mówią, oddała rękę swoją. Po zaręczynach następują zaślubiny: Gdy Pan zlituje się już nad tą duszą, która z tęsknoty do Niego taką mękę cierpiała i cierpi, a którą już sobie wybrał za oblubienicę, wtedy, nim dopełni duchowych z nią zaślubin, wprowadzają do tego siódmego mieszkania, które jest Jego własny mieszkaniem. Podobnie bowiem jak mieszka w niebie, tak snadź ma w duszy drugie mieszkanie, w którym Boska Wielmożność Jego przebywa, które zatem możemy nazwać jakby drugim niebem. Również św. Bernard z Clairvaux (zm. 1153), wyjaśniając na czym polega mistyczne małżeństwo, powołuje się na św. Pawła: Jest to czysta i święta miłość, słodka i silna, intensywna i żywa, łącząca - jak powiada św. Paweł - dwoje w jedno. (...) Związek człowieka z Bogiem nie polega na połączeniu dwóch natur (Boskiej i ludzkiej), ale na jedności woli. Jak powiedział św. Jan, małżeństwo jest związkiem wzajemnej miłości, a także związkiem Boga z duszą ludzką. Mistyczne małżeństwo - jako związek duchowy - stało się udziałem nie tylko świętych niewiast, ale również licznych świętych mężczyzn, którzy zaznali łaski wyniesienia do tego stanu. Jednym z obdarowanych był Proboszcz z Ars... Podobnie jak widocznym znakiem doczesnych małżeństw jest obrączka, tak dobry Pan często obdarzał niebiańską obrączką tych, których wybrał do uczestnictwa w mistycznym związku. Czasami obrączka pozostaje niewidoczna dla innych ludzi z wyjątkiem osoby obdarowanej. Jednak zanotowano przypadki, kiedy świadkowie widzieli obrączkę lub czerwony ślad od niej na palcu. Czasami - o czym przekonamy się za chwilę - małżeństwo i ofiarowanie obrączki następują w trakcie uroczystości odbywającej się w obecności Maryi Panny lub przynajmniej jednego ze świętych. Ilu świętych dostąpiło tego mistycznego stanu? Dr Imbert-Gourbeyre ułożył kiedyś listę zawierającą blisko 100 nazwisk osób, które bądź doświadczyły mistycznych zaręczyn, bądź mistycznych zaślubin. Pięćdziesiąt pięć osób otrzymało mistyczne obrączki. Św. Teresa z Avila, która przeżyła ten stan, często w swoich pismach wspomina o Bogu zamieszkującym każdy skrawek duszy: „W duchowych zaślubinach sekretny związek istnieje w każdym zakamarku duszy, wszędzie gdzie Bóg raczy przebywać" Jak wcześniej wspomniano, dobry Pan ofiarowuje klejnoty osobom, z którymi zawiera mistyczne zaślubiny, jednak św. Teresa otrzymała od Boga „klejnot" szczególnej natury. Święta pisze, że jej mistyczne zaślubiny nastąpiły po przyjęciu Komunii świętej. Potem ukazał mi się przez wyobraźnię, jak to nieraz czyni, w największym wnętrzu duszy mojej i podając mi rękę prawą rzekł: „Zobacz ten gwóźdź: jest to znak, że od dnia dzisiejszeg będziesz moją oblubienicą. Dotychczas na to nie zasługiwałaś, ale odtąd będziesz broniła mojej czci, nie tylko jako Stworzyciela i Króla i Boga twojego, ale jako prawdziwa moja oblubienica. Cześć moja będzie czcią twoją i cześć twoja czcią moją". Łaska ta takie potężne wywarła na mnie wrażenie, że jakoby nie mogłam zmieścić się w sobie i jak nieprzytomna rzekłam Panu: „Panie, albo rozszerz serce moje, albo nie dawaj mi takiej łaski, której wiem pewno, że nie zdoła unieść słaba moja natura". Cały ten dzień pozostałam tak, na wskroś przeniknięta Bogiem. Wielką potem z tego widzenia korzyść odniosłam, ale większe jeszcze zawstydzenie i smutek, że w niczym się Panu nie odsługuję za tak wielkie łaski[...]


[...]W życiu wielu świętych mistyków odnotowano przypadki bilokacji, czyli stanu, w którym dana osoba znajduje się równocześnie w dwóch różnych miejscach, nieraz oddalonych od siebie o tysiące kilometrów. Jest to jedno z najbardziej tajemniczych zjawisk w życiu mistyków.

Ojciec Pio posiadał dar bilokacji, zś którego bardzo często korzystał, aby nieść pomoc ludziom będącym w potrzebie. Kiedyś zwierzył się, że śpi tylko siedem godzin w roku. Dla niego dzień bilokacji rozpoczynał się, kiedy kładł się na nocny spoczynek. Udawał się w bilokacjach tam, gdzie posyłał go Chrystus, do konkretnych osób, z duchowym wsparciem, radą i pomocą. W tych "bilokacyjnych podróżach" często towarzyszyli mu św. Antoni Padewski lub św. Franciszek z Asyżu. Faktu bilokacji nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Przypuszcza się, że duch opuszcza ciało i udaje się w inne miejsce, natomiast ciało pozostaje w bezruchu. Kiedy św. Alfons Liguori udał się w bilokacji do Rzymu, aby być przy śmierci papieża Klemensa XIV i uczestniczyć w jego pogrzebie, przez dwa dni siedział jak skamieniały w fotelu, w miejscu swego zamieszkania.


    
 


Zjawisko bilokacji w życiu o. Pio jest bogato udokumentowane.
Obronił San Giovanni Rotondo przed zbombardowaniem
Piloci wojsk alianckich stacjonujących w okolicach Bari od września 1943 r. byli podczas lotów świadkami nadzwyczajnych spotkań. Za każdym razem, kiedy odbywali loty bojowe i zbliżali się w okolice San Giovanni Rotondo, widzieli pojawiającego się na niebie zakonnika, który nie dopuszczał do zrzucenia bomb i zawracał samoloty. Wszystkie miejscowości w okolicy były mocno bombardowane, natomiast na San Giovanni Rotondo nie spadła ani jedna bomba. "Kiedy piloci wracali po wykonaniu lotu - wspomina generał Rossini - opowiadali, że w pewnym momencie na niebie ukazywał się im zakonnik i wtedy samoloty natychmiast same zmieniały kurs".
Początkowo wielu nie dowierzało tym nieprawdopodobnym historiom. Jednak kiedy coraz więcej pilotów dzieliło się podobnymi doświadczeniami (a byli wśród nich Amerykanie, Anglicy, Polacy, Żydzi, katolicy, protestanci, niewierzący), naczelny dowódca, którym był amerykański generał, postanowił osobiście sprawdzić wiarygodność tych opowieści.
Poprowadził eskadrę bombowców, która miała zniszczyć niemiecki magazyn amunicji, znajdujący się w pobliżu San Giovanni Rotondo. Była to któraś z kolei misja, wszystkie poprzednie nie powiodły się, z powodu tajemniczej zjawy pojawiającej się na niebie.
Wszyscy w napięciu czekali, jak tym razem powiedzie się lot bombowe; Kiedy eskadra wróciła do bazy, ameryf kański generał był w prawdziwym szoku. Opowiedział, że kiedy byli już blisko celu bombardowania, nagle zauważyli na wysokości lecących samolotów, postać zakonnika ze wzniesionymi rękami. W pewnym momencie we wszystkich samolotach bomby samoczynnie się odczepiły spadając na okoliczne lasy. Natomiast samoloty, same, bez ingerencji pilotów wróciły w kierunku bazy. Wydarzenie to stało się głownym temeatem tematem rozmów w całej jednostce. W czasie dyskusji ktoś zasugerował, że tym zakonnikiem może być stygmatyzowany o. Pio, przebywający w klasztorze w San Giovanni Rotondo. Generał stwierdził, że jak tylko przesunie się linia frontu, to osobiście pojedzie do klasztoru, aby to sprawdzić. Kiedy Niemcy wycofali się Generał wybrał się z kilkoma pilotami do San Giovanni Rotondo. Przy wejściu do zakrystii natychmiast zauważył, że w grupie zakonników jest ten, który zawracał samoloty. Ojciec Pio podszedł do generała, położył mu rękę na ramieniu i powiedział: "To ty chciałeś nas wszystkich wysadzić w powietrze!". Słysząc te słowa i widząc o. Pio generał przeżył duchowy wstrząs. Później długo jeszcze rozmawiali ze sobą, doskonale się rozumieli, chociaż generał mówił po angielsku, a o. Pio w swoim rodzinnym dialekcie z Benewentu. Po tym spotkaniu, generał, protestant przeszedł na katolicyzm.
Ślad ręki na szybie
Ojciec Placid Bux w 1957 r. zachorował na marskość wątroby i w stanie beznadziejnym leżał w szpitalu w San Severo. W nocy zauważył, że przy jego łóżku stoi o. Pio, który pocieszając go zapewnił, że wyzdrowieje, później podszedł do okna, odcisnął dłoń na Szybie i zniknął. Rano o. Placid czuł się bardzo dobrze, spojrzał w okno i zobaczył na szybie odciśniętą dłoń Stygmatyka, co go upewniło, że nocna wizyta o. Pio rzeczywiście miała miejsce. Wiadomość rozeszła się po szpitalu i po całym mieście. Do pokoju chorego o. Placido zaczęło przychdzić mnóstwo ciekawskich ludzi, aby obejrzeć odbicie dłoni o. Pio. Władze szpitala nakazały, aby je zmyć. I chociaż użyto wszystkich dostępnych środków czyszczących, śladu dłoni o. Pio nie udało się usunąć. O. Placido całkowicie wyzdrowiał i po wyjściu ze szpitala natychmiast pojechał do San Giovanni Rotondo. Kiedy spotkał o. Pio na klasztornym korytarzu , usłyszał pytanie: "Jak się czuje nasz o. Placido? Wspaniale" - odpowiedział i korzystając z okazji zapytał: "Czy rzeczywiście był ojciec u mnie w szpitalu i zostawił ślad ręki na szybie?" Patrząc mu prosto w oczy o. Pio odpowiedział: "I ty w to wątpisz. Byłem tam, ale nikomu o tym nie mów".
Dziękuję za uratowanie mi życia
Pewnego dnia po Mszy św. w zakrystii o. Pio zdejmował szaty liturgiczne. Podszedł wtedy do niego mężczyzna, który upadł na kolana i płacząc mówił: "Ojcze, dziękuję, że uratowałeś mi życie". Był to kapitan piechoty. W czasie wojny przebywał na froncie, wokół szalała bitwa. W pewnym momencie zobaczył, że kilkanaście metrów od niego stoi jakiś zakonnik, daje mu znak ręką i mówi: "Niech pan kapitan jak najprędzej ucieka z miejsca, gdzie pan teraz jest, i stanie obok mnie". Kapitan natychmiast podbiegł do zakonnika i w tym momencie uderzył granat, dokładnie w to miejsce, w którym przez chwilą stał. Kiedy oficer odwrócił się, aby podziękować zakonnikowi, jego już tam nie było, zniknął bez śladu. Kapitan po wojnie przyjechał do San Giovanni Rotondo i wtedy rozpoznał, że tym tajemniczym zakonnikiem był właśnie o. Pio.
List z Czechosłowacji
Wśród wielkiej ilości listów, które nadeszły do San Giovanni Rotondo, była też korespondencja z krajów bloku komunistycznego. Świadczą one o tym, że o. Pio często udawał się tam w bilokacji. Był w Jugosławii, przy arcybiskupie Alojzym Stepinaciu podczas jego procesu. Towarzyszył prymasowi Węgier, kard. Józefowi Mindszentiemu, w czasie, gdy był w więzieniu. Sekretarz prymasa Węgier opowiadał, że podczas pobytu w wiezieniu, w 1956 r., kardynał bardzo pragnął odprawić Mszę św. Pewnego dnia o. Pio zjawił się w jego więziennej celi, przynosząc ze sobą to, co potrzebne do sprawowania Eucharystii, nawet służył mu do Mszy św. Odchodząc zabrał wszystko ze sobą .
W Czechosłowacji władze komunistyczne, rozwiązały zakony, a księża zostali uwięzieni. Jedna ze wspólnot zakonnych sióstr prowadziła życie ukryte. Siostry nie nosiły habitów, w ciągu dnia pracowały na roli, a w nocy zbierały się na wspólną modlitwę. Właśnie te siostry napisały list do o. Pio, dziękując mu za to, że specjalnie przyjechał do nich, aby odprawić Mszę św. Przykro im było tylko, że o. Pio nie przyjął zaproszenia na skromny posiłek. W liście pytały również, jak udała mu się powrotna podróż i czy miał problemy na przejściu granicznym. Z tego listu wynika, że siostry były absolutnie przekonane, że o. Pio opuścił San Giovanni Rotondo i wybrał się w podróż do Czechosłowacji. A była to podróż bilokacyjna.
Cudowny zapach
Z krwawiących ran o. Pio emanował wyjątkowy, niespotykany zapach, który przypominał mieszaninę fiołków, róż, lilii i kadzidła. Nie sposób go jednak opisać ponieważ zawiera obok znanych aromatów - nowe, dotąd nieznane elementy. Te cudowne zapachy emanowały również z przedmiotów związanych z o. Pio. Często pojawiały się znienacka, trwały krótko lub długo. O. Pio wyjaśnił, że zapach ten jest znakiem, który mówi, że przez jego pośrednictwo Bóg zsyła łaskę, pociesza, ostrzega przed niebezpieczeństwem, pokusą lub grzechem.
Od ludzi świętych, zjednoczonych w miłości z Bogiem, emanowała cudowna woń. I tak na przykład ciało św. Marcina de Porres wydzielało subtelny zapach. Kiedy po 25 latach od śmierci 5 otwarto jego grób, z ciała emanował ten sam aromat. Niezaprzeczalną wiarygodność faktu cudownego zapachu o. Pio potwierdzają i tysiące świadectw ludzi, którzy go doświadczyli nie tylko za życia o. Pio. ale również i po jego śmierci.
Dr Giorgio Festa przywiózł z San Giovanni Rotondo do swojego gabinetu w Rzymie, mały kawałek bandaża nasiąkniętego krwią z rany boku o. Pio. Przez długi czas ten mały kawałek płótna, zamknięty w szafce, emanował tak silnym zapachem, że wszyscy przychodzący pacjenci pytali doktora Festę o pochodzenie tej subtelnej, niespotykanej woni.
Gwardian klasztoru w San Giovanni Rotondo - o. Rosario napisał, że przez pierwsze trzy miesiące swego urzędowania jako przełożony o. Pio, każdego dnia czuł przedziwny zapach, rozchodzący się z celi Stygmatyka, z którym sąsiadował.
Giuseppe Onufrio z Palermo wspomina, że podczas spowiedzi ojciec Pio trzymał go za prawą rękę. Kiedy wrócił do domu poczuł, że prawa ręka emanuje zapachem o. Pio. Pomimo wielokrotnego mycia rąk zapach nie ustępował przez wiele dni. Ojciec Pio nałożył mu pokutę, która miała trwać przez trzy miesiące. W tym okresie Onufrio odczuwał niezwykle intensywny i przyjemny zapach. Pojawiał się niespodziewanie, a potem ustawał. Kiedy skończył się czas pokuty, zapach ustał.
Rosa Baldi miała bardzo wysoką gorączkę dochodzącą do 40°C. Lekarze byli bezradni, nie potrafili ustalić jej przyczyn. Pani Baldi wysłała swego syna do San Giovanni Rotondo, aby prosił o pomoc o. Pio. Podczas spowiedzi chłopiec poprosił ojca o uzdrowienie mamy. W dzień powrotu syna, w domu pani Baldi wszyscy poczuli niesamowity zapach. Tego samego dnia jej gorączka nagle zniknęła. W ten sposób o. Pio dał znać o swojej duchowej obecności i łasce uzdrowienia, którą wymodlił.

Przez cudowny zapach o. Pio dawał i ciągle daje znak swoim duchowym synom i córkom, że chociażby przeżywali najciemniejszą życiową noc, największe niebezpieczeństwa i trudności, , to nigdy nie są sami, bo jest z nimi zawsze kochający Bóg. "Kiedy próby są bardzo ciężkie - pisze o. Pio - powtarzam ci w nieskończoność, że nie musisz się lękać, bo nawet jeżeli widzisz, że twa dusza stoi na skraju przepaści, to przecież jest z tobą Jezus. Musisz nieprzerwanie wznosić swój głos do nieba, nawet kiedy atakuje twą duszę strapienie i przytłacza cię samotność. Krzycz głośno razem z bezgranicznie cierpliwym Hiobem, który, doświadczając za przyzwoleniem Bożym tego, co ty teraz przeżywasz, wołał: Choćby mnie zabił Wszechmocny - ufam"

Gigantyczny obiekt w kształcie kwadratu widziany koło słońca !

Proszę się zapoznać z tym wpisem gdzie zebrałem najważniejszą wiedzę umożliwiającą wyciągnięcie wniosków o przyczynach potopu oraz Aniołach ingerujących w ludzkość, jest to kulminacja całego bloga oraz wiadomości tu zawartych:

Wygląd cywilizacji Ziemian przed potopem był nie tylko szokująco odmienny od naszej dzisiejszej, ale działy się tam w pewnym momencie rzeczy, których dzisiejsze elity nie chcą, byśmy o nich wiedzieli oraz byli świadomi, o tym właśnie jest artykuł pt.:"Prawdziwy władca pierścieni - część II (Aktualizacja - wersja 2.2)"

Archeo Matrix - więcej w artykule pt.: "Chrześcijańskie anamnesis"
Film w którym zawarta jest wiedza na temat tajemniczych mikro urządzeń znajdowanych w ciałach ludzi wziętych na pokład kosmitów, to dokument niezwykły, bo oparty na faktach, zdjęcia zostały robione podczas wydobywania tajemniczych przedmiotów przez lekarzy ! Polecam to video, jest bardzo ważne w kwestii zrozumienia przeszłości, tej dalekiej także !
Bio cybernetyka kosmitów, przypadek ladowania ufo w Rosji, Ufonautyczna unia



Innym niezwykle ciekawym programem jest audycja gdzie wybitny badacz oraz zdobywca nagrody Pulitzera Paul McGuire, tłumaczy jak będzie wyglądała przyszłość ziemskiej cywilizacji. Ogromnie interesujące 30 minut, z których dowiecie się jakie technologie mają być zastosowane, by połączyć ludzkość z przybyszami z kosmosu ! Kto tym wszystkim staruje oraz kto będzie kierował ludzkością za 100 czy 200 lat.
Nowy Wspaniały Świat - Stearman, McGuire



Przed obejrzeniem tego niezwykle ciekawego materiału proszę państwa byście pamiętali o wielu dowodach, zwłaszcza zdjęciowych, które potwierdzają właściwości zmiany kształtu-formy oraz stanu skupienia (materializacja-dematerializacja) 'pojazdów' ufonautów. Dodajmy do tego informacje pochodzące od porwanych, że same te istoty mają podobne zdolności zmiany wyglądu, oprócz wielu innych, o których marzą wielbiciele tego fenomenu (zwłaszcza transhumaniści).

Technologia starożytnego Babilonu ponownie - McGuire, Marzulli 










6 komentarzy:

  1. witaj , ciekawe jest to co piszesz .ale z tymi świętymi to różnie bywało
    tak na przykład widzimy to w beatyfikacji JP2 'która jest kolosalnie naciągana ' ale asam osobiście wieże że takie cuda mają miejsce .
    Biblia - NT - Jezus wyraźnie mówił wręcz podkreślał - twoja wiara Cię uzdrowiła , a jeżeli chodzi o lewitację to ST mówi że te zjawiska nie mają zbyt wiele z Bożym dziełem . ( pogląd Protestantów )

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za komentarz ! Cieszę się że są ludzie myślący a jednocześnie wierzący w coś nadprzyrodzonego, w naszym świecie ateistycznym rządzą ludzie "słabi" są słabi wiarą, słabi wiedzą o otaczającej nas rzeczywistości, o niezwykłej historii świata, cytując historyczne doniesienia o Świętych Kościoła staram się by ludzie oswoili się z myślą że jest coś Więcej niż to co widzimy naszymi materialnymi oczyma..., a jeżeli chodzi o JP2, to co to ma do rzeczy jeżeli ktoś wierzy że JP2 jest świętym ? Jeżeli ktoś czuję że dana osoba jest święta to jego sprawa, jeżeli ktoś sądzi, że JP2 zasługuje na świętość to co to ma do mnie ? Ja mam swoje zdanie które jest subiektywne. Każdy odbiera rzeczywistość na własny sposób ! Dla jednych beatyfikacja jest ważna a dla innych nie, oceny są subiektywne, a ci co coś czują są bogatsi od tych co nie czują czegoś..., ważne by dowody w sprawie poprzedniej cywilizacji wyszły na jaw i byśmy się dowiedzieli jaka jest prawda, a nie jakiej "prawdy" chcą nas na siłę nauczyć tzw. "nauczyciele" ! pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. http://2.bp.blogspot.com/--5Q1KYN1fRM/UeLwQ1MlDoI/AAAAAAAAC2g/oajgCAFpC5E/s1600/4.1202907600.madain-saleh-030.jpg

    na suficie masz mape Polski

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda,że nie ma podpisów pod zdjęciami, niektóre są bardzo ciekawe, a pewnie i opisy w innych źródłach wiele by wniosły, również do Twojej teorii.

    OdpowiedzUsuń