Jeżeli ktoś "gdzieś tam w kosmosie" obserwuje ludzkość to co sobie myśli o nas ? Kim jest ten Ktoś ? Czy jest poważny ? Napewno ! Jeżeli tak, to jak powazny ? Śmiertelnie ! Dlaczego tak poważny ? Bo ten świat jest na prawdę, NA PRAWDĘ, czyli istniejemy, jesteśmy, jesteśmy gdzieś w kosmosie ! Kim jesteśmy ?
"Kosmos zaczyna się na Ziemi", możemy poznać humanoidów, którzy myślą że są ludzmi..., może nimi są ?
Jak ci kosmici wyglądają ? Jakie mają uczucia ? Jak się zachowują ? Żyją ? Czy im się tak wydaje tylko ?
"Wstają" rano ze snu, by wieczorem "udać" się znowu gdzieś ! "połączyć" się podczas snu z kimś ?!
Jesteśmy na prawdziwej planecie w Kosmosie ! Wydaje się nam, że jest powietrze, że jest niebieskie niebo, że gdzieś tam jest Księżyc, gwiazdy, niby takie normalne to wszystko...
No ale gdzie się znajdujemy ? przecież to praktycznie nieskończoność, nawet jeżeli jest "praktycznie skończona"...
[...]Nasza galaktyka Droga Mleczna ma średnicę 100 tys. lat świetlnych. Układ Słoneczny znajduje się w odległości 27 tys. lat świetlnych od jej centrum. Podróż przez Galaktykę, z prędkością 70 km/s (rekordowa prędkość rakiety) zajęłaby 450 mln lat. Najbliższa galaktyka Andromedy znajduje się w odległości ok. 2,52 miliona lat świetlnych od ziemi.[...]
http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/05/podroz-z-predkoscia-965-kilometrow-na.html
Jeżeli powiemy, że się znajdujemy tu, to co to będzie oznaczać ? w tym wymiarze ? w tej rzeczywistości ? to znaczy w której rzeczywistości ? W rzeczywistości z obracającą się planetą ? z pobliską gwiazdą, ze zbiorem miliardów gwiazd czyli z obracającą się galaktyką ? Codziennie wieczorem "znikamy" z tej rzeczywistości "wchodząc" do innej...
"...On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?..." Ew. Marka 4:38
A człowiek ? Humanoid posiadający uczucia, myślący że myśli, posiadający sztukę, abstrakcję...
Żyjemy w amnezji, w kosmicznej amnezji !
Kim byliśmy ?! Może to nie my ? Może to ktoś inny ?! Może tylko śnimy, śnimy jako ludzkość ?
Ktoś nas obserwuje ?! Ktoś z Kosmosu ? Czy jest poważny ? Co sobie myśli ? Może wie o nas więcej niż my sami o sobie ? Czy ma uczucia ? Czy posiada miłość ? Czy jest ten Ktoś miłosierny ?!
Ten Ktoś jest bardziej niż my ? Ciągle nas obserwuje ! Może jest nauczycielem ?
A my Ziemianie ? śnimy dalej..., może tak ma być ? może czasami ktoś się przebudzi ? Może czasami ktoś sobie pomyśli, że tam ktoś nas obserwuje...?
Nasza świadomość jest czymś tajemniczym, czym ona jest ? Czy ten ktoś może dać sygnał ludzkości ? Może ten sygnał jest ciągle nadawany ? Możę tym sygnałem jest samo życie ? cud życia ? Może różne istoty z innych rzeczywistości badają ten "sygnał życia" ? Skąd jest on nadawany ?
Możemy zatańczyć ? Możemy odczuć sztukę, możemy się zastanowić !
Możemy kochać ! Chociaż chwilkę ! Kochać chociaż chwilę ! Kochać to być najbogatszym z bogaczy !
Ktoś nas obserwuje ! Ktoś z kosmosu ! A my to niby gdzie jesteśmy ?!
w kosmosie ? czy w naszych wyobrażeniach ?!
Dlaczego wielu ludzi na świecie i w Polsce nie chce znać prawdziwej historii Ziemi i zamieszkujących ją istot humanoidalnych, potocznie nazywających siebie ludzmi. Odpowiedz na to pytanie mogła by być bardzo prosta, mianowicie ludzie ci nie chcą żyć w świecie z czynnikiem nad przyrodzonym, z Super Istotą, Stwórcą Wszechświata i ludzi. Wybór świata w którym chce się żyć następuje pod świadomie oraz świadomie analizując dane dostarczone przez obecną cywilizację. Dane z wielu dziedzin nauki. Jednak świat w którym chcemy żyć wybieramy sami. Wiele się nam narzuca, wiele jest nam indukowane. Jednak czasami następuje ta chwila kiedy ktoś nam coś opowiada, gdzieś przez "przypadek" wejdziemy na stronę internetową o tematyce Biblijnej czy związanej z duchowością Super Bytu i wtedy przez ułamek sekundy następuje "oscylacja", w którym świecie chcemy żyć, przebywać, doświadczać i podążać ku przeznaczeniu. Człowiek to taka tajemnicza istota posiadająca w sobie procesy poznawcze, mogące doprowadzić ją do niezwykłych wniosków, wnioski te mogą następnie zmienić światopogląd danej jednostki, a od tego już tylko krok do prawdziwej Wiary .Aktywność poznawczą opisuje się także jako przetwarzanie informacji przez system poznawczy-umysł.
Jednak najważniejsze odkrycie/odkrycia naukowe znajdują się w Piśmie Świętym. Najważniejszą Osobą w nim jest Jezus Chrystus, Pan wszystkich królestw, Pan wszystkich królów. Istota Niebiańska przekazująca w swoich naukach tajemnice umieszczone w tym świecie, w tym wymiarze od założenia świata...,
Jeżeli ktoś kiedykolwiek był poważny to właśnie On ! Jeżeli coś się dzieje na Ziemi lub z nami poważnego to nie ma Takiej Istoty jak On, która może w ciężkiej chwili pomóc !
Super Istota Duchowa nawet jeśli stale od wieków powtarza nam przez Swoich posłańców te same treści np., że konieczne jest nasze osobiste nawrócenie lub ostrzega nas przed powagą sytuacji świata – zawsze robi to w sposób odmienny, niepowtarzalny, ponieważ Sam jest Nieskończonym, Nadprzyrodzonym.
Czy jesteśmy w stanie coś z tego zrozumieć ?
Ewangelia Mateusza 6-1,6
Dziwne to, tajemnicze, niewiarygodne! Czyżby niektórym ludziom Pan Jezus po to głosił Ewangelię, żeby oni jej nie zrozumieli? Zastanówmy się nad tymi tajemniczymi słowami: "Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach - aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana [tajemnica]" (Mk 4,11n). O co naprawdę chodzi w tym tekście?
Zacznę od wspomnienia osobistego. Zdarzyło mi się kiedyś słuchać wykładu wybitnego finansisty, który mówił coś o operacjach bankowych. Nie zrozumiałem nic a nic, mimo że mówił on po polsku. Sądzę, że moja tępota podczas słuchania tego wykładu wynikała nie tylko z braku przygotowania do tego rodzaju problematyki, ale może jeszcze bardziej z braku głębszego nią zainteresowania.
Otóż warunkiem usłyszenia Ewangelii jest elementarne zainteresowanie dla spraw Bożych. To zapewne dlatego Pan Jezus nieraz mówił: "Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha". Bo można słuchać Ewangelii i jej nie usłyszeć - choćby nawet głosił ją nam sam Pan Jezus.
To, co nazwałem elementarnym zainteresowaniem dla spraw Bożych, polega jednak nie tyle na ciekawości poznawczej, ale raczej na tym, co można by nazwać głodem Boga. Bo wprawdzie wszyscy ludzie mają potrzeby religijne, ale nie wszyscy mają głód Boga. Wielu ludzi swoje potrzeby religijne zaspokaja poprzez kłanianie się takim lub innym bożkom.
Już w Starym Testamencie wielokrotnie czytamy o tym, że bałwochwalcy są niezdolni do usłyszenia słowa Bożego. "Nie mają świadomości ani zrozumienia - mówi o bałwochwalcach prorok Izajasz - gdyż przesłonięte są ich oczy, tak iż nie widzą, i serca ich, tak iż nie rozumieją" (Iz 44,18).
Szczególnie dobitnie prawda ta została wyrażona w Psalmie 115. Psalmista najpierw przedstawia bożków jako gruntowne przeciwieństwo Boga prawdziwego. Podczas gdy Bóg jest źródłem wszelkiego życia, bożki stanowią manifestację śmierci: "Mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą; nozdrza mają, ale nie czują zapachu" (Ps 115,5n). Co najbardziej tragiczne, "do nich" - czyli do martwych bożków, którzy są nosicielami śmierci - "są podobni ci, którzy je robią, i każdy, który im ufa" (w.8).
Zatem pytanie o nasze wstępne otwarcie lub zamknięcie na Ewangelię dotyczy najbardziej podstawowego konfliktu w ludzkich dziejach, konfliktu między cywilizacją życia i cywilizacją śmierci, między służbą Bogu prawdziwemu i różnymi kultami bałwochwalczymi. Dopóki człowiek jest w samym środku swojej duszy bałwochwalcą, nie ma w nim głodu Boga i nie usłyszy słowa Bożego, choćby nawet je słuchał i choćby mu się wydawało, iż je rozumie.
Bałwochwalstwo polega na tym, że coś innego niż Boga stawiamy na piedestale wartości najwyższej - i dla tego bożka gotowi jesteśmy poświęcić wszystko, również nasz związek z Bogiem. Właśnie dlatego bałwochwalstwo sprowadza na nas śmierć, oddziela nas bowiem od Boga, dawcy wszelkiego życia.
Dzisiaj nikt się nie kłania Jowiszowi ani Światowidowi - innymi słowy, sakralne bałwochwalstwo przeszło już niemal całkowicie do historii. Niestety, niezwykle często kłaniamy się dziś takim bożkom, jak pieniądz, kariera, wygoda, tzw. używanie życia, podobanie się ludziom, itp. Same w sobie, wartości te są pozytywne i wolno nam o nie zabiegać, ale stają się one śmiercionośnymi bożkami, jeśli dla ich osiągnięcia gotowiśmy łamać Boże przykazania, krzywdzić innych, zaniedbać własną rodzinę, itp.
Co najtragiczniejsze, bałwochwalca nie jest zdolny usłyszeć Ewangelii. "Patrzy oczami, a nie widzi, słucha uszami, a nie rozumie". Musiałby najpierw odłączyć się od swoich śmiercionośnych bożków i prawdziwie zatęsknić na Bogiem żywym.
O tej niezdolności bałwochwalców do rozumienia słowa Bożego Nowy Testament mówi często. "Kto jest z Boga, słów Bożych słucha. Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście" (J 8,47) - to powiedział sam Pan Jezus. Ducha Prawdy - powtórzył Zbawiciel tę samą naukę w innym sformułowaniu - "świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna" (J 14,17).
Przeczytajmy jeszcze Apostoła Pawła: "Ci, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha - do tego, czego chce Duch. Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha - do życia i pokoju" (Rz 8,5n). Zaś w Liście do Koryntian Apostoł pisał: "Nauka krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia" (1 Kor 1,18). I jedną stronę dalej: "Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić" (1 Kor 2,14).
Przekartkowałem nieco pod kątem tego tematu Ojców Kościoła. Nie należy się dziwić temu - pisze na początku III wieku Klemens z Aleksandrii - że słowo Boże jest dla wielu ludzi mniej więcej tym, "czym dźwięki liry dla osła i że świnie chętniej korzystają z błota niż z czystej wody". I przytacza Klemens ten właśnie werset ewangeliczny, nad którym się tu zastanawiamy, i komentuje go następująco: "Nie znaczy to, że Pan spowodował ich niezdolność do pojmowania, ale że ujawnił tylko to, co było już w nich uprzednio, i ocenił, że nie będą w stanie zrozumieć Jego słów" (tamże).
Niezwykle piękne objaśnienie interesujących nas tu słów Pan Jezusa dał w roku ok.247 uczeń Klemensa, Orygenes. Mianowicie zwrócił on uwagę na to, że zupełnie inaczej słucha się nauki Bożej, kiedy jest się blisko Pana Jezusa, niż kiedy się jest od Niego daleko. Toteż jeśli ktoś naprawdę chce rozumieć Ewangelię, niech się stara być jak najbliżej Pana Jezusa.
Natomiast święty Augustyn - z typowo łacińską wrażliwością na konkret - zwrócił uwagę na to, że wielu z tych, którzy w tamtym momencie słuchali Pana Jezusa z zatwardziałym sercem i nie byli zdolni Go usłyszeć, przecież później się nawrócili. Słowa te pisał Augustyn w roku 410: "Swoimi grzechami zasłużyli sobie na to, żeby nie rozumieć, a przecież z Bożego miłosierdzia tak się stało: po to, żeby mogli później poznać swoje grzechy i po nawróceniu zasłużyć na przebaczenie. (...) Nawrócą się po Jego zmartwychwstaniu (por. Dz 2,37-41), kiedy więcej jeszcze upokorzeni z powodu winy za śmierć Pana, tym żarliwiej będą miłować Tego, który napełni ich radością z powodu przebaczenia im tak wielkiej zbrodni".
"...relacja Pliniusza Starszego, uznawana przez większość uczonych za
odnoszącą się do Qumran. Czytamy w niej między innymi: „Są oni samotnikami,
najosobliwszymi ludźmi na świecie, którzy żyją bez kobiet, [...]"
(Historia Naturalis 5, 17, 73).
...w przekazie Filona z Aleksandrii znajdujemy stwierdzenie: „nikt
z esseńczyków nie zawiera związku małżeńskiego" (Apologia 145), zaś
u Flawiusza: „Ani żon nie pojmują, ani nie kupują niewolników [...] "
Rekrutowali się prawdopodobnie
z różnych kręgów żydowskiego społeczeństwa i z różnych miejsc Palestyny.
Pliniusz pisze, że „[...] przychodzi do nich ciągle wielu nowych adeptów,
ludzi, którzy wskutek znużenia życiem albo dotkliwych odmian losu
wybrali taki rodzaj egzystencji".
Flawiusz wzmiankuje, poza przyłączaniem się do sekty ludzi dorosłych (Bellum 2, 137-139), również przyjmowanie
dzieci (Bellum 2, 120). Nie jest jednak jasne, czy ma na myśli grupę
żyjącą w celibacie. Różnorodne pochodzenie członków sekty potwierdza
„Reguła Zrzeszenia": „Każdego z Izraela, ofiarowującego się przyłączyć
"do rady zrzeszenia [...]" (1QS 6, 13-14).
Flawiusz wzmiankuje także, że członkowie wspólnoty „Żyją do późnej
starości, tak że przeważnie osiągają wiek ponad sto lat [...]" (Bellum 2,
151).
Według najbardziej prawdopodobnych hipotez Qumran było zamieszkałe (w rozważanym okresie) od mniej więcej końca II wieku p.n.e. do I powstania przeciw Rzymianom. Nie ma jednak pewności co do dokładnych dat.
Społeczność była zorganizowana w sposób hierarchiczny. Jej życie było
regulowane licznymi przepisami we wszelkich sprawach. Życie to było
„proste i regularne" (por. Bellum 2, 151). Przeciętny dzień był wypełniony
pracą i modlitwami. Wiadomo, że jego ważnym elementem było odczytywanie
i komentowanie ksiąg (Filon Quod 75: „Następnie jeden czyta
ustępy ksiąg, a ktoś inny spośród najbardziej uczonych dokładnie wyjaśnia
miejsca trudne do zrozumienia").
Aby poznać rodowód chrześcijaństwa trzeba najpierw zwiedzić Oumran, przynajmniej w
wyobraźni, przyjrzeć się tajemniczym ruinom klasztoru nad brzegiem Morza Martwego, w którym mieszkali niegdyś esseńczycy, czyli Żydzi
którzy w czasach Jezusa prowadzili tam swoją szkolę zakonną. Po zapoznaniu się z treścią Zwojów Morza Martwego doszedłem do wniosku, że nie sposób zrozumieć ludzi żyjących w owych czasach, czyli I wieku n.e., ich obyczajów i wierzeń jeśli odrzucimy lub zlekceważymy te dokumenty odkryte w Palestynie w 1947 roku. Ewangelie mówią nam bardzo mało na temat świata, w którym żył
Jezus i apostołowie. Znacznie więcej światła na te scenę rzucają Zwoje Morza Martwego.
Właśnie Oumran i Jerozolima są bramami otwierającymi nam podwoje chrześcijańskiego królestwa, a nie Rzym
lub Konstantynopol. Śmiem twierdzić, że jest to jedyna droga do zrozumienia rodowodu chrześcijaństwa i kościoła. Paleografowie są zgodni co do tego, że esseńczycy, na pismach których wzorowali się
w znacznej mierze, bezpośrednio lub pośrednio, bardziej lub mniej świadomie, autorzy czterech ewangelii i listów apostolskich i sam Jezus, byli gmina religijna starsza od Jezusa i apostołów o co najmniej 150 lat.
W związku z tym nasuwa się wniosek: skoro Jezus i apostołowie zapożyczyli wiele nauk od nich, i być może innych nauczycieli tamtego okresu, zatem Kościół i cala jego wielowiekowa tradycja jest domeną, w której należałoby pilnie dokonać stosownych rewizji i przewartościowań, jak słusznie zauważył John Marco Allegro, tłumacz tych tekstów.
Wiem że stwierdzenie takie może wydać się wielu chrześcijanom dziwne, wręcz szokujące; niemniej, fakty historyczne są nieubłagane, teksty Zwojów Morza Martwego mówią
same za siebie, opowiadają nam nową historię. Oczywiście nie jest to jedyna interpretacja, możliwe są inne uwzględniające inną datację.
Podam kilka godnych uwagi
przykładów:
Znaleziony w czwartej pieczarze Qumran zwój zatytułowany "Błogosławieństwa" /4Q525/ rozpoczyna się, zdanie po zdaniu, odsłowa 'Błogosławieni', czyli dokładnie tak samo jak formuła
wypowiedzi Jezusa w Kazaniu na Górze. Spójrzmy na te paralele:
- "Błogosławiony człowiek o czystym sercu, który nie obmawia
swym językiem" /tekst qumranski/
- "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać
będą" /Ew.Mat. 5,8/
- "Błogosławiony człowiek który zdobył mądrość. Postępuje według
prawa Najwyższego" /tekst qumranski/
- "Błogosławieni którzy łakną, i pragną sprawiedliwości, albowiem
oni będą nasyceni" /Ew.Mat. 5,6/
- Następnie, wspólnota qumranska nazywa siebie "ubogimi". W
obszernym "Zwoju Wojny" pochodzącym z pieczary nr. 1 czytamy:
"Pośród ubogich w duchu jest moc..."
- W Kazaniu na Górze Jezus mówi: "Błogosławieni ubodzy w
duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" /Ew.Mat. 5,3/.
(Wszystkie zacytowane tutaj fragmenty tekstów Zwojów
zaczerpnąłem, z dwoma wyjątkami, z polskiego przekładu Piotra
Muchowskiego p.t. "Rękopisy znad Morza Martwego", zaś cytaty biblijne z katolickiej Biblii Tysiąclecia.) Jezus uczył, że sprawy sporne pomiędzy jego uczniami maja być rozstrzygane w obecności kilku świadków, a jeśli spór nie zostanie w ten sposób rozstrzygnięty, dane sprawy powinny być adresowane do zboru. "Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy.
Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cala sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś zborowi. A jeśli nawet zboru nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik"/Ew.Mat. 18,15-17/. Podobnej procedury trzymali się esseńczycy.
Obszerny, popularny zwój, zwany "Podręcznik dyscypliny" lub "Reguła Zrzeszenia", na który będę się często powoływał w moich rozważaniach, mówi: "Nikt nie będzie wnosić żadnej sprawy przeciw bliźniemu swemu przed
społeczność, nie upomniawszy go wcześniej przed świadkami". Warto zwrócić uwagę w tym miejscu na dwie inne wypowiedzi Jezusa:
- "Każdy kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by
rzekł swemu bratu "Raka" (czyli "pusta głowo" lub "człowieku
pożałowania godny"), ma być sądzony przez Wysoka Rade. A kto by
mu rzekł. "Bezbożniku", podlega karze ognia piekielnego/Ew.Mat. 5,
22/. Warto zastanowić się w tym miejscu jaką Wysoką Radę Jezus
miał tutaj na myśli? Czyżby "Radę zrzeszenia", o której czytamy w
esseńskim "Podręczniku dyscypliny"?.
- Oumranczycy byli mniej surowymi niż Jezus sędziami wobec
takich wykroczeń: "Człowiek, który świadomie i bezprawnie urąga
bliźniemu swemu, zostanie na rok wyłączony z naszej społeczności"-
czytamy w jednym ze Zwojów.
Ewangelia Mateusza zawiera najwięcej podobieństw językowych do tekstów qumranskich. W "Podręczniku dyscypliny qumranskiej" jest mowa o tych, "którzy chodzą droga doskonałości nakazanej przez Boga", oraz ze nie będzie "żadnej litości dla każdego kto zbacza z tej drogi...i żadnej pociechy., dopóki jego
droga nie stanie się doskonała." - Jezus mówi: "Bądźcie wiec wy doskonali, jak doskonały jest
Ojciec wasz niebieski" /Ew.Mat. 5,48/. W "Zwoju Wojny" /4Q491 - 496/ esseńczycy wielokrotnie mówią o Synach i Dzieciach Światłości walczących przeciwko mocom i Synom Ciemności, ze są powołani przez Boga aby dokonać sadu na ziemi i ostrzegają przed zbliżającym się sadem ostatecznym
pałającym gniewem. Tekst tego Zwoju rozpoczyna się od słów: "Pierwsze wystąpienie Synów Światłości mające nastąpić przeciw działowi Synów Ciemności, przeciw wojsku Beliala..." i dalej mówi, "ze źródła światła pochodzi prawda, zaś ze źródła ciemności pochodzi bezprawie...Jednakże Bóg Izraela i anioł jego prawdy pomagają wszystkim Synom światłości". - Metaforycznych pojęć "światłości" i "ciemności" Jezus używa raz po raz w swoich naukach i podobieństwach. O sobie samym mówi,
że jest "światłością świata" /Ew.Jana 8,12/, Jana Chrzciciela również nazywa "światłością" /Ew.Jana 5, 55/. Innym razem mówi, ze:
"...synowie tego świata są przebieglejsi w rodzaju swoim od Synów
Światłości"/Ew.Luk. 16,8/
Najwięcej antonimów typu "światłość - ciemność", "prawda - fałsz" można znaleźć w pierwszym Liście Jana.
Jezus również mówi o sądzie ostatecznym pałającym gniewem, miedzy innymi w Ewangelii Marka, gdzie czytamy: "Lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z obiema rękami być
wrzuconym do piekła w ogień nie gasnący, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie 19, 43/. O apokaliptycznym charakterze wydarzeń eschatologicznych opisanych w Zwojach wspomina
również prof. Vermes . W zwoju zwanym "Apokalipsa aramejska" /4Q 246/ jest
wzmianka o Synu Bożym. Z uwagi na obiektywne trudności z odczytaniem tego tekstu, trudno tę postać zidentyfikować, dociec kim właściwie jest ten, któremu nadano takie imię. "Syn Boży, będą mówili o nim. Synem Najwyższego będą go nazywać" - W Ew. Łukasza czytamy: "Będzie On (tj. Jezus) wielki, i będzie
nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da mu tron Jego praojca Dawida"/1, 32/. - Jezus mówił o sobie, że jest Mesjaszem i Synem Błogosławionego, na przykład podczas przesłuchania przedsanhedrynem /Ew.Marka 14, 61-62/ lub podczas rozmowy z Samarytanką przy studni (Ew.Jana 4, 25 - 26). W tejże samej ewangelii mówi on o wodzie wytryskującej ku żywotowi wiecznemu /4, 14/ i strumieniach wody żywej 11, 38/ - "I tak, wszyscy ludzie, którzy weszli do nowego przymierza w
ziemi damasceńskiej, lecz ponownie zdradzili i odstąpili od studni żywej wody, nie zostaną wliczeni do rady ludu i na jej listę nie zostaną wpisani /zwój 4Q 265/. W zwoju zwanym Testamentem Lewi ego /4Q 541/ jest mowa o pewnym kapłanie który ma pojawić się w przyszłości: "Wiele (złych) słów przeciwko niemu wypowiedzą,, liczne kłamstwa. Będą mu złorzeczyć. Złe pokolenie obali go. Kłamstwem i gwałtem zwalczać
go będą. Lud zbłądzi, w jego dniach i na złe drogi zejdzie."
- W Ew. Łukasza czytamy: Oto Ten /tj. Jezus/ przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak któremu sprzeciwiać się będą 12, 33/. W zwoju p.t. "Reguła całego zrzeszenia" /4Q 521/ czytamy: gdyż niebo i ziemia będą słuchać jego pomazańca...Uzdrowi bowiem
konających, wskrzesi do życia umarłych, ubogim ogłosi dobra nowinę, nędzarzy nasyci, wypędzonych sprowadzi z powrotem do ziemi, głodnych uczyni bogatymi, wskrzesi umarłych swego ludu...i otworzy groby.
- Jezus mówi: "Idźcie oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie niewidomi wzrok odzyskują,, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli powstają, a ubogim głoszona
jest Ewangelia /Mat. 11, 2 - 5 / ; następnie, "Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych" /Ew. Mat. 22, 32/, oraz, "jeśli ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże" /Ew.
Luk. 11 ,20/.
Chyba te właśnie analogie profesor Vermes miał na myśli twierdząc, że w pismach qumranskich wzmianki o uzdrowieniu i zmartwychwstaniu maja ścisły związek z popularna wówczas idea
Królestwa Bożego. Zwycięstwo nad choroba i diabłem pisze Vermes uważane były przez esseńczyków za pewny znak, że Bóg rozpoczął już swoje panowanie. Godna uwagi jest również paralela pomiędzy "Modlitwą Nabonida" /zwój 40242/ a sprawa uzdrowienia pewnego człowieka przez Jezusa. W obu przypadkach akt uzdrowienia chorego połączony jest z przebaczeniem mu grzechów. "Charyzmatycznoeschatologiczne aspekty tekstów qumranskich pisze Vermes dostarczają najwięcej ogniw do porównań tekstowych tych dwóch grup pism. "Słowa modlitwy którą odmawiał Nabonid, król kraju
babilońskiego, wielki władca, gdy został porażony złą chorobą, z dekretu Najwyższego Boga w Teiman. Ja, Nabonid, złą choroba byłem złożony przez siedem lat i wyglądem byłem niepodobny do człowieka. Modliłem się wówczas do Najwyższego Boga i pewien egzorcysta odpuścił mi moje grzechy. Był to mężczyzna, Żyd ze społeczności deportowanych. Powiedział mi on: "Rozgłoś to i opisz
wszystko, aby uczcić wielkie imię Najwyższego Boga". - /Jezus/ ujrzawszy wiarę, ich, rzekł do sparaliżowanego: Człowieku, odpuszczone są ci grzechy twoje /Ew. Łuk. 5,20/. Esseńczycy, podobnie jak pierwsi chrześcijanie, mieli wspólne posiłki poprzedzane modlitwa. W "Regule całego zgromadzenia" /1Q
28A/ czytamy: Jeżeli przy stole razem się zgromadza aby pić moszcz, i będzie zastawiony stół zrzeszenia i rozlany moszcz, aby pić, nikt nie wyciągnie swojej ręki po najlepszy chleb i moszcz przed kapłanem.
Gdyż on winien pobłogosławić najlepszy chleb i moszcz, i wyciągnąć swą rękę po chleb najpierw, potem zaś winien wyciągnąć Mesjasz Izraela swą rękę po chleb. Następnie winno błogosławić cale zgromadzenie zrzeszenia, każdy odpowiednio do swej godności." - Pamiętamy scenę Ostatniej Wieczerzy Jezusa z uczniami, kiedy jadł z nimi chleb, pił wino i powiedział, "Odtąd nie będę już pił z tego
owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy w królestwie Ojca mego" /Ew. Mat. 26,29/. W "Podręczniku dyscypliny" czytamy, ze Qumran rządzony był przez "Rade Zrzeszenia" która składała się z dwunastu przywódców. Jest tam również mowa o trzech kapłanach pełniących rolę przełożonych, chociaż tekst nie mówi wyraźnie, czy wchodzili oni w skład owej dwunastki, czy nie. "W radzie zrzeszenia powinno być dwunastu mężczyzn i trzech kapłanów doskonałych we wszystkim
objawionym w całej Torze" . -Jak wiemy, Jezus miał dwunastu apostołów, a młody kościół
chrześcijański, jak czytamy w Dziejach Apostolskich, dwunastu przywódców w Jerozolimie.
Dalej czytamy, że: "Rada zrzeszeni a... będzie wypróbowanym murem, drogocennym kamieniem węgielnym."
- Jezus mówi: "Czy nie czytaliście nigdy w pismach: Kamień, który odrzucili budowniczowie stal się kamieniem węgielnym" /Ew. Mat.
21,42/. Następnie, w tym samym zwoju, owa "rada zrzeszenia" opisana jest jako budowla Boża: "Nie zadrżą jej podwaliny i nie osuną się ze swego miejsca. Będzie największym przybytkiem dla Aarona, z
wieczną wiedzą przymierza prawa, składającym ofiarę miłej woni. Będzie domem doskonałości i prawdy w Izraelu...wznoszącym przymierze według wiecznych praw. Zyskają przychylność, dokonując
odkupienia ziemi i wydając wyrok na niegodziwość, tak, że nie będzie bezprawia. W całkiem podobny sposób wyraża się o kościele autor listu apostolskiego: "Wy również, niby żywe kamienie jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. To bowiem zawiera się w Piśmie: 'Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny...Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem
Bogu na własność przeznaczonym... /I Piotra 2,5 - 9/ B a r d z o podobny jest stosunek obu grup, tj. chrześcijan i esseńczyków, do sprawy dóbr materialnych. - W księdze Dziejów Apostolskich 12, 44/ czytamy: "Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne. Jezus i grupa jego uczniów również mieli wspólną kasę, którą opiekował się zdrajca Judasz. Esseńczycy, podobnie jak Jezus, apostołowie i pierwsi chrześcijanie wierzyli w to, że żyją w czasach ostatecznych, czyli dniach bezpośrednio poprzedzających koniec świata. Jezus wyraźnie o tym mówi, na przykład w Ewangelii Łukasza, gdzie
czytamy 19, 27/: "Zaprawdę powiadam wam: niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Królestwo Boże". Zresztą cały styl życia i nauczania Jezusa i apostołów, ich stosunek do bogactw,
wynikał z ich głębokiej wiary w bliski koniec świata. Wiara ta, jak wynika ze Zwojów, była wśród Żydów palestyńskich żyjących w owych czasach, bardzo powszechna. - Wspólnota dóbr materialnych była również jedna z głównych zasad esseńczyków. Pierwsza ustawa qumranskiego "Podręcznika
dyscypliny" mówi, "wszyscy ofiarowujący się jego prawdzie przyniosą całą swą wiedzę, swą siłę, swe mienie do zrzeszenia Bożego, aby oczyścić swą wiedzę prawdą, ustaw bożych, swą siłę przysposobić odpowiednio do jego doskonałych dróg i cale swe mienie odpowiednio do jego sprawiedliwej rady". Członkowie zakonu
oddawali swoje zarobki przełożonym. Za wyrzeczenie się własności prywatnej otrzymywali wyżywienie, odzienie i opiekę zakonu. Szczególnie istotne, co się. tyczy tekstów qumranskich i nowotestamentowych jest to, że zarówno wspólnota qumranska jak i pierwsze chrześcijańskie zbory były formacjami religijnymi o bardzo mesjańskim profilu i głosiły bliskie przyjście co najmniej jednego nowego Mesjasza. Miał to być charyzmatyczny przywódca, człowiek o silnej osobowości, a jego nauka miała stać się podstawą wiary jego
naśladowców. Mesjaszem takim był dla chrześcijan oczywiście Jezus. Dla esseńczyków miał być nim tak zwany "Nauczyciel Sprawiedliwości".
Imię to powtarza się w Zwojach wielokrotnie. Podobieństwa pomiędzy tymi dwiema postaciami są tak silne, że niektórzy badacze tych tekstów doszli do wniosku, iż Jezus i ów Nauczyciel Sprawiedliwości to jedna i ta sama osoba, z tą różnicą, że esseńczycy nie przypisywali mu cech boskich. Nauczyciel Sprawiedliwości odgrywa zbawczą rolę w życiu tych, którzy w niego
wierzą, podobnie jak Jezus w przypadku chrześcijan. W jednym z tekstów qumranskich czytamy: "Wszystkich tych, którzy przestrzegają zakonu w Domu Judy, wyzwoli Bóg...dzięki ich wytrwałości w
cierpieniu i wierze w Nauczyciela Sprawiedliwości". Taka sama zbawcza moc przypisuje Jezusowi Paweł. W liście do Galicjan czytamy: "człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Jezusa" 12, 16-17/. Jest to jeden z wielu przykładów świadczących o tym, ze Paweł dobrze znał metafory, przenośnie, w ogóle frazeologie esseńczyków, chociaż traktował zakon mojżeszowy zgoła inaczej. Warto dodać, że słowo 'Mesjasz', hebrajski odpowiednik greckiego słowa 'Chrystus', czyli 'Pomazaniec', 'Namaszczeniec' również miało dla esseńczyków znaczenie inne niż dla chrześcijan. Zwój zatytułowany "Reguła całego zgromadzenia" ma w języku angielskim nazwę "Messianic Rule" regulamin mesjański. Wynika z niego wyraźnie, że esseńczycy nazywali Mesjaszem jednego ze
swoich kapłanów. W Zwojach Morza Martwego i Nowym Testamencie występują trzy imiona na które warto zwrócić uwagę Melchisedek, Michał i Belial. Pierwszy jest Bożym księciem, drugi archaniołem, trzeci
szatanem.
"Ale wojna Synów Światłości na ziemi miała również kosmiczny wymiar, pisze prof. Vermes w komentarzu do ostatniego wydania tłumaczenia zwojów /The Complete Dead Sea Scrolls in
English, str 85/. Ziemskie zastępy Synów Światłości dowodzone przez Księcia Zgromadzenia miały być wsparte w boju przez anielskie armie kierowane przez Księcia Światłości, który w Zwojach Morza Martwego występuje pod imieniem archanioła Michała lub Melchisedeka. W podobny sposob ci, którzy byli "niewierni świętemu przymierzu", i ich pogańscy sprzymierzeńcy, mieli być wspomagani
przez demoniczne siły szatana, który występuje również pod imieniem Beliala lub Melkiresza /patrz punkt 41. Zwój IQ13 zatytułowany jest "Niebiański Książe Melchisedek" i kończy się
słowami: "A twoim Elohim jest Melchisedek, który wyrwie ich z ręki Beliala". Autor listu do Hebrajczyków obszernie dowodzi /rozdział 71, że Jezus jest najwyższym kapłanem na wzór Melchisedeka
tajemniczego starotestamentowego króla Salemu, o którym wzmianka w księdze Genezis /14,18/. W drugim liście do Koryntian czytamy: "Albo jaka zgoda miedzy Chrystusem a Belialem" /6,15/. Naukowcy twierdza, ze imię 'Belial', które często pojawia się w Zwojach i jeden raz użyte jest w Nowym Testamencie w podanym przed chwila kontekście, nie występuje nigdzie w starożytnych
pismach greckich lub hebrajskich. Postać archanioła Michała, którego autorzy zwojów utożsamiają z Melchisedekiem, pojawia się w Apokalipsie Świętego Jana, gdzie widzimy go walczącego ze Smokiem i jego aniołami /12, 7 - 91.
W Zwojach jest o nim mowa dość często, na przykład zwój 4Q529 zatytułowany jest: "Słowa Michała do aniołów." Widzimy wiec, że mesjańskie oczekiwania i nadzieje pierwszych chrześcijan i ich apokaliptyczne wizje nie były wcale czymś nowym. Kilkadziesiąt lat po upadku powstania żydowskiego i zniszczeniu klasztoru qumranskiego przez Rzymian, chrześcijanie, jak wynika z nowotestamentowych tekstów, kontynuowali i kultywowali tradycje esseńskie, przynajmniej znaczna
ich część. Pierwsi chrześcijanie i esseńczycy mieli podobne zasady
napominania i wyrzucania nieporządnych członków ich społeczności. W "Podręczniku dyscypliny" czytamy: "Jeżeli znajdzie się wśród nich ktoś, kto skłamie świadomie odnośnie majątku, pozbawia go
dostępu do czystej żywności społeczności na jeden rok i zostanie
ukarany jedną czwartą swojej racji żywnościowej"
Pierwsi chrześcijanie byli bardziej surowi wobec tego rodzaju oszustów. Święta moc Boża czytamy w Dziejach Apostolskich zabiła Ananiasza i Safirę, kiedy zatrzymali sobie część majątku należącego się zborowi 15, 1 - 1 1 / Inne punkty dyscypliny społeczności
qumranskiej, zasady karania tych, którzy nie przestrzegają jej, są obszernie omówione w "Dokumencie damascenskim"/4Q 266/. Następnie, Paweł często w swoich listach używa słowa 'święci',
na przykład w liście do Rzymian: 'A teraz idę do Jerozolimy z posługą dla świętych' /15, 25-27/. Kult świętych jest ważną częścią nauki kościoła katolickiego Słowa: 'święty, święci, świętość' często pojawiają się, w tekstach qumrańskich. "Podręcznik dyscypliny" rozpoczyna się od słów: "Nauczyciel nauczy świętych jak żyć według ustaw tej Księgi aby mogli szukać Boga całym sercem, całą duszą, czynić to, co dobre i prawe przed nim, tak, jak polecił przez Mojżesza i przez wszystkie swe sługi, proroków. W tym samym zwoju opisany jest rytuał, który w wielu szczegółach podobny jest do chrześcijańskiego chrztu. Czytamy tam, że każdy nowoprzyjęty członek zakonu "oczyści się ze wszystkich
swych przewinień.
Przez ducha prawości i pokory zostanie odkupiony jego grzech. Przez upokorzenie swej duszy wobec wszystkich ustaw Bożych oczyści się jego ciało, by mogło być pokropione woda
oczyszczenia i uświęcić się obmywająca brud woda". - Pierwsi chrześcijanie, podobnie jak Jan Chrzciciel i jego uczniowie, chrzcili w wodzie tych, którzy nawracali się, wybierali nowa drogę życia i chcieli się do nich przyłączyć. Biblijny opis Jeruzalem czasów mesjańskich zawarty w
Apokalipsie Świętego Jana /21, 9 - 27/ jest bardzo podobny, gdy chodzi o styl i język, do opisu "Nowej Jerozolimy" w piśmie qumrańskim (Zwój 4Q554). - A ten, który mówił ze mną,, miał złotą
trzcinę jako miarę, by zmierzyć Miasto, i jego mur. A Miasto układa się w czworobok, i długość jego tak wielka jest jak i szerokość A mur jego zbudowany jest z jaspisu" (Ap. Św. Jana 21, 9 - 27)
"I wprowadził mnie do wnętrza miasta. Wymierzył każdą dzielnice, długość i szerokość: trzcin 51 na 51 - kwadrat; łokci 357 z każdej strony... Każda ulica i miasto wybrukowane były białymi kamieniami,
marmurem i jaspisem /tekst qumrański/.
Wspólnota esseńska nazywa siebie "naśladowcami drogi".
Słowo to użyte jest w zwojach wielokrotnie, na przykład "Podręczniku dyscypliny" qumrańskiej /4Qi255/. W Dziejach Apostolskich czytamy o tym, jak Szaweł prześladuje ludzi, którzy są "zwolennikami tej drogi" /9, 2/.Warto zastanowić się w tym miejscu, dokąd Szaweł, późniejszy apostoł Paweł, został posłany
przez żydowskich kapłanów z misją aresztowania chrześcijan. Czy posłano go do odległego, zromanizowanego miasta w Syrii, czy do Oumran...miejscowości położonej zaledwie 16 mil od Jerozolimy? W tekstach Zwojów Morza Martwego jest często mowa o Damaszku i
jasno wynika z nich, że qumrańscy zakonnicy nazywali Damaszkiem Oumran, bo tak widocznie nazywała się, w pierwszym wieku naszej ery ta miejscowość. Jeden obszerny zwój zawierający opis życia
esseńczyków nosi tytuł "Dokument damasceński". Chyba łatwo odgadnąć do którego Damaszku Szaweł udał się ze swoją ekipa. Do czasu znalezienia Zwojów chrześcijanie wierzyli w to, że kapłani jerozolimscy posłali Szawła aż do Damaszku w Syrii. Warto dodać, ze Syria była wówczas inną, odgraniczoną od
Palestyny prowincją rzymską. Opisana w Dziejach Apostolskich wyprawa Szawła do Damaszku w celu aresztowania chrześcijan świadczy wiec niezbicie o bliskich powiązaniach pierwotnego chrześcijaństwa z Oumranem. Na temat ogniw pomiędzy pierwotnym chrześcijaństwem a gmina qumranska prof. Vermes pisze również: "Zauważamy fundamentalne podobieństwa językowe. Zarówno w Zwojach jak i Nowym
Testamencie wierni nazwani są 'Synami Światłości'. Obie społeczności uważały się za prawdziwy Izrael, rządzone były przez dwunastu przywódców, oczekiwały bliskiego przyjścia królestwa Bożego, obie uważały swoja historie za wypełnienie proroctw biblijnych.
Hierarchalny system władzy i ściśle przestrzeganie zasady
równego podziału dóbr materialnych, przynajmniej w początkowym okresie Kościoła /Dz.Ap. 2, 44 - 45/, to ogniwa wskazujące na istnienie bezpośredniego związku przyczynowego w życiu obu wspólnot. Niewykluczone, ze młody, niedoświadczony Kościół wzorował się na starszym wypróbowanym zakonie esseńskim' /The Complete Dead Sea Scrolls in English, str.22/. Analizując podobieństwa tekstowe pomiędzy Nowym Testamentem, a pismami qumranskimi, należy również wziąć pod uwagę fakt, że Jezus, podobnie jak esseńczycy, nie zgadzał się z wieloma teologami jego czasów, głównie faryzeuszami i saduceuszami, potępiał ich, i ostentacyjnie łamał niektóre przepisy zakonne. W ten sposób swoja postawa popierał, jeśli nie
reprezentował, esseńczyków. Jak wiemy, esseńczycy potępiali Żydów uczęszczających do świątyni jerozolimskiej głownie za ich konformizm wobec pogańskich okupantów. Dlatego robili wiele rzeczy na przekor im. aby te swoja odmienność zamanifestować. Przyjęli sporo odmiennych obyczajów, zasad i praktyk religijnych, aby zademonstrować, że nie identyfikują się z nimi. Po prostu uważali Qumran za prawdziwa Jerozolimę, a siebie za prawdziwy Izrael.
Rosyjscy kosmonauci widzieli dziwne energetyczne istoty, które kilkukrotnie otaczały ich statek kosmiczny. Do jednego takiego zdarzenia doszło na przykład w lipcu 1984 roku na stacji kosmicznej Salut 7. Tego typu świetliste obiekty są obserwowane bardzo czesto, ale ponieważ nie wiadomo czym w istocie są, nie jest to informacja powszechnie znana opinii publicznej.
Były to początki budowy technologii,
która umożliwiła ludzkości stałą obecność w kosmosie. Od początku, gdy
zaczęły być wykonywane loty orbitalne wysyłani tam śmiałkowie opowiadali
o dziwnych światłach i obiektach otaczających ich małe pojazdy. W
module Salut 7 stanowiącym protoplastę ISS orbitowali rosyjscy
kosmonauci Oleg Atkow, Władimir Sołowiow oraz Leoind Kizim. To oni po
raz pierwszy zobaczyli świetliste humanoidalne istoty z czymś, co mogło
uchodzić za skrzydła. Uznali najpierw, że jest to wynikiem zbiorowej
halucynacji.
Zjawisko trwało około 10 minut a potem
wszystko nagle zniknęło. Po około dwóch tygodniach od zjawiska z ziemi
przyleciało następnych trzech kosmonautów i ponownie pojawiły się te
same obiekty. Widzieli je również nowo przybyli kosmonauci, min.
Swietłana Sawitskaja i Władimir Dżanibekow. Sołowow i Atkow nie mogli
dłużej udawać, że to tylko przewidzenia i postanowili złożyć w tej
sprawie raport.
Pisza w nim, że byli przytłoczeni skalą zjawiska. Widzieli pomarańczowe jasne światła, które według nich dało się policzyć tak, że można wstępnie założyć, iż otoczyło ich do siedmiu świetlistych istot. Według nich każda z tych postaci miała wielkość dużego samolotu pasażerskiego. Niesamowicie brzmią opowieści o tym jak wręcz mogli zobaczyć twarze niektórych z tych istot.
Wszyscy kosmonauci znajdujący się na pokładzie Saluta 7 potwierdzili, że widzieli "uśmiechającego się anioła". Fakt, że zjawisko widzieli i starzy i nowi kosmonauci świadczy o tym, że nie można tego zjawiska zapisywać, jako efektu długiego pobytu w kosmosie. Część załogi rzeczywiście pozostawała na pokładzie stacji przez około 160 dni, ale 3 nowych członków załogi było w przestrzeni najwyżej kilka dni. Pojawiły się tez sugestie, że te istoty, które widzieli Rosjanie są znane ludzkości od dawna, Jedne kultury nazywają je aniołami a inne, na przykład hinduska nazywa je Gandharvas. Opisy takich świetlistych istot znajdują się w pismach wedyjskich. Być może są to jakieś energetyczne istoty żyjące w innej rzeczywistości i tylko czasami wchodzą w interakcje z ludzkością.
Więcej na tej stronie:
http://innemedium.pl/wiadomosc/anielskie-energetyczne-istoty-widziane-kilka-razy-przez-rosyjskich-kosmonautow
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że „istnienie istot duchowych, niecielesnych, które Pismo Święte nazywa zazwyczaj aniołami, jest prawdą wiary” (KKK 328). Ten sam dokument, przytaczając słowa św. Augustyna, mówi: „Anioł oznacza funkcję, nie naturę. Pytasz, jak się nazywa natura? Duch. Pytasz o funkcję? Anioł. Przez to, czym jest, jest duchem, a przez to, co wypełnia, jest aniołem. W całym swoim bycie aniołowie są sługami i wysłannikami Boga. Ponieważ zawsze kontemplują »Oblicze Ojca, który jest w niebie«, są wykonawcami Jego rozkazów. Jako stworzenia czysto duchowe, posiadają rozum i wolę: są stworzeniami osobowymi i nieśmiertelnymi. Przewyższają doskonałością wszystkie stworzenia widzialne. Świadczy o tym blask ich chwały” (KKK 329-330). Stwarzając anioły, Bóg w sposób jeszcze doskonalszy chciał utrwalić swój duchowy obraz. Ofiarował im skarby swojej łaskawości i nieskazitelnej świętości, czyniąc ich nieśmiertelnymi i błogosławionymi mieszkańcami niebios. Z uwagi na doskonałość natury, stoją wyżej od człowieka i są jego opiekunami. Jak mówi Pismo Święte: „Czyż nie są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie?” (Hbr 1,14). Jako istoty duchowe, aniołowie posiadają czysto duchowe władze, tj. rozum i wolę. Oznacza to, że nie posiadają zmysłów ani uczuć podobnych do naszych, gdyż nie posiadają ciała. Natomiast przewyższają nas pod względem duchowego poznania i miłości, gdyż są oni doskonalsi od ludzi, a ich wiedza i miłość są doskonalsze od ludzkiej.
Rozproszone w Starym i Nowym Testamencie informacje dotyczące aniołów rozbudzały ciekawość i fascynowały wielu. Ojcowie Kościoła w swoich pismach poświęcali im wiele miejsca, a ich rozważania, ujęte w jednolity schemat nauczania, dały początek angelologii (nauce o aniołach). Problematyką tą zajmowali się m.in.: św. Klemens Rzymski, św. Ireneusz z Lyonu, św. Cyryl Jerozolimski, św. Jan Chryzostom, Pseudo Dionizy Areopagita, Orygenes, św. Tomasz z Akwinu (zwany Doktorem Anielskim), św. Grzegorz Wielki.
Tę powszechną wiarę w istnienie aniołów Kościół przyjął jako dogmat na IV Soborze Laterańskim (1215 r.), zaś Sobór Watykański II (1962-1965) potwierdził go prawie siedemset lat później. Ogłoszony na Soborze Laterańskim dogmat do dziś jest najważniejszym oficjalnym dokumentem Kościoła dotyczącym aniołów. „Trzy Osoby Boskie są jednym wszystkich rzeczy początkiem, Stwórcą wszystkiego, co widzialne i niewidzialne, co duchowe i materialne. Ten jeden Bóg wszechmocą swoją i potęgą jednocześnie, od początku czasu, stworzył z nicości jeden i drugi rodzaj stworzeń, tj. istoty duchowe i materialne: aniołów i ten świat, a na koniec naturę ludzką łączącą te dwa światy, złożoną z duszy i ciała. Diabeł bowiem i inne złe duchy zostały przez Boga stworzone jako dobre, ale sami siebie uczynili złymi”
...istoty duchowe i materialne: aniołów i ten świat, a na koniec naturę ludzką łączącą te dwa światy, złożoną z duszy i ciała...
"...Oto lud, który wyszedł z Egiptu, okrył powierzchnię ziemi. Przyjdź, a przeklnij ich, abym mógł z nimi walczyć i wypędzić ich". 12 Na to rzekł Bóg do Balaama: "Nie możesz iść z nimi i nie możesz tego ludu przeklinać, albowiem jest on błogosławiony". 13 Gdy powstał Balaam następnego poranka, rzekł do książąt Balaka: "Wracajcie do swego kraju, gdyż Pan nie dozwolił mi iść z wami". 14 Powstali wtedy książęta Moabu i przyszli do Balaka donosząc mu: "Nie zgodził się Balaam pójść z nami".
15 Wtedy Balak posłał raz jeszcze książąt liczniejszych i bardziej dostojnych niż tamci. 16 Skoro oni przybyli do Balaama, rzekli mu: "Tak mówi Balak, syn Sippora: Nie wzbraniaj się przyjść do mnie. 17 Wynagrodzę cię hojnie i wszystko uczynię, cokolwiek mi powiesz. Przyjdźże więc i przeklnij mi ten lud!" 18 Balaam odpowiedział sługom Balaka tymi słowami: "Choćby mi Balak dawał tyle srebra i złota, ile pałac jego pomieści, to przecież nie mogę przekroczyć rozkazu Pana, Boga <mojego>, zarówno w małych rzeczach, jak i wielkich. 19 Pozostańcie jednak przez noc, a zobaczę, co Pan tym razem mi powie". 20 W nocy przyszedł Bóg do Balaama i rzekł mu: "Skoro mężowie ci przyszli, aby cię zabrać, wstań, a idź z nimi, lecz uczynisz tylko to, co ci powiem". 21 Wstał więc Balaam rano, osiodłał swoją oślicę i pojechał z książętami Moabu. 22 Jego wyjazd rozpalił gniew Pana i anioł Pana stanął na drodze przeciw niemu, by go zatrzymać. On zaś w towarzystwie dwóch sług jechał na swojej oślicy. 23 Gdy oślica zobaczyła anioła Pana stojącego z wyciągniętym mieczem na drodze, zboczyła z drogi i poszła w pole. Balaam uderzył ją, chcąc zawrócić na właściwą drogę. 24 Wtedy stanął anioł Pana na ciasnej drodze między winnicami, a mur był z jednej i z drugiej strony. 25 Gdy oślica zobaczyła anioła Pana, przyparła do muru i przytarła nogę Balaama do tego muru, a on ponownie zaczął bić oślicę. 26 Anioł posunął się dalej i stanął w miejscu tak ciasnym, że nie było można go wyminąć ani z prawej, ani też z lewej strony. 27 Gdy oślica ujrzała znowu anioła Pana, położyła się pod Balaamem. Rozgniewał się więc Balaam bardzo i zaczął okładać oślicę kijem. 28 Wówczas otworzył Pan usta oślicy, i rzekła do Balaama: "Cóż ci uczyniłam, żeś mnie zbił już trzy razy?" 29 Balaam odpowiedział oślicy: "Dlatego żeś sobie drwiła ze mnie. Gdybym tak miał miecz w ręku, już bym cię zabił!" 30 Oślica jednak rzekła do Balaama: "Czyż nie jestem twoją oślicą, na której jeździsz, odkąd jesteś, aż po dzień dzisiejszy? Czyż miałam zwyczaj czynić ci coś podobnego?" Odpowiedział: "Nie!" 31 Wtedy otworzył Pan oczy Balaama i zobaczył on anioła Pana, stojącego na drodze z obnażonym mieczem w ręku. Ukląkł więc i oddał pokłon twarzą do ziemi. 32 Anioł zaś Pana rzekł do niego: "Czemu aż trzy razy zbiłeś swoją oślicę? Ja jestem tym, który przyszedł, aby ci bronić przejazdu, albowiem droga twoja jest dla ciebie zgubna. 33 Oślica ujrzała mnie i trzy razy usunęła się z drogi. Gdyby się nie usunęła, byłbym cię dawno zabił, a ją przy życiu zostawił". 34 Rzekł więc Balaam do anioła Pana: "Zgrzeszyłem. Nie wiedziałem, że ty stanąłeś przeciwko mnie na drodze. Teraz jednak, gdy wiem, że ci się droga moja nie podoba, chcę wracać". 35 Lecz anioł Pana rzekł do Balaama: "Idź z tymi mężami, ale nie mów nic innego ponad to, co ci powiem". Poszedł więc Balaam z książętami Balaka.." Ks. Liczb 22:11
Teoria ewolucji to wielke zwiedzenie ludzkosci - dr Thomas Kindel
http://www.youtube.com/watch?v=VzKABDs7vFA
część 01
Część 02
Część 03
Część 04, w tej części proszę zwrócić uwagę na treść w 1 min.35 sek., oraz w 10 minucie trwania wykładu
Część 05, w tej części proszę zwrócić uwagę od 10 sekundy, a szczególnie od 50 sekundy wykładu ! Siła logiki i argumentu jest nie do podważenia !
Steve Quayle
Jeżeli ktoś się modli z państwa zaglądających tu na ten blog, to proszę o modlitwę za Steva Quayl'a !
About this show:
Author and researcher Steve Quayle contends that most citizens in the West are unaware that they've been fed a carefully edited view of the past, tailored to prop up the powers that be and keep humanity ignorant. Comparing common strands in the legends of the North, Central, and South American native cultures, he found evidence for aliens or star people who bred with humans, the presence of stargates or interdimensional portals, and various creatures who have a supernatural aspect such as giants, Sasquatch, and skinwalkers (beings that can change shape or form). Institutions like the Smithsonian have deliberately kept such information from the public, he commented, adding that America's name didn't actually come from a European explorer, but from an Incan ruler, Tupac Amaru (glowing serpent), and their land which mapmakers of the era called Amaraca.
"Even the very name of America, North and South leads to Quetzalcoatl [feathered serpent god]...the giant who came from the East who settled Mesoamerica," according to the Aztecs, Quayle remarked. "We're talking about entities that could transform themselves into different shapes, i.e. fallen angels-- Virococha is who the Mayans worshiped in the same manner as Quetzalcoatl," he added. He also cited the term "nephilism" to describe the fallen angels who mated with Earth women to produce giants. What perhaps pioneering researchers such as Zecharia Sitchin and Erich von Daniken missed is that the ancient astronauts or Annunaki were actually the Nephilim or fallen angels, described in the Bible, he argued.
Many Native Americans have reported seeing portals opening before their eyes, and their oral histories detail a race of giants who were cannibals, Quayle stated. They also describe Bigfoot or Sasquatch as highly intelligent creatures that can travel dimensionally (according to Quayle's military sources the creatures can communicate telepathically). The Book of Enoch writes that when giants were killed, they became disembodied spirits, which Quayle suggested are the incubus and sucubus, predatory sex demons that sometimes plague humans while they sleep.
Puerto Rico & Creepy Tales
Czy esseńczycy byli prekursorami chrześcijaństwa, czy też stanowili tylko boczną, dzisiaj wymarłą, odrośl religii żydowskiej?
Jest to temat gorący, żeby nie powiedzieć wybuchowy. Aby odpowiedzieć na to pytanie w sposób rozstrzygający, należy przestudiować wszystkie znane nam fragmenty pism esseńczyków. Niestety nadal, pomimo upływu blisko pięćdziesięciu lat od początku odkryć, znaczna część ogromnej kolekcji zgromadzonej w Muzeum Rockefellera w Jerozolimie nie została opublikowana
Zanim ponownie zaczniemy porównywać doktrynę esseńczyków z naukami Jezusa z Nazaretu jak to było zrobione wcześniej, przypomnijmy postać Jana Chrzciciela, proroka, który zapowiedział Jego przyjście. Pewne skąpe informacje na jego temat znajdujemy w Ewangeliach. Wiemy, że był krewnym Jezusa oraz Jego niemal rówieśnikiem. Wiemy też, że udał się na pustynię judzką i tam nauczał, zdobywając wielu uczniów, którzy później go opuścili, przyłączając się do Jezusa, którego on ochrzcił. Wiemy też, że w okresie późniejszym został ścięty z rozkazu Heroda.
Jan Chrzciciel jest z całą pewnością postacią historyczną - wspomina o nim Józef Flawiusz, który, opisując jedną z klęsk poniesionych przez Heroda w wojnie z Arabami, uczynił taką wzmiankę:
(...) wielu Żydów sądziło, że zniszczenie armii Heroda było dziełem Boga jako sprawiedliwa kara za to, co uczynił z Janem zwanym Chrzcicielem, którego Herod zamordował. Był on dobrym człowiekiem i nakazywał Żydom praktykować cnotę zarówno w prawości w stosunku do siebie nawzajem, jak i w oddaniu Bogu.
Informacje Józefa Flawiusza na temat okoliczności śmierci Jana Chrzciciela mniej więcej pokrywają się z tym, co możemy przeczytać w Ewangeliach. Co jeszcze mówią nam one na temat Jana Chrzciciela? Mateusz opowiada o nim, że: "...głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie. (...) Nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza oraz miód leśny" (Mt 3,1-4).
Taki opis Jana - surowego ascety, żyjącego na pustyni - może sugerować, iż był on członkiem sekty esseńczyków. Czy jednak istnieją na to jakieś dowody?
Nowy Testament nie wspomina o esseńczykach ani razu, co oznacza, że zdani jesteśmy na domysły. Spróbujmy jednak podsumować to, co wiemy o Janie Chrzcicielu i porównać ze znanymi nam faktami na temat wspólnoty z Qumran.
Wiemy, że ochrzcił Jezusa w Jordanie na pustyni judzkiej. Rzut oka na mapę pozwala nam przekonać się, że musiało mieć to miejsce gdzieś w dolnym biegu rzeki, w pobliżu jej ujścia do Morza Martwego - tam zresztą chrześcijańska tradycja po dziś dzień umieszcza miejsce chrztu. Skoro tak, to oznacza, że Jan Chrzciciel mieszkał i nauczał w okolicy oddalonej od Qumran o zaledwie kilka kilometrów. Jest niemal oczywiste, że o sekcie esseńczyków musiał wiedzieć lub nawet zetknął się z nią osobiście, choć rzecz jasna nie stanowi to dowodu, że sam był jej członkiem ani też, że w jakimś stopniu znajdował się pod wpływem jej nauk.
Aby odpowiedzieć na pytanie czy Jan był esseńczykiem, musielibyśmy porównać treść jego nauczania z doktryną mnichów z Qumran. Nie jest to łatwe, zważywszy że Ewangelie przekazały nam tylko wyrywki z jego mów.
Pytały go tłumy: "Cóż mamy czynić?" On im odpowiadał: "Kto ma dwie suknie, niech (jedną) da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni" (Łk 3,10-11).
Proszę przypomnieć sobie, że esseńczycy utrzymywali wspólnotę majątkową. Czyż powyższy fragment nie wskazuje, ze Jan znał, a przynajmniej akceptował tę część ich reguły?
Oczywiście - wezwanie do troski o biedniejszych od nas, tak bowiem można interpretować powyższy cytat, nie stanowi jeszcze wezwania do wprowadzenia wspólnoty dóbr, toteż traktowanie tego zdania jako dowodu na to, że Jan był esseńczykiem, jest chyba interpretacją idącą zbyt daleko. Ponadto następne zdania z Ewangelii Łukasza brzmią:
Przychodzili także celnicy, aby przyjąć chrzest i pytali go: "Nauczycielu, co mamy czynić?" On im odpowiadał: "Nie pobierajcie nic ponad to, co zostało wam wyznaczone". Pytali go też i żołnierze: "A my, co mamy czynić?" On im odpowiadał: "Nad nikim się nie znęcajcie, ani nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie" (Łk 3,12-14).
Nie są to słowa kogoś, kto wzywa ludzi do porzucenia miast i udania się na pustynię. Proszę pamiętać, że esseńczycy nie uznawali pieniądza - tymczasem Jan nie potępia celników ani żołnierzy za sam fakt posługiwania się nim, lecz jedynie za nadużycia, jakich się dopuszczali.
Wiemy, że Jan Chrzciciel udzielał ludziom chrztu, wiemy też, że istotną część doktryny esseńczyków stanowiły przepisy dotyczące rytualnych oczyszczeń. Czy nie stanowi to wskazówki sugerującej, iż Jan był esseńczykiem? Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Rytualne obmycia przy różnych okazjach zostały nakazane Żydom przez Mojżesza i stanowiły wynalazki esseńczyków. Idea chrztu nie musi więc mieć wcale związku z esseńczykami.
Inny fragment wypowiedzi Jana Chrzciciela znajdujemy w Ewangelii Jana:
Gdy Żydzi wysłali z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem (...) "Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?" Odpowiedział: "Jam głos wołającego na pustyni - Prostujcie drogę Pańską" (J 1,19-23).
Porównajmy ten fragment z tekstem reguły klasztornej z Qumran:
Gdy zaś utworzą wspólnotę w Izraelu opartą na tych regułach, winni zostać oddzieleni spośród ludzi zła i udać się na pustynię przygotować Jego drogi, tak jak zostało napisane: Na pustyni przygotujcie drogę Pańską, prostujcie na pustyni ścieżki dla naszego Boga.
Podobieństwo odpowiedzi Jana do reguły esseńczyków jest uderzające - jednak wbrew pozorom nadal nie stanowi ono przekonującego dowodu na to, że był on esseńczykiem - zarówno bowiem Jan, jak i reguła Qumran cytują fragment księgi proroka Izajasza - powszechnie znanej i czytanej przez Żydów w owych czasach.
A czy Jezus był (lub nie był) esseńczykiem? Temat ten stanowi dziś źródło licznych polemik. Z jednej bowiem strony trudno nie zauważyć daleko idącego podobieństwa zwyczajów esseńczyków i pierwszych gmin chrześcijańskich. Jedne i drugie uznawały wspólnotę majątkową. Wspólne posiłki mnichów z Qumran nasuwają analogię ze wspólnymi ucztami chrześcijan upamiętniających nimi Ostatnią Wieczerzę. Dodajmy do tego inne podobieństwa między regułą esseńczyków a naukami Jezusa, na przykład zestawmy następujący przekaz Józefa Flawiusza: "Odmawiają oni składania przysiąg, uważając je za rzecz gorszą od krzywoprzysięstwa, gdyż ich zdaniem ludzie, którym nie można ufać bez przysięgi na Boga, są już teraz potępieni" , zgodnie z wypowiedzią Jezusa:
Słyszeliście, że powiedziano przodkom "nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz przysięgi". A ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie - ani na ziemię, bo jest tronem Bożym, ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz ani jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi (Mt 5,33-37).
Czyż nie może być to wskazówka, iż Jezus był esseńczykiem? Wydaje się jednak, iż jest to hipoteza nie do obronienia, jeżeli przypomnimy sobie, że Józef Flawiusz pisze, iż esseńczycy byli jeszcze bardziej rygorystyczni w przestrzeganiu szabatu niż pozostali Żydzi, zaś jak wiemy, kwestia przestrzegania sobotniego odpoczynku była jedną z głównych kwestii spornych pomiędzy Jezusem a faryzeuszami. Drobna z pozoru sprawa łuskania kłosów w szabat przez uczniów stała się przyczyną ataków przeciwko niemu - i co istotne - Jezus bronił zachowania swoich uczniów. Raz zdarzyło mu się nawet wypowiedzieć zdanie: "To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu" (Mk 2,26), które według prawdopodobieństwa dyskwalifikowałoby go jako esseńczyka. Tak więc na pytanie Czy Jezus był esseńczykiem? odpowiedzieć musimy jednoznacznie - nie.
Yigael Yadin, wspomniany już wcześniej archeolog izraelski, poszedł nawet nieco dalej. Zwrócił on bowiem uwagę na dość dziwny fakt: esseńczycy nie są nigdzie wspomniani w Nowym Testamencie. Co więcej - i to już jest znacznie bardziej podejrzane: nic na ich temat nie wspominają pisma rabiniczne z owych czasów. Zupełnie jak gdyby owa sekta w ogóle nie istniała.
Dodajmy też, że nazwa esseńczycy jest pochodzenia greckiego i występuje w relacjach Józefa Flawiusza - natomiast nigdzie nie pojawia się w pismach samych esseńczyków! Nie wiemy, jakim mianem nazywano ich w języku hebrajskim, ani jak oni sami się określali.
Czy może więc być tak, że esseńczycy są wspominani w Nowym Testamencie implicite, bez nazywania ich po imieniu?
Yigael Yadin przypomniał, że według przekazu Flawiusza esseńczycy cieszyli się przychylnością Heroda. Stąd prosta droga do przypuszczenia, że część polemik pomiędzy Jezusem a zwolennikami Heroda, wspomnianych w Ewangeliach, to w istocie rzeczy polemiki Jezusa z esseńczykami. Mało tego, Yigael Yadin doszukał się w zagadkowym zdaniu Jezusa Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda (Mk 8,15) zawoalowanego ataku przeciwko członkom owej sekty. Rzecz w tym, że częścią rytuału Świątyni (tzn. faryzeuszów) było składanie na ołtarzu dwunastu chlebów pokładnych później spożywanych przez kapłanów. Podobny zwyczaj esseńczyków opisany jest w Zwoju Świątynnym, gdzie stanowi ważną część obchodów uroczystości upamiętniających wyświęcenie kapłanów (było ono obchodzone przez esseńczyków, nie uznawane przez pozostałych Żydów). Być może więc, mówiąc o "kwasie Heroda", Jezus dokonywał jakiejś nie zrozumiałej dla nas aluzji do ich zwyczajów.
Specjaliści nie są przekonani co do słuszności hipotezy Yadina, zresztą istotnie spoczywa ona na zbyt wielu przypuszczeniach. Nieco bardziej prawdopodobnie wygląda inny (hipotetyczny) atak Jezusa przeciwko esseńczykom. Oto w Kazaniu na Górze stwierdza on: Słyszeliście, że powiedziano "Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził". A ja wam powiadam: miłujcie nieprzyjaciół waszych (Mt 5,43-44).
Nakaz miłości bliźniego pochodzi ze Starego Testamentu, natomiast nigdzie nie występuje w nim owa druga część zdania nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. Na ogół sądzi się, że Jezus krytykuje tu potoczną nadinterpretację Prawa, która dopisała ów nakaz.
Można jednak spojrzeć na sprawę inaczej. W regułach sekty Qumrańskiej znaleziono tekst przysięgi, jaką składać musiał przyjmowany do niej nowicjusz. Musiał w niej zobowiązać się do miłowania "Synów Światłości" i nienawidzenia "Synów Ciemności". Czy może to oznaczać, że ten fragment Kazania na Górze jest w istocie polemiką Jezusa z esseńczykami?
Być może, choć oczywiście pewności co do tego najprawdopodobniej nie będziemy mieli nigdy. W każdym razie Yigael Yadin był przekonany: Jezus esseńczykiem nie był, był - antyesseńczykiem.
Czy w takim razie pierwsze gminy chrześcijańskie mogły powstawać pod wpływem wspólnot z Qumran i na nich w jakimś stopniu się wzorować? Ostatecznie trudno nie zauważyć pewnych podobieństw organizacyjnych pomiędzy życiem esseńczyków a pierwotnym Kościołem jerozolimskim - wspólnota dóbr, uroczyste, zbiorowe posiłki poprzedzane błogosławieństwem, starszyzna przewodząca życiem gminy... Może więc było tak, że choć sam Jezus do sekty esseńczyków nie należał, to jednak pierwsi chrześcijanie rekrutowali się spośród jej członków?
Cóż, udowodnić, że nigdy żaden esseńczyk nie przyjął chrztu nie sposób. Wiemy, dzięki odkryciu fragmentów pism qumrańskich w ruinach fortecy Massada, że po zburzeniu klasztoru w Qumran część jego ocalałych mieszkańców przystąpiła do żydowskiej partii zelotów. Hipoteza, że być może jakaś inna grupa niedobitków uciekła przed Rzymianami i dołączyła do powstających na świecie gmin chrześcijańskich może brzmieć przekonywająco. Pamiętać jednak należy, że esseńczycy nigdy nie byli sektą liczną - Józef Flawiusz oceniał ich całkowitą liczbę na około cztery tysiące, toteż nawet jeżeli jacyś ocaleli z wojny przeciwko Rzymowi uciekinierzy z Qumran zostali chrześcijanami, to musiała ich być naprawdę garstka. Raczej trudno sobie wyobrazić, aby zdołali oni zdominować gminy chrześcijańskie do tego stopnia, by można było uznać je za naturalną kontynuację sekty z Qumran; zachodzą potężne różnice, które w dużej mierze równoważyć mogą wspomniane wcześniej podobieństwa. Spróbujmy je wymienić.
Pierwszą i podstawową stanowiła kwestia interpretacji Prawa mojżeszowego. Dzieje Apostolskie oraz duża część listów Pawłowych mają służyć wykazaniu czytelnikom, iż prawo to nie obowiązuje chrześcijan. Wiemy, iż nie było to wcale w pierwszym okresie istnienia chrześcijaństwa takie oczywiste - sam święty Piotr uważał, że chrześcijanie powinni przestrzegać żydowskich przepisów pokarmowych i dopiero po objawieniu, jakie otrzymał w Jaffie (Dz 10,9-16), zmienił zdanie.
Dla esseńczyków, którzy jak już wiemy, byli znacznie bardziej rygorystyczni w przestrzeganiu Prawa niż pozostali Żydzi, sama dyskusja nad jego zniesieniem była nie do pomyślenia.
Kolejna istotna różnica między chrześcijanami a esseńczykami to fakt, iż ci ostatni od samego początku przyjmowali do swojego grona kobiety - czytamy w Dziejach Apostolskich: "Coraz bardziej też rosła liczba mężczyzn i kobiet przyjmujących wiarę w Pana" (5,14) - podczas gdy esseńczycy byli, poza wyjątkami wspomnianymi wcześniej, ugrupowaniem czysto męskim. Trzeci istotny powód dający podstawy sądzić, iż chrześcijanie i esseńczycy to dwie zupełnie inne gałęzie odrastające od pnia religii żydowskiej, to ich odmienny stosunek do spraw tego świata. Jedni i drudzy uważali świat za nieodwracalnie skażony grzechem, o ile jednak cytowana uprzednio reguła z Qumran nakazywała emigrację na pustynię w celu stworzenia tam idealnej społeczności oczekującej na Czasy Ostateczne, to gminy chrześcijańskie miały oczekiwać ery mesjańskiej, żyjąc wśród ludzi. Paweł wyraźnie pouczał Koryntian: "Napisałem Wam w liście, żebyście nie obcowali z rozpustnikami. Nie chodzi mi o rozpustników tego świata w ogóle, ani o chciwców i zdzierców lub bałwochwalców, musielibyście bowiem całkowicie opuścić ten świat" (1 Kor 5,9-10).
Chrześcijanie mieli, przyjmując do wiadomości istnienie zła tego świata, żyć na nim i starać się go zmienić. Esseńczycy woleli ten świat opuścić, udając się w okolice odludne i nie utrzymywać kontaktów z tymi, których uważali za grzeszników. Jest to, jak się wydaje, dość istotna różnica, na tyle głęboka, że pozwala poddać w wątpliwość teorie o esseńskim rodowodzie chrześcijaństwa.
Oczywiście, ktoś mógłby podnieść zarzut mówiąc, że przecież chrześcijanie również zaczęli zakładać na pustyniach klasztory, w których izolowali się od świata - czyż nie podważa to przytoczonej powyżej argumentacji? Otóż nie, gdyż jak wiadomo chrześcijański ruch monastyczny powstał dopiero około trzeciego wieku naszej ery, a więc w czasach, gdy sekta esseńczyków nie istniała od kilku pokoleń. Co więcej - pierwsze klasztory chrześcijańskie powstały nie w Palestynie, lecz w Egipcie i na półwyspie Synaj. Nie mamy więc podstaw, aby sądzić, że pierwsi eremici, którzy ruszyli z miast na pustynie, byli w jakimkolwiek stopniu inspirowani, od dawna już wówczas zaginionymi, regułami qumrańskimi.
Podsumowując to, co wiemy o związkach esseńczyków z chrześcijaństwem, możemy stwierdzić, że istnieją poszlaki wskazujące na to, że Jan Chrzciciel mógł być członkiem tej sekty, aczkolwiek nie mamy na to żadnych przekonujących dowodów. Jezus esseńczykiem nie był, i co więcej, wygląda na to, że bardzo się od nich różnił. Pierwsze gminy chrześcijańskie, jakkolwiek z pozoru mogące przypominać organizacyjnie wspólnoty esseńskie, były jednak najprawdopodobniej gminami najzupełniej różnymi, powstającymi w sposób niezależny.
Zwoje z Qumran a Nowy Testament
Dla ścisłości należy wyjaśnić jeszcze jedną kwestię: czy wśród zwojów z
Qumran znajdują się fragmenty Nowego Testamentu?Odpowiedź nie jest jednoznaczna. W roku 1972 hiszpański jezuita José O'Callaghan ogłosił, że zdołał odczytać wśród niektórych fragmentów zdania pochodzące z Ewangelii. W rzeczywistości jednak owe kawałki zwojów są do tego stopnia nieczytelne, że zaledwie kilkanaście z zapisanych liter może być uznane za na tyle wyraźne, że ich identyfikacja może być jednoznaczna. W efekcie trudno mówić o "odczytaniu" owych tekstów, raczej należałoby powiedzieć o "zgadywaniu". Pomimo upływu kilkudziesięciu lat od czasu, kiedy O'Callaghan opublikował swoje obserwacje, bibliści pozostają co do niego raczej sceptyczni.
Osobną kwestię stanowi fragment w katalogu znalezisk występujący pod symbolem 4Q246.* Jest to krótki, liczący zaledwie kilka linijek tekst, mówiący, że ktoś (z tekstu nie wynika kto) będzie nazwany Synem Bożym oraz Synem Najwyższego. Jest w nim jeszcze kilka innych niejasnych sformułowań.
Nie wiadomo, kto wypowiada te słowa, ani do kogo, jednak budzą one odległe skojarzenia z Ewangelią Łukasza: Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie on wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da mu tron Jego praojca Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a panowaniu Jego nie będzie końca (Łk 1,31-33).
Czy fragment 4Q246 zawiera cytat z Ewangelii? Nie - gdyż Ewangelia Łukasza została zapisana w języku greckim, podczas gdy ów tekst używa języka aramejskiego. Czy może więc być tak, że 4Q246 zawiera jakiś starszy przekaz, na podstawie którego Łukasz opracował później swoją relację? Może - ale nie musi. Jak już powiedziałem - nie wiadomo, ani kto w tym tekście mówi, ani do kogo, ani o czym. Fragment 4Q246 stanowi tylko jeden z tysięcy odnalezionych w Qumran i trudno jest na jego podstawie wysuwać jakiekolwiek hipotezy.
I najważniejsza część oczyszczenia z negatywnych energii: modlitwa, medytacja, kontemplacja - stałe połączenie z Bogiem. Trwajmy w modlitwie i prośmy Boga, aby nam pomógł w każdym jednym ziemskim działaniu. Nie zapominajmy o aniołach, nie trzymajmy ich na bezrobociu, oni po to są, aby nam pomagać. Nie zapominajmy o ludziach, którzy jeszcze nie utrzymują kontaktu z Bogiem, prośmy i za nich, aby dobry Bóg i im pomógł znaleźć własne ścieżki.
Audycja o Aniołach i ludzkości od początku, Biblijni giganci i wiele innych niezwykłych wiadomości...(jęz. angielski)
Published on Nov 11, 2013
"Humanity hangs in the balance, with
secret, powerful forces aligned against it. Angel Wars reveals the
truth, and shows how you can prepare for the monumental war that will
determine whether you'll retain your freedom and whether your children
and grandchildren will grow up as serfs or free people. Or even whether
they'll live or die. It's a conflict that will be hard fought. And it's a
confrontation you cannot afford to lose." - Stephen QuayleWszystkich chrześcijan jak i ludzi zainteresowanych duchami, demonami i tym wszystkim co jest związane z niewidoczną sferą naszej egzystencji zapraszam na niezwykle ciekawy film pod tym linkiem:
https://vimeo.com/92396843#at=0
Witam i mam pytanie odnośnie linku
OdpowiedzUsuńhttp://4.bp.blogspot.com/-WuSlt3LpY7g/UiOeftOozqI/AAAAAAAAEY0/IV5wMxzWr9I/s1600/Snap_2013.09.01+20.59.46_010.jpg
znajdującego się pod
"...A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie..."
Ewangelia Mateusza 6-1,6
odpowiedź o znaczeniu (symbolikę tego jpg )proszę na maranet2@gmail.com
Pozdrawiam
http://www.edgarcayce.hg.pl/artykuly/tajemnice-ewangelii.html
OdpowiedzUsuńwarto się zapoznać z tym co Cayce miał ciekawego do powiedzenia w tym temacie
Hej , ciekawie piszesz , ale co sie stalo z twoimi wpisami zostalo tylko pare sztuk , odpowiedz prosze
OdpowiedzUsuńCzęść została usunięta z powodu "interaktywności" o której wspominam w moich wpisach.
Usuń