Natychmiast na początku prosimy o wsparcie modlitwą, by nas nie zniszczyły żadne demony, za to że przybliżamy "nasiona Logosu". Prezentowana sprawa super kodu starożytnych mędrców Noezy nabiera rozmachu, choć nigdy nie wiemy czy będziemy mogli kontynuować nasze badania. Nie spotkaliśmy nigdzie w sieci czegoś podobnego, co mogło by naprowadzić poszukiwaczy zaginionej Biblii na skarb, a nawet do krainy złota ("Duchowe światło rozumu w sprawie „traw” oraz „bogów”, idąc w kierunku krainy „złota” – w oparciu o św. Tomasza z Akwinu"). Zaawansowany pradawny język duchowy, albo duszy, jest niezwykle skomplikowanym kodem, pozwala na prowadzenie medytacji/kontemplacji, by dojść do Logosu i zrozumieć - pokochać starożytnego Boga - by się wznosić do góry. W tekście pt. "Pięć skupisk pamięci Total Recall" napisaliśmy coś takiego:
"W buddyzmie mahajany zalicza się tu także alajawidżnianę, czyli świadomość magazynującą (Total Recall), w której gromadzone i przechowywane są wszystkie przeszłe doświadczenia, które później stają się nasionami dla kolejnych późniejszych świadomości (duchów !), dlatego tak ważne jest by siać odpowiednie nasiona, to znaczy duchowe nasiona ! „I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha!” Mt 13, 1-9.18-23"
Natomiast w artykule pt. "Biblia jest napisana wielowarstwowym kodem Jezusa Chrystusa, starożytnej Istoty Logosu, podróżującej na chmurach ?" przytoczyliśmy niezwykle ważne słowa Justyna Męczennika: "W 2 Apologii Justyn powtarza przekonanie, że dobrzy ludzie i słudzy prawdy, jak Sokrates, „z powodu działania owych złych demonów są prześladowani i zakuwani w kajdany”. Z tym większą nienawiścią pałają teraz demony do chrześcijan, którzy ujawniają ich machinacje, pragną żyć nie tylko według nasion Logosu, ale znają i kontemplują cały Logos, Chrystusa (2 Apol. 7,3; 8,2-3). Z tego właśnie powodu, że chrześcijanie nauczają prawdy o boskim Logosie, demony rzucają na nich oszczerstwa i pobudzają rządzących do skazywania ich na śmierć (2 Apol. 11,1; 13,1-2).
I teraz tak, drodzy Rodacy oraz wszyscy ci, którzy chcą rozpocząć medytację (duchowych nasion) Logosu, przypomnijmy troszkę, albo pokontemplujmy "Św. Pamięć Total Recall" z tekstu "Poszukiwacze zaginionej Biblii, najbardziej starożytnej Istoty Logosu (Druga część kosmicznego błota i gliny, plus metal: żelazo?)", napisaliśmy tam: "Musimy prosić Boga Jezusa, który jest nowym Mojżeszem, by nas tak pokierował w czasie ucieczki z „Egiptu”, byśmy dotarli bezpiecznie do „Niebiańskiej Jerozolimy”, ale na razie nie powinniśmy „schodzić do Egiptu”, tak nauczają Ojcowie Kościoła i święci ! Proszę zobaczyć co pisze w Ks. Rodzaju 42:2, znakomitym przekładem jest przykładowo „Biblia Poznańska”, mamy tam tak: „I dodał: – Słyszałem, że w Egipcie jest zboże! Ruszajcie więc tam w dół i zakupcie tam zboża dla nas, abyśmy mogli przetrwać i byśmy nie poumierali.” Chodzi nam tu na samym początku o ten super tajemniczy przekaz by „ruszać tam w dół” !"
Przed chwilką przeczytaliście słowa Justyna Męczennika o "nasionach Logosu", a przecież zacytowaliśmy Ks. Rodzaju 42:2 gdzie Jakub nakazał synom by ci udali się po "nasiona zboża" ! Jak to mawiają wspaniali Żydzi: ojojoj..., ojojoj.... ale nie tylko oni, bo św. Tomasz z Akwinu, katolicki jogin jogi Jezusa Chrystusa pisał jak pamiętacie: „To oznaczenie, dzięki któremu rzeczy oznaczane przez słowa znaczą ponownie inne rzeczy, należy do sensu mistycznego” Tomasz z Akwinu, In Ep, ad Gal, Opera omnia, Paris 1876, tom 21, 230 - No i znowu kochani Polacy, katoliccy jogini Chrystusa, wspomnijmy na Jakuba, który nakazał aby iść ku dołowi, do "Egiptu" (w cudzysłowie), po "nasiona zboża" by nie zginąć, by nie poumierać. Nie musimy "schodzić do Egiptu", od przyjścia super Istoty Logosu mamy cudowny "chleb", posileni nim jogini a było ich: "którzy jedli, około pięciu tysięcy mężczyzn oprócz kobiet i dzieci." Ew. Mat 14:21 - przekład dosłowny. zostali wzmocnieni, z wielu wyrzucił złe duchy-demony ("którzy ujawniają ich machinacje"). Chyba nie musimy przypominać, że nie trzeba mieć specjalnej pozycji jak w jodze hinduistycznej, możecie leżeć, możecie siedzieć, wówczas nauczani byli ułożeni albo: „rozłożyli się na trawie” – Jana 6:10. (αναπεσειν)
Pisząc to doznaję kontemplacji/medytacji duszy, przenoszę się tam, dusza to pochłania, karmi się tym, oddech staje się spokojny, mistyka, albo jeśli chcecie zastosować nowoczesne symbole - "przyprawa Arrakis" działa ! Przekaz Logosu jest cudowny, jakże zaawansowany, jak niezwykle wielowarstwowy, jak głęboki ! Starczy tych nasion i chleba na całe życie, na wszystkie lata, na nieskończoność ! W czasie kontemplacji, pisząc ten tekst, i wcześniejsze, w pewnym sensie "płynąc łodzią" - czasami "zawieje wiatr", zgodnie z tym co pisał Justn Męczennik, tam powyżej, wówczas gdy "zawieje" człowiekowi stają włosy dęba! Święty Justy, pisząc o tajemniczych "nasionach Logosu" wspomniał również coś o starożytnym mistrzu Sokratesie. Starożytny Grek został skazany przez demony, posługujące się politykami, którzy do dziś mordują, tam gdzie mogą i tam gdzie chrześcijanie się pokapowali.
Przytoczmy cenne zdania z jednego z najlepszych opracowań o Sokratesie: "Czym więc jest człowiek? Dopiero odpowiedź Sokratesa jest niedwuznaczna: człowiekiem jest jego dusza, ponieważ dusza jest tym, co odróżnia człowieka od każdej innej rzeczy. Ktoś wysunie zastrzeżenie, że przecież literatura i filozofia grecka już od wieków mówiły o psyche: mówił o niej Homer, mówili orficy, mówili filozofowie przyrody, a także mówili o niej poeci liryczni i tragicy. Ostatnio jednak pokazano, że nikt przed Sokratesem nie rozumiał duszy tak, jak ją pojął Sokrates, a po Sokratesie cała kultura Zachodu . Dla Homera dusza była duchem w znaczeniu «zjawą», która opuszczała człowieka w chwili śmierci, by jako próżny i pozbawiony świadomości cień błąkać się bez celu po Hadesie. Dla orfików natomiast dusza była demonem, który w człowieku odbywał pokutę za popełnioną winę i tym bardziej był sobą, im bardziej odrywał się od świadomego ja, tym bardziej był aktywny, im bardziej słabła i zanikała ludzka świadomość, a więc podczas snu, omdlenia i w chwili śmierci. Dla filozofów przyrody dusza była zasadą lub cząstką zasady, a więc wodą, powietrzem, ogniem. Dla poetów wreszcie dusza była czymś mało sprecyzowanym i w każdym razie teoretycznie zupełnie nieokreślonym.
Dla Sokratesa natomiast dusza jest naszą myślącą i działającą świadomością, naszym rozumem i siedliskiem naszej aktywności myślenia i działania etycznego. Krótko mówiąc, dla Sokratesa dusza jest świadomym ja, jest intelektualną i moralną osobowością. Powiedziawszy to, powiedziano już wszystko, co jest potrzebne dla zrozumienia przewrotu, jaki się dokonał dzięki tej sokratycznej intuicji. Dopiero teraz życie człowieka nabiera właściwego sensu, ponieważ nawet «życie orfickie», nawet «życie pitagorejskie» z nauką o «oczyszczeniu» w istocie miało za cel oczyszczenie duszy-demona, który był czymś różnym od ja, od świadomości, od podmiotu, naruszając w ten sposób i rozrywając jedność człowieka. Bardzo dobrze wyraził to Taylor: «Oczywiście do rozwoju moralności i religii „duchowej", konieczne jest to, aby do orfickiego podkreślania najwyższej doniosłości „troski o pożytek psyche" doszło utożsamienie tej najbardziej cennej psyche z siedliskiem normalnej inteligencji i uznanie jej indywidualności.
Na tym właśnie polega krok naprzód, który dokonuje się w wyznawanej przez Sokratesa (zarówno według Platona, jak i według Ksenofonta) nauce o duszy. To zerwanie z tradycją orficką w nie mniejszym stopniu niż przyznanie sposobowi postępowania w życiu owego centralnego miejsca, które wcześniejsi myśliciele przeznaczali dla astronomii i biologii, spowodowało, że Sokrates - według bardzo często nadużywanego wyrażenia Cycerona - „sprowadził filozofię z nieba na ziemię". Innymi słowy, dzieło Sokratesa polegało właśnie na stworzeniu filozofii jako czegoś różnego od nauki o przyrodzie [fizjologów], od teozofii [orfików i pitagorejczyków], lub jakiegokolwiek zlepku obydwu, i na tym, że rezultat ten uzyskał raz na zawsze», Dlatego słusznie można powiedzieć, że «Sokrates stworzył tradycję moralną i intelektualną, którą odtąd zawsze żyła Europa." - koniec cytatu.
Zapewne spora liczba czytelników Argonauty zarzuci nam, że nie rozumie o czym piszemy, że jest to zbyt skomplikowane i wylewamy tu jakieś niedorzeczności, czy wręcz bzdury. Otóż sprawa kodu Biblii jest, jak wielokrotnie pisaliśmy, niezwykle złożona i potrzebna jest łaska oraz miłosierdzie Jezusa by coś z tego uchwycić, by zacząć medytację (płynięcie)... dlatego kolejny raz odsyłamy was do słów Logosu z Ew. Mateusza 14:31, czytamy tam tak: „Jednakże widząc potężny wiatr, zląkł się i, gdy zaczął tonąć, zawołał: Panie, ratuj mnie!” - proszę się zastanowić jak można "zobaczyć wiatr" ?!?!
Czy kiedykolwiek "widzieliście wiatr" ?! Nie widzieliście wiatru, wiatru się nie widzi, można go czuć, jest przezroczysty. Można jedynie zobaczyć skutki wiatru. Św. Piotr był już na tyle rozwiniętą duchową istotą, że "widział wiatr" !!! Od początku wyjaśniania kodu biblii podkreślamy - przecież my tu nie opowiadamy, albo nie tłumaczymy Biblii w diabelskim systemie historyczno-krytycznym ahnenerbe, ale duchowo - tak by "kontemplować cały Logos, Chrystusa (2 Apol. 7,3; 8,2-3)" - by posilić się przyprawą z Arrakis, a ci co doświadczą "przyprawy Logosu" zaczną się robić niebiescy, tak jak w filmie o Diunie: „Niebieski namiot” – Czy da się zrozumieć święty „Kod Źródłowy” Biblii Starożytnego Boga ? – część II" - Tak przeto teraz wzdychamy, pragnąc przyodziać się w nasz niebieski przybytek, o ile tylko odziani, a nie nadzy będziemy. Dlatego właśnie udręczeni wzdychamy, pozostając w tym przybytku [dosł. namiocie], bo nie chcielibyśmy go utracić, lecz przywdziać na niego nowe odzienie (2 Kor 5, 1-4)”
Od czasów inkarnacji najbardziej starożytnej Istoty Logosu, kiedy ujawniał Naukę Tego który Go posłał, nie trzeba już schodzić do "Egiptu" po "zboże-nasiona", zresztą Pan Światła "...wstąpił samotnie na górę, aby się pomodlić. A z nastaniem wieczoru, był tam sam." Ew. Mateusza 14:23 - przekład dosłowny. Mistrz który "sieje nasiona Logosu" sam wchodzi na górę, sam się tam znajduje", my nie musimy wchodzić, bo jesteśmy jako chrześcijanie jednym, jedną monadą ze Zbawicielem.
Święty Justyn pisał: "pragną żyć nie tylko według nasion Logosu", podkreślmy, to nie są zwykłe nasiona ale nasiona Logosu-Rozumu Króla kosmosu, czy to przypadkiem o nich nie mówił nam w Ew. Łukasza 8:5 "Pewien siewca wyszedł rozsiać swoje ziarno. A gdy siał, jedno padło obok drogi i zostało zdeptane, a ptaki niebieskie pożarły je." - przekład dosłowny. Mamy tu wspomniane że "ptaki niebieskie" (ciekawe, czy przypadkiem nie są niebieskie od "przyprawy"?) mogą je pożreć ! Bo jeśli żyjemy-spożywamy te "nasiona" to one pożerają je z nas ? Wydziobują je nam ? Czy przypadkiem owe "ptaki niebieskie" to nie są te istoty, o których pisał powyżej Justyn Męczennik ?
Straszne rzeczy, to są przerażające rzeczy... w czasie medytacji trzeba podlewać te "nasiona", trzeba się nimi opiekować duszą-psyche, a jak wiemy na polu może się zdarzyć tak, że przylecą jakieś "ptaki" i wydziobią cenne "nasiona", wiemy że tak się dzieje, bo rolnicy stawiają specjalne kukły odstraszające ptaki (Proszę sprawdzić "Uprawy, podlewanie i zbiory ?") Katoliccy jogini, albo szerzej chrześcijańscy, muszą się znać na kosmicznym rolnictwie ! Musimy wiedzieć sporo o "ziemi", o pługu, nie wolno się odwracać w czasie orania: "Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego" (Łk 9, 51-62). Mistyczni chłopcy-mężczyźni, czyli zrodzeni z "Niewiasty", mają być obeznani również z "wiatrem, niebem, chmurami", bo uprawa może zostać zniszczona, jak to miało miejsce w Ks. Wyjścia 9:23 "I wyciągnął Mojżesz laskę swoją ku niebu, a Pan zesłał grzmoty i grad, i ogień spadł na ziemię" ! Mężczyzna-chłopiec z Apokalipsy 12:4-14, zrodzony przez "Niewiastę" powinien wiedzieć, być przekonany w 100%, że wspomniany "ogień" z Ks. Wyjścia 9:23, to ten sam wspomniany w Ewangelii Łk 12, 49-53, także "ziemia" z Ks. Wyjścia 9"23 to także ta sama "ziemia" z Ewangelii, którą trzeba orać pługiem i się nie odwracać.
Uważam, że spora liczba biblistów albo teologów chciała by mnie za te twierdzenia "ukatrupić", ale taka jest (chyba) zaawansowana "Nauka Tego, który Go posłał". Bez mistycyzmu Zbawiciela (przyprawy) nic się nie zrozumie. Skoro "nasiona (kosmicznego) Logosu" istnieją, i powinniśmy, jak pisał Justn Męczennik: według nich żyć, to "poprzez nie nie da się ich zmieszać" - "To, że widziałeś żelazo zmieszane z mulistą gliną, [oznacza, że] zmieszają się oni przez ludzkie nasienie, ale nie będą się odznaczać spoistością, podobnie jak żelazo nie da się pomieszać z gliną." Chrześcijanin, albo gdy już się "zrodzimy z wody" i staniemy się tajemniczym "mężczyzną" dobrze by było gdybyśmy wiedzieli coś o "nasionach", bo te Logosu, to nie są te "ludzkie", poprzez które "zmieszają się oni".
Starożytna medytacja Świętego Kodu Biblii jest czymś wspaniałym, jest odskocznią od cywilizacji śmierci iluminackiego kominternu loży diabła ! Kontemplując zaginioną Biblię, siedząc na trawie, a następnie płynąc łodzią, powinniśmy prosić o miłosierdzie, poznawać mistyków, tych pierwszych którzy znają tajemnicę przyprawy ! Dlatego w odniesieniu do tego co zostało tu wyłożone zacytujmy kolejny raz jednego z super Ojców Kościoła: (…)Sądzę, że nas wszystkich pochłonęła niegdyś ziemia i trzymała nas w głębinach Otchłani; dlatego też Pan nasz zstąpił nie tylko na ziemię, lecz również do „głębi ziemi”; tam znalazł nas „pochłoniętych” i „siedzących w cieniu śmierci”, a wyprowadzając nas stamtąd, przygotował nam już nie miejsca ziemskie – abyśmy ponownie nie zostali pochłonięci – lecz miejsce w królestwie niebieskim(…) – koniec cytatu., Gdyby ktoś z państwa chciał "siedzieć" po buddyjsku, albo po hindusku, jako jogin hinduistyczno-buddyjski, to skończycie w cieniu śmierci ! Zostaniecie pochłonięci przez Otchłań- inaczej "morze" ! Tamta joga to joga wielu bogów, nasza katolicka to Joga jednego Boga ! Z drugiej strony w Apokalipsie jest wzmiankowane coś niezwykle tajemniczego, coś co trzeba przemedytować, coś o co powinniśmy prosić Pana Tajemnic, by nam to wyłożył, mianowicie w Apokalipsie 12:16 czytamy: "Lecz ziemia przyszła na pomoc Kobiecie: ziemia otworzyła swoją gardziel, i wchłonęła rzekę, którą smok wyrzucił z swojej paszczy.".
Zostawmy na chwilę tajemnicę "ziemi i jej gardzieli, zdolnej wchłonąć pocisk smoka" i skupmy się na medytacji, na zaawansowanej kontemplacji super joginów katolickich, najlepiej mistyków z nadania św. Tomasza i Sokratesa, czujących "nasiona Logosu". Pisaliśmy ten tekst etapami, zawsze coś medytując, gdy nagle, chyba z innego wymiaru, ktoś nam podał coś co zwiększyło niezwykłe stany świadomości medytacji na "trawach". Zanim przejdziemy do tego co nam i wam drodzy Polacy przysłano, do zielska, do skarbu, jako wprowadzenie do jeszcze bardziej tajemniczych spraw, przytoczymy słowa jednego z Ojców Wschodnich, będzie tam coś o "mieszaniu" i coś o Logosie-umyśle:
"Natomiast znów różne, wielokształtne rzeczy poznajemy przez jakiś jeden zmysł, gdy słuch przyjmuje wszelkie głosy, lub gdy spostrzegawczość oczu ma zdolność widzenia najrozmaitszych przedmiotów, jakie by one nie były, gdyż wzrok podobnie pada na białe i na czarne i na wszystkie różniące się zasadniczo barwą. Tak też smak, tak węch, tak postrzeganie za pomocą dotyku, tak każdy zmysł daje nam poznanie przez właściwe sobie przyjmowanie różnorakich rzeczy. Natura umysłu człowieka jest niedostępna poznaniu. Czymże więc jest ze swej natury umysł, który się rozdziela między różne władze zmysłów i przez każdą odpowiednio otrzymuje poznanie rzeczywistości? — Że jest on czymś innym niż zmysły, o tym, jak sądzę, nie wątpi nikt rozumny. Gdyby bowiem był. tym samym co zmysł, to z pewnością miałby pokrewieństwo z jedną funkcją, działającą przez zmysły, dlatego, że on sam jest niezłożony, a coś różnego trudno byłoby dostrzec w czymś niezłożonym. Teraz zaś, wobec złożoności wszystkiego, gdy czym innym jest dotyk, czym innym powonienie, i tak samo inne zmysły różnią się między sobą, nie mając ze sobą nic wspólnego i mieszanego i ponieważ umysł w każdym ze zmysłów w równej mierze odpowiednio jest obecny, należy wobec tego przypuścić, że umysł ma jakąś naturę w ogóle odmienną od zmysłowej; nie należy bowiem z pierwiastkiem umysłowym mieszać jakiejś rozmaitości.
"Kto poznał umysł Pana?" — mówi Apostoł (Rom. 11, 34). A ja mówię nadto: Kto poznał własny umysł? Niech ci, którzy sądzą, że natura Boga jest w obrębie ich pojmowania, odpowiedzą, czy poznali samych siebie? Czy znają naturę własnego umysłu? — Jest on czymś wielodzielnym, złożonym z wielu części, powiedzą. — Więc jakże to, co pojmuje się myślą, może być złożone? Albo jakiż jest tu sposób mieszania się różnorodnych składników? — Ale powiesz, że on jest prosty i niezłożony. — Jakże więc rozprasza się i rozdziela między różne zmysły? W jaki sposób w jedności jest rozmaitość? Jakim sposobem w rozmaitości jest jedność?
Jednak znam rozwiązanie trudności, uciekłszy się do samego głosu Boga. Mówi On: Uczyńmy człowieka na obraz i podobieństwo nasze (Gen. 1, 26). Otóż dopóki w obrazie nie brak niczego, co się widzi w pierwowzorze, to jest on właściwym obrazem; w czym zaś nie oddaje podobieństwa z pierwowzorem, w tej części nie jest jego obrazem. Skoro więc jedną z właściwości stwierdzonych w naturze Boga jest niepojętość Jego istoty, musi także i pod tym względem obraz mieć podobieństwo z pierwowzorem. Gdyby bowiem natura obrazu dała się pojąć, a pierwowzór był ponad pojęcie, to przeciwieństwo przedmiotów rozważanych dowodziłoby błędności obrazu. Ponieważ zaś natura naszego umysłu, który jest stworzony na obraz Stwórcy, wymyka się naszemu poznaniu, ma on dokładne podobieństwo z naturą ponad nami i przez swoją niepoznawalność charakteryzuje swą niepojętą naturę." - koniec cytatu. Proszę sprawdzić "Duchowi Mnisi, obserwujący duchowy umsył – Logos Chrystusa".
Po tym co przeczytaliście jesteście już gotowi na przekaz podarowany nam od najbardziej starożytnej Inteligencji, jest to wskazówka, także odnośnie wielokrotnie wspominanej na naszych łamach pamięci Total Recall, słowa wybitnego Polaka, poszukiwacza zaginionej Biblii. Zaczynamy, jesteście gotowi ? :-) W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen. Pamietajcie co napisaliśmy w tekście pt.: "Prawdziwy matrix istnieje, wiedzieli o nim starożytni mędrcy Noezy !" Mianowicie: "Termin psychologia pochodzi z języka greckiego i dosłownie oznacza „naukę o duszy”. Nazwa „psychologia” została sztucznie utworzona dopiero w XVI wieku ! Wcześniej psychologia była traktowana jako dziedzina filozofii. Filozofów najbardziej interesowała specyfika procesów psychicznych: czy mają charakter materialny, czy też są funkcją odrębnej substancji (duszy)."
"Abramowski naruszył te kanony w "Teorii jednostek psychicznych", podejmując imennentną krytykę psychologii introspekcyjnej, choć jej zasadnicze idee przewodnie nadal głosił, gdyż, po pierwsze, usiłował jeszcze dogmatycznie, wbrew pewnym własnym zarysowującym się tendencjom do rozszerzenia pola psychiki, podtrzymywać twierdzenie stawiające znak równości między psychiką a świadomością, a po drugie, introspekcja jako metoda wyznaczała nieuchronnie zawsze jeden i ten sam przedmiot: zjawiska psychiczne. Ale temu pozornemu akcesowi do introspekcjo- nizmu towarzyszyło implicite szereg pytań nie mieszczących się w zastanym schemacie: Co naprawdę dane jest w świadomości? Gzy pewne fikcje językowe nie deformują obrazu tego, co jest dostępne w doświadczeniu? Gzy ograniczenie badania do zjawisk psychicznych oznacza zamknięcie się w kręgu subiektywizmu, czy też umożliwia otwarcie na świat realny? Gzy można jednoznacznie określić podmiot tak wyznaczonego poznania? Gzy zjawiska psychiczne i zjawiska fizyczne stanowią dwa autonomiczne światy?
Zainteresowania filozoficzne Abramowskieg;o, rozwijane w duchu bujnie krzewiącego się podówczas krytycyzmu w odniesieniu do podstaw: wiedzy, sprawiły, że czuł się skrępowany stereotypem psychologii świadomości. Dołączył się z czasem do tego jeszcze jeden motyw wzięty z filozoficznej atmosfery tamtej epoki: wiara w bezpośred- , niość wiedzy, próba integracji wiedzy i przeżycia, zaufanie do życia niezafałszowanego rozumowymi konstruktami. Oznaczało to bezwzględną krytykę zastanej metafizyki pojęciowej, racjonalistycznej i wytyczanie drogi ku nowej metafizyce, opartej na bezpośrednim kontakcie ze stającym się bytem.
Teoria jednostek psychicznych nie była tylko rozprawą tajnikach psychiki. Mamy w niej do czynienia, ze szczególną interferencją sposobów postępowania psychologii teorii poznania, w nowym programie krytycznie ujętego doświadczenia. Abramowskiemu bowiem nie chodziło jedynie o określenie przedmiotu psychologii, lecz o odpowiedź na gnoseologiczny problem „mostu" między danymi świadomości a bytem. Cały tekst pełen jest wewnętrznych napięć i konfliktowych tendencji teoretycznych. Tezy wyjściowe głoszą co następuje: Uprzywilejowaną metodą jest introspekcja.
Przedmiotem doświadczenia może być jedynie to, co daje się pomyśleć. Myśl jest jedyną dostępną nam bezpośredniością. W doświadczeniu dane są zjawiska psychiczne i zjawiska fizyczne. Pierwsze cechuje czasowa forma zmiany, charakter jakościowy i bezpośrednio odczuty stan świadomości, drugie — forma czasowo-przestrzenna, charakter ilościowy i pośredniość. Nie ma zjawisk psychicznych nieświadomych, gdyż to, co dokonuje się poza świadomością, przebiega według praw fizykochemicznych i należy do zjawisk fizycznych. Jeśli coś jest niedostępne introspekcyjnie, nie może być zjawiskiem psychicznym— mówić o takich zjawiskach psychicznych, to mówić o czymś, czego nie można pomyśleć.
Poza przekształceniami materii i stanami świadomymi nie ma żadnej trzeciej możliwości. Dopuszczanie takiej możliwości to ustępstwo na rzecz mistyki, gdyż wskazywałoby na coś spoza zakresu obserwacji i doświadczenia. Ten ostry dualizm dwóch rodzajów zjawisk, psychicznych i fizycznych, korespondował z panującą, w ówczesnej nauce teorią paralelizmu psychofizjologicznego, według którego, jak pisał Abramowski, zmiana jednostki psychicznej miała swój odpowiednik w zmianie substancji mózgowej. Jeszcze innym schematem, zastanym przez Abramowskiego, było wyróżnianie w psychice trzech rodzajów procesów: poznawczego, uczuciowego i wolicjonalnego. Do tego zespołu obiegowych poglądów Abramowski włączył bezkompromisową walkę z psychologią atomistyczną, zwaną też niekiedy psychologią elementów, w której świat psychiczny, budowany był według modelu świata fizycznego. Składał się z elementów, łączących się z kolei w większe całości. Elementy ujmowano w trzy grupy: wrażeń, uczuć i aktów woli. W tym mechanistycznym schemacie psychiki mieścił się również asocjacjonizm. Jako pierwiastek, najmniejszą cząstkę tak pojętej psychiki, wyróżniano tzw. "czucie elementarne". Dla Abramowskiego. hipoteza ta nie znajdywała żadnego, potwierdzenia w danych introspekcji." - koniec jednego cytatu - ...i teraz przejdzmy do sedna zielska... cytujemy słowo w słowo !
"Czym bowiem byłby ów moment wrażenia odosobniony? Czy posiadałby jakąkolwiek bądź wartość dla poznawania naszego, gdyby nie odbijał się żadnym echem w świecie wspomnień, gdyby nie był zdolny do zorganizowania wokoło siebie pewnego ustalonego przepływu świadomości? Wydzielony z tego splotu idealnego, pozbawiony wszelkiej pomocy przeszłości nie miałby żadnego stanowiska w naszym życiu duchowym, pozostałby jakąś istotą poronioną, niedoszłą i nie mogącą dojść do naszego poznania. Zjawiając się jako coś absolutnie nowego, jako coś, co nic pokrewnego sobie nie znajduje w przeszłości, nie mógłby stworzyć żadnego stosunku, a przez to samo i wartości wyobrażenia by nie posiadał, i w osamotnieniu swoim skonałby niedostępny dla myśli naszej, nie zaznawszy ani jednej chwili życia intelektualnego.
Jeżeli więc wiemy o istnieniu danego momentu jednostkowego (w danym razie o wrażeniu „trawy"), jeżeli ma on dla nas pewne znaczenie, to dlatego, że w naturze swojej posiada powinowactwo z, różnorodną przeszłością, zatajoną w głębiach nieświadomego; jeżeli jego samego nigdy spostrzec, nie możemy w osamotnieniu nagiej teraźniejszości, to znaczy, że dopiero w przepływie zmian świadomości zorganizowanej nabiera wartości czegoś określonego i dającego się nazwać, czegoś, co jest dla nas postrzeźeniem i wyobrażeniem, czym dowolnie operować możemy i zamknąć do skarbca pamięci. Spostrzegamy moment wrażeniowy, dajemy mu przytułek w myśli swojej, czujemy w nim pewną indywidualność jemu tylko właściwą, którą potem pośród tysiąca innych odnajdziemy, dzięki temu tylko, że przeszłość, świat dawnych momentów, zamarły w chwili jego narodzin, nie jest dlań całkowicie obcy, że odnajduje w nim cząstkę siebie samego i wynurza się ze swego grobu, powstaje z martwych, by zaświadczyć jego istnieniu, by spełnić nad nim chrzest żywota intelektualnego i nadać mu mus i prawo bycia tym a nie czym innym.
Rozpatrywany przez nas przepływ momentów świadomości możemy uważać za pojęcie przedmiotu (odpowiadającego danemu wrażeniu „trawy") —jako taki, który niezbędnie warunkuje poznanie zjawiającej się podniety. W takim razie, moment organizujący ten przepływ, moment, który go ukrywa poza sobą jako systematyzację już sformowaną i gotową w każdej chwili rozwinąć się wystąpić formalnie; nazwalibyśmy po strzeżeniem. Postrzeżenie byłoby więc pojęciem implicite — symbolem pojęcia przedmiotu, jego wyrazem i przedstawicielem w świadomości czującej, w jednostce; pojęcie zaś przedmiotu (pojęcie explicite), byłoby postrzeżeniem rozwiniętym formalnie w świadomości poznającej, w usystematyzowanym przepływie różnych momentów — jednostek. Rozważana jednak w tym charakterze, jak to uczyniliśmy, systematyzacja przepływu świadomości nie posiada jeszcze wartości pojęcia, lecz stanowi tylko niezbędny materiał intuicyjny, którym apercepcja dla zbudowania pojęcia przedmiotu rozporządzać musi.
Nie szło nam obecnie o wykazanie, jak się pojęcie tworzy, lecz co w sobie zawiera; nie badaliśmy jego układu, jego vis formativa, lecz samą tylko statyczną stronę treści, materiału doń wchodzącego, zwracając uwagę na tę dziwną właściwość świadomości, że z niepoznanych jednostek buduje świat poznany, a byt każdego ze swych momentów jednostkowych warunkuje ich zorganizowanym przepływem, jakkolwiek każdy z tych momentów jest sam przez się najprawdziwszą i bezpośrednio daną rzeczywistością." - koniec cyatatu.
W Polsce mamy całkiem sporo prawdziwych poszukiwaczy zaginionej Biblii, to były zdania jednego z nich, które odnaleźliśmy w książce z roku 1980-go, a sam duchowy archeolog, jeśli możemy go tak określić, pisał, albo rozpoczął pisanie w tym kontekście w latach 1886–1889 kiedy studiował filozofię na uniwersytecie w Genewie. Był aktywistą w grupie polskich studentów należących do Zjednoczenia Młodzieży Polskiej. Poświęcił się pracy agitacyjnej, utrzymywał kontakty z kołami rewolucyjnymi w kraju, nauczał w kółkach robotniczych. Te zajęcia pochłonęły go tak bardzo, że wreszcie porzucił studia.
Z powodu gruźlicy Abramowski (od Abrahama?) wyjechał na leczenie do Szwajcarii. Zrezygnował z praktycznej działalności politycznej i poświęcił się studiom psychologicznym i socjologicznym. W tym czasie dokonuje także rewizji swoich poglądów – odchodzi od ruchu robotniczego i marksizmu. Głosi potrzebę wyjścia poza marksizm i uzupełnienia go niezbędnymi dla teorii społecznej treściami. Akcentuje podmiotowy charakter ludzkiego istnienia i konieczność przemiany moralnej przed proponowanymi zmianami społecznymi. Na początku 1897 roku wrócił do Warszawy. Jego przemiana światopoglądowa jest wyraźna. Abramowski za najważniejsze zadanie uważał teraz refleksję badawczą, działalność publiczną i rozpowszechnianie nowej idei etyki.
Nie chcemy propagować tu żadnego marksizmu, czy innych ideii lucyferian zaczerpniętych od demonów, pokazujemy jednak kawalątek pracy naszego Rodaka. Coś już wtedy było wiadomo polskim elitom, coś świtało, nawet jeśli ich poglądy polityczne były spaczone zarazą rodzącej się bolszewi enwuowskiej. Gdzie są nasze polskie elity, co się stało z Polakami, z Narodem, ze śmietanką episkopatu, dlaczego nikt nie rozumie "traw", wspominanych przez Abramowskiego, języka pradawnego Logosu ?! Po tym jak nakazał wszystkim by usiedli na trawie, gdy nakarmił ich niebiańskim chlebem, wszedł na górę, a po tym "... ponaglił uczniów, aby wsiedli do łodzi i popłynęli przed Nim na drugą stronę, zanim rozpuści tłumy." Ewangelia
„Jezus wymógł na swoich uczniach, aby wsiedli do łodzi i popłynęli przed Nim na drugą stronę morza. On miał zostać i rozpuścić tłumy.” Ktoś może zapytać, dlaczego to zrobił? W relacji Mateusza brakuje jakiegokolwiek wytłumaczenia. Lecz gdy porównamy tą relację z opisem Marka, z szóstego rozdziału, to dowiemy się że uczniowie właśnie powrócili z ewangelizacji, na którą Jezus wysłał ich po dwóch, gdzie wypędzali demony i leczyli ludzi w Jego imieniu. Wrócili „pewni siebie”, zapominając o tym kim są względem Jezusa, wydając Mu instrukcje co powinien uczynić z tłumem (Ew. Mateusza 14.15). Zatem wysyłając ich na drugi brzeg, a dokładnie "drugi brzeg morza" Jezus pokazał im dwie ważne rzeczy. Gdy walczyli z silnym wiatrem i wysoką falą morza (istoty Jam - potworem), zdani tylko na siebie (Ew. Marka 6.48-50), uświadomili sobie, że: a) Niczego bez Boga nie potrafią uczynić; b) Nic nie jest niemożliwe jeśli wzywają Jego imienia i na nim polegają.
Linki:
Sądzimy, że pierwszym musi być "Dwa skarbce, a kluczem jest najbardziej starożytna Inteligencja, posiadająca „przyprawę” – audycja na PCH24"
następnie w kolejności ważności:
„Najbardziej starożytna istota – tajemnice zakazanej duchowej archeologii”
„Doświadczanie wymiaru kosmosu „kiedy intelekt pojmuje siebie” – Tajemnice świętego episteme Logosu !”
Klucz do przypomnienia Total Recall’u – Tajemnica kosmicznych symboli Biblii, część IV
Wstęp do Esencjalizmu biblijnego
Chrześcijańska medytacja zasłony kodu Biblii
Kod Źródłowy Biblii, część II – Więcej o zaawansowanej „zielonej trawie”
Sny mieszkańców cienistej krainy
Megalityczna interpretacja zmieszania 2:43
Prawdziwa Joga Jezusa Chrystusa - Jedynego Jogina Zbawiciela Logosu, prowadzącego do Domu Ojca!
https://youtu.be/OM2rN3wgD-A
Semantyczny zaawansowany kod Biblii – Twórca tego kodu podróżuje na obłokach !
https://youtu.be/bUV55I5j_q4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz