Pages - Menu

sobota, 26 października 2013

Ewolucja czy stworzenie ?

Wychodząc z domu na spacer czy nie jest niezwykłym, że wychodzimy w przestrzeń planety, która została w dalekiej przeszłości całkowicie przemieniona ? Obecnie obserwujemy inną rzeczywistość od tej pradawnej, inną od tej sprzed potopu. Globalny potop, dowiedzone archeologicznie równoczesne występowanie prehistorycznych zwierząt, dinozaurów, ludzi i ssaków są nie do pogodzenia z teorią ewolucji. Nie ma tu miejsca na kompromis. Skoro nie zaszła ewolucja, wniosek może być tylko jeden: wszystkie istoty zostały stworzone. Dlaczego małpa pozbawiona ośrodka mowy miała się rozwinąć w mówiącego człowieka? Czy nastąpiło to szybko? Z kim rozmawiał ten mówiący egzemplarz? Może uczył tego inne małpy? Jeżeli jednak istniało jakieś zmutowane zwierzę, to skąd wzięło się drugie, przeciwnej płci, konieczne do rozmnażania się? Prace w licznych laboratoriach wykazały, że większość mutacji jest szkodliwa, a bar­dziej drastyczne zwykle prowadzą do śmierci. Każda zmiana w harmonijnym, dobrze przystosowanym organizmie upośledza go. Większość nosicieli poważnych mutacji żyje zbyt krótko, aby takie zmiany przekazać swojemu potomstwu. 


Nie tylko między małpami a ludźmi brak ogniwa pośredniego. Dinozaury mają być praprzodkami ptaków, ale gdzie jest łączące je ogniwo? Nie ma etapów po­średnich ani „na wpół gotowych" zwierząt, nawet jeżeli znaleziono latające jasz­czurki z piórami. Wszystkie istoty zdają się być idealnie rozwinięte. Nie znajduje­my żadnych prototypów; czyżby ewolucja się zakończyła? Odpowiedź musi jednoznacznie brzmieć „nie", bo ewolucji nie da się zakończyć. Na przykład mał­pa, przodek człowieka, nie mogła osiągnąć jeszcze swojej najwyższej fazy rozwo­jowej, bo gdyby tak było, to nie rozwinąłby się z niej kiedyś Homo sapiens. Zastanawiające, że chociaż człowiek rozwinął się jakoby z małpopodobnej istoty, jako jedyna istota żyjąca nie ma żadnego naturalnego wroga. Nienaturalne jest też, że ludzie tępią własny gatunek, bo takie zjawisko u zwierząt nie występuje. Dlaczego w ogóle istnieją dziś jeszcze małpy? 


Czy nie powinny były zostać wyparte przez lepiej przystosowany gatunek, przez wczesnego człowieka? Taki proces jest przecież jednąz kluczowych tez teorii ewolucji. Kto na wyżej postawio­ne pytanie odpowie twierdząco, ten występuje przeciw teorii ewolucji, bo rzeczy­wistość wygląda przecież inaczej. Czy rośliny uprawne wykształciły się w drodze ewolucji, czy zostały stworzo­ne od razu w ostatecznej formie? Na przykład meksykańscy Huichól utrzymują, że kukurydzę otrzymali od boga upraw Mayakuagy.

Na zdjęciu z mikroskopu elektronowego widać zaprojektowane systemy bioinżynierii ! Więcej w artykule pt.: Tajemnicze kosmiczne eksperymenty


W wielu kulturach mowa jest o bogach, którzy nauczyli nas uprawy roli. Mimo intensywnych badań nie udało się dotąd wyjaśnić pochodzenia kukurydzy czy pszenicy. Gemot Geise zwrócił uwagę na zagadkę nagłego pojawienia się pewnej rośliny uprawnej: bananowca. Banany zawierają mnóstwo potrzebnych człowiekowi witamin i pierwiastków. Można by się odżywiać wyłącznie nimi. A jak się rozmna­ża ta doskonała hybryda? Nie przez nasiona, tylko przez odrosty. Jak w takim razie mogła się tak szeroko rozprzestrzenić? Banany występują na wielu kontynentach na najmniejszych nawet wysepkach. Jak się tam dostały, jeśli wykluczymy niesio­ne wiatrem nasiona? Czy banany zostały stworzone? Według indyjskiej legendy Kandali banany przyniosły ludziom na ziemię du­chy Manu. Ale to tylko legenda...

(Poniżej zdjęcia satelitarne pozostałości zaginionych cywilizcji)



W pewnym okresie przed potopem występowała olbrzymowatość. Potwierdzają to najróżniejsze skamieniałości. Wiedza o dinozaurach, oparta na znale­ziskach kości, pojawiła się dopiero w XX wieku. Wcześniej przekazy o olbrzymich stworach lekceważono, bo ewolucja miała być drogą jednokierunkową. Dla wyżej rozwiniętych olbrzymich zwierząt i ludzi w pradziejach nie było miejsca z punktu widzenia teorii jednostajnego rozwoju. Lokalne katastrofy nie zakłócały globalnego rozwoju.



Zgodnie z teoriami Lyella i Darwina nie było katastrof ogólnoświatowych. Po­nieważ jednak występowanie olbrzymowatości potwierdzone zostało na całym świecie, musi tu chodzić o określone stadium ewolucji. W takim razie jednak, nie może być mowy o stałym rozwoju gatunków, bo ewolucja musiałaby wykazywać tendencję wsteczną. Z kolei jeżeli zjawisko olbrzymowatości miało zasięgi global­ny, to nagły koniec epoki, w której występowało, świadczy o jakiejś straszliwej katastrofie.


Nie tylko dinozaury i ludzie osiągali dawniej olbrzymi wzrost. Prawie wszyst­kie zwierzęta w tej epoce występowały w wersji „mega": mrówki o rozpiętości skrzydeł 16 centymetrów, jętki długości 20 centymetrów, stonogi długie na kilka metrów, olbrzymie skorpiony... W Patagonii, w Ameryce Południowej, znaleziono szczątki olbrzymiego pancernika o długości ponad 4 metrów.


Ciekawe, że razem ze szczątkami kostny­mi znaleziono obrobione przez człowieka skóry tego zwierzęcia. Jest to jeszcze jeden dowód na współ egzystencję olbrzymich zwierząt i ludzi. Czyżby więc te zwierzęta żyły nie dziesiątki milionów lat temu, lecz całkiem niedawno, przed potopem? Na indonezyjskiej wyspie Jawa znaleziono szczątki olbrzymiej małpy człeko­kształtnej Giganthopitecus. Na podstawie żuchwy, ponad dwa razy większej od żuchwy człowieka, można wnioskować, że stworzenie to miało ponad 4 metry wzrostu ! Myszkując w chińskich aptekach w Hongkongu, niemiecki emigrant Franz Weidenreich znalazł w 1939 skamieniałe zęby tego samego typu. Są trzy razy większe niż współczesnego człowieka. Podobnych znalezisk dokonano też we wschodniej Afryce i w południowych Chinach. Profesor Weidenreich wykładał na uniwersyte­cie w Chicago, a potem z ramienia Instytutu Pekińskiego doglądał wykopalisk, pro­wadzonych w miejscu odkrycia tzw. „człowieka pekińskiego". Jest on święcie prze­konany, że ta żuchwa i zęby należały nie do wielkiej małpy człekokształtnej, lecz do olbrzymiego człowieka. Tacy „przerośnięci" ludzie, jak również małpy człekokształt­ne, nie pasują jednak do darwinowskiej doktryny pochodzenia gatunków, ponieważ rzekomo mogła zachodzić tylko ewolucja od egzemplarzy mniejszych i prymitywniejszych do większych, wyżej rozwiniętych.


W południowo-zachodniej Afiyce znaleziono niezwykle wielkie pięściaki i skrobacze, których używać musieli ludzie olbrzymy. Pojedyncze pięściaki miały 32 cen­tymetry długości, 22 centymetry szerokości i ważyły 4,2 kilograma. W Syrii znale­ziono podobne egzemplarze o wadze 3,8 kilograma. Można z tego wnioskować, że istota, która ich używała, miała 4 metry wzrostu. Czyżby w mitach o tytanach nie było przesady? Czy istnieje jakaś genetycznie uwarunkowana granica wzrostu? Według donie­sienia prasowego z 27 sierpnia 1996 roku nowozelandzcy naukowy odkryli u bydła gen, który powoduje, że mięśnie przyrastają dwa razy szybciej niż normalnie. Wzrost i wiek wydają się być ograniczone przez kontrolę genów. Powstaje pytanie: dlaczego? Czy ktoś sztucznie wbudował organizmom ograniczenia, czy to natura jest dość inteligentna, aby ocenić, gdzie leżą granice rozwoju? Naturalne sterowa­nie najwyraźniej nie wchodzi w grę, bo dawniej olbrzymi wzrost był czymś normalnym, jak tego dowodzą niezliczone znaleziska. Jako wytłumaczenie pozo­staje więc tylko sztucznie wbudowana granica? Ale kto ją wbudował?




Jeżeli przyjrzeć się bardzo dokładnie teorii doboru naturalnego to nic się nie zgadza w nauce proponowanej przez ewolucyjne grono. Są oni zwiedzeni przez potężne Istoty kosmiczne i ich zaawansowaną myśl, która została przekazana Darwinowi oraz jego wcześniejszym "kolegom" po fachu ewolucjonistycznym, okazali się oni zresztą spirytystami-ezoterykami z prawdziwego zdarzenia. Dotarłem ostatnio do historycznych materiałów opisujących "zródła wiedzy ewolucjonistycznej" ! Historę tych, którzy są odpowiedzialni za przekaz duchowy zamieniony na naukę lub jak by go dzisiaj nazwano channelingową ideę, pochodzącą od istot innowymiarowych (z innego wymiaru). Wiara w Boga jako Stwórcę została zastąpiona przez teorię Darwina. Ewolu­cja, nauka o cudownym i nieprawdopodobnym rozwoju od związków chemicznych do człowieka, zdawała się czymś bardziej namacalnym, łatwiej wyobrażalnym niż cudowne stworzenie przez potężną Istotę duchową.








Darwin będąc na pokładzie statku Beagle w latach 1831-36 dotarł do Ameryki południowej, gdzie został wtajemniczony w obrządek czarowników, po tej inicjacji (prawdopodobnie podobnej do tej jaką przeszedł Hitler) Charls doznał dziwnych "zdarzeń" w wyniku których miał kłopoty ze zdrowiem, od tego czasu postanowił walczyć z wiarą w Stwórcę i stworzenie !






A to tylko kilka problemów z tej wspaniałej dziedziny..., sama prezentacja faktów potwierdzających autentyczność Biblii nie gwarantuje zmiany poglądów kogoś, kto dotychczas nie wierzył w biblijne stworzenie świata. Zwolennik ewolucji nie zmieni swego punktu widzenia jedynie na drodze intelektualnego przekonywania. Tylko Duch Boży jest w stanie otworzyć oczy człowieka ślepego duchowo. W ciągu ostatnich kilkunastu lat tysiące zagorzałych ewolucjonistów po zbadaniu biblijnego wyjaśnienia powstania i historii życia na Ziemi, odkryło, że jest ono logiczne i prawdziwe. Kreacjonista to osoba, która jest gotowa przyjąć biblijny opis powstania i dziejów Ziemi jako wiarygodny i prawdziwy. Wierzy również, że stwierdzenia zawarte w słowie Bożym mogą zostać poparte przez dowody pochodzące ze świata stworzonego przez Boga. 

Dla kreacjonisty oczywiste jest, że Pismo święte można stosować jako klucz do zrozumienia praw rządzących powstaniem i dziejami Ziemi. Nawet wielu chrześcijan, którzy ufają Biblii i darzą ją szacunkiem, nie do końca pojmuje opis stworzenia świata. Każdy z nas zastanawiał się kiedyś nad powstaniem wszechświata. Logika i doświadczenie pokazują, że żaden znany nam przedmiot charakteryzujący się uporządkowaną konstrukcją nie mógł powstać w wyniku spontanicznego procesu. Świat wokół nas charakteryzuje się taką konstrukcją i złożonością, że wykracza to poza nasze wyobrażenie, poza tą czasoprzestrzeń. Atomy, cząsteczki, komórki i wszystkie żywe organizmy stanowią dowód, że wszechświat powstał w wyniku mistrzowskiego planu i projektu inteligentnej Nad Istoty. Ponadto logiczne rozumowanie potwierdza, że struktury charakteryzujące się uporządkowaną konstrukcją muszą mieć projektanta. W związku z tym, czy uznanie, że konstrukcja wszechświata jest wynikiem pracy inteligentnego Super Stwórcy-Projektanta nie jest jak najbardziej logicznym rozwiązaniem ?

Nie ma nawet skrawka dowodów, z jakiejkolwiek dziedziny nauki, że systemy kodowania, zapisu i przetwarzania informacji mogą powstać w wyniku kumulowania się losowych błędow – jak to postuluje neodarwinowska ewolucja. Przeciwnie – całe nasze doświadczenie, całe świadectwo nauki i inżynierii jednoznacznie mówi, że inteligentna przyczyna musi bezpośrednio stać za procesami kodowania i przetwarzania sygnałów jak to jest na przykład w układach komputerowych, a następnie w układach biologicznych informacji DNA.


"British Royal Society było centrum machiny propagandowej, która mówiła ludziom, czym jest nauka. Członkami- założycielami British Royal Society byli masoni i dlatego jakiekolwiek twierdzenia podnoszone przez Towarzystwo stanowiły przedłużenie ich okultystycznych doktryn. Teoria ewolucji nie jest niczym więcej. W książce „The Meaning of Masonry” W.L. Wilmhurst obnażył światopogląd leżący u podstaw nowej, masońskiej nauki:


„Przekształcenie człowieka w nadczłowieka”było zawsze celem antycznych misteriów. Prawdziwym celem współczesnej masonerii nie są kwestie społeczne i charytatywne- co do których przywiązuje się taką wagę- ale przyspieszenie duchowej ewolucji tych, którzy pragną udoskonalić swoją naturę i sprawić, by była bardziej podobna do natury bóstwa. Jest to nauka, królewska sztuka, którą praktykować może każdy z nas. Wstąpienie do masonerii w jakimkolwiek innym celu niż zgłębianie praktykowanie tej sztuki oznacza niezrozumienie jej znaczenia.”

Dalej w swojej książce Wilmhurst rozwija ten temat:


„Człowiek, który powstał z ziemi i wyewoluował z niższych stworzeń do swojego obecnego stanu racjonalności, musi dokończyć dzieła swojej ewolucji- stać się boskim stworzeniem, zjednoczyć swoją świadomość z Wszechwiedzącym. To właśnie było i jest jedynym celem wszystkich inicjacji.”


Duchowe korzenie teorii ewolucji to coś, co niewiele osób brało pod uwagę, podkreślę więc ten aspekt. Jakie kłamstwo powiedział Ewie wąż w ogrodzie Eden?Powiedział, że dzięki wiedzy, dzięki własnemu wysiłkowi staniemy się jak bogowie. Czego uczy ewolucja? Uczy tego, że ciągle ewoluujemy Jeśli ciągle ewoluujemy, jaki jest tego ostateczny cel? Ostateczny cel: absolutna perfekcja człowieka. Nie możemy stać się bardziej niż doskonali. Jaki jest synonim absolutnej perfekcji inny niż boskość? Ewolucja głosi to samo kłamstwo, które było głoszone w ogrodzie Eden- jakoby człowiek mógł stać się doskonały, boski dzięki własnym wysiłkom. Poprzez użycie idei ewolucji masoneria sprzedała masom okultystyczną ideę stawania się pod płaszczykiem nauki wiarę, że człowiek stopniowo ewoluuje w oświecone bóstwo. Czego wielu także nie wie, to to, że podstawy idei ewolucji nie zostały stworzone przez Karola Darwina.

Według Encyklopedii Masonerii Mackey’a zręby teorii powstały dzięki dziadkowi Karola, Erazmusowi Darwinowi Doktor Erazmus Darwin był pierwszym człowiekiem w Anglii głoszącym idee, które później zostały wykorzystane przez jego wnuka, Karola Darwina i nazwane teorią ewolucji. Karol Darwin napisał w 1859 „Pochodzenie gatunków„. Erazmus Darwin był założycielem masońskiego „Lunar Society” (Towarzystwo Księżycowe) Według Iana Taylora, Towarzystwo Księżycowe działało pomiędzy 1764 a 1800 r.i było bardzo wpływowe. Potem przekształciło się w British Royal Society. Nazwa „Towarzystwo Księżycowe” wzięła się stąd, że jego członkowie spotykali się raz w miesiącu podczas pełni księżyca. To być może nawiązanie do bogini [księżyca] Asztarte. Wśród „lunatyków” [jak sami siebie nazywali] znaleźli się tacy luminarze jak przemysłowiec John Wilkinson, inwestor James Watt, wytwórca Matthew Boulton, chemik Josef Priestly i ojciec-założyciel USA Benjamin Franklin. Ci ludzie, także inni członkowie Towarzystwa nosili tytuł „Kupców światła”. Jak podaje Encyklopedia Masonerii Mackey’a:

„Przed przyjazdem do Derby w 1788 doktor Erazmus Darwin został masonem w prastarej 2. loży Szkocjii Cannongate Kilwinning. Sir Fracis Darwin, jeden z synów doktora, został masonem w 253. loży Tyrian w Darby w 1807 lub 1808. Jego syn Reginald został masonem w loży Tyrian w 1804. Karol Darwin nie pojawia się w zapiskach loży, choć jest bardzo możliwe, że tak jak Francis, był masonem. W 1794 Erazmus Darwin napisał książkę o nazwie „Zoonomia„, poświęconą teorii ewolucji. Podstawą teorii była okultystyczna koncepcja stawania się-proces stopniowego osiągania boskości. Nawet wcześniej wpływowy mason John Locke, członek British Royal Society, wykorzystywał hinduską ideę reinkarnacji przywiezioną do Anglii przez Kompanię 

Wschodnioindyjską do sformułowania własnej teorii ewolucji. British Royal Society zaakceptowało jego ideę. Popierała go także rodzina Darwinów [przodkowie Erazmusa i Karola]. Dwa stulecia później idea ewolucji została wykorzystana przez Karola Darwina i powstała książka „O pochodzeniu gatunków„. Teoria ewolucji miała więc okultystyczne źródła. Idee te były rozwijane przez masonów, zanim zostały poznane przez publiczność za pośrednictwem książki Darwina. Dezim powstał, bo ludzie nie byli w stanie objaśnić powstania ziemi etc. bez udziału Boga. Ludzie rozumieli, że rzeczy nie powstają od tak sobie, bez planu i celu. 

Jeżeli wrócimy do domu i znajdziemy tam słonia, pierwszą rzeczą, o którą zapytamy, będzie: czyja to sprawka? Jak dostał się do domu? Rozumiemy, że słonie nie pojawiają się przez przypadek. Rzeczy, które powstają, mają swojego twórcę dlatego główny problem teorii ewolucji to pytanie, jak życie mogło powstać z materii nieożywionej. Jeżeli życie mogło powstać poprzez reakcje chemiczne, nie potrzebujemy Boga do wyjaśnienia fenomenu życia. To idea samorództwa, spontanicznej kreacji- jedyna możliwa podbudowa ideologiczna dla ewolucji. Louis Pasteur pisał:

„Idea spontanicznej kreacji byłaby zalążkiem. To byłoby stworzenie życia; rozwiązałoby to podstawowy problem. Byłoby to przejście od materii do życia, dzięki warunkom zewnętrznym i właściwościom materii. Bóg jako twórca życia nie byłby już potrzebny. Zastąpiłaby go materia. Bóg byłby uważany za odpowiedzialnego jedynie za poruszenia w skali kosmicznej”

Czy życie mogło powstać bez udziału Boga? Najważniejsze pytanie. Po przeprowadzeniu testów naukowych idea spontanicznej ewolucji została odrzucona jako niemożliwa, co potwierdza prawo biogenezy. Tak być nie mogło. Żadna mieszanina chemikaliów i materii nieożywionej nie mogła sprawić, że powstało życie. To powinno spowodować, że teoria ewolucji zostanie zarzucona. Niestety, nie spowodowało to, że „ludzie nauki” przestali ją głosić. Ewolucjoniści nie znają wciąż odpowiedzi na zagadkę pochodzenia życia i polegają na ślepej wierze w teorię. To przykład na to, jak nauka staje się wiarą. Jak filozofia zostaje przestawiana jako fakt nie podlegający dyskusji. 

Całą sprawę streszcza następujący cytat z dra George’a Walda, noblisty za odkrycia z dziedziny biologii; emerytowanego profesora biologii z Uniwersytetu Harvarda:„Co się tyczy powstania życia, istnieją tylko dwie możliwości: samorództwo i spontaniczna ewolucja, albo nadprzyrodzony akt kreacyjny Boga. Nie ma trzecie możliwości. Spontaniczna ewolucja- życie powstałe z materii nieożywionej, okazała się niemożliwa na drodze badań Louisa Pasteura i innych 120 lat temu- zostaje nam więc jedyna możliwa konkluzja: życie powstało dzięki aktowi twórczemu Boga. Nie zaakceptuję tego filozoficznie, ponieważ nie chcę wierzyć w Boga- dlatego wybieram wiarę w to, co według mnie jest naukowo potwierdzone jako niemożliwość.”

Dowody wskazują na jakiś rodzaj umysłu, który stworzył świat Karol Darwin także to chcąc- nie chcąc, zauważał:

„…naturalna selekcja, wiedziona nieomylnym instynktem, wybiera najlepsze osobniki.”

Cytaty jak te wskazują, że natura ma umysł bo jak coś nieobdarzone rozumem może wybierać, podejmować decyzje Bóg- nadrzędny umysł. Ideę, jakoby z nieożywionej materii mogło powstać życie, znajdziemy w starożytnej kabale Chodzi o tzw. golema. Jak napisał Izaak Singer:

„Idea golema zakłada, że materia nieożywiona ma w sobie życie; że można ją ożywić. Czym są dzisiejsze komputery i roboty, jeśli nie golemami? Talmud opowiada o tłumaczu imieniem Rava, który stworzył człowieka używając tej tajemniczej mocy. Żyjemy w epoce wytwarzania golemów. Granica między nauką a magią zmniejsza się.”
W artykule „Towards the New Science of Life” naukowiec Jonathan Tennenbaum napisał:  „Łatwo jest obecnie wykazać, że darwinizm- jedna z podwalin współczesnej biologii- jest niczym innym, jak rodzajem sekty. Sekta religijna. Nie przesadzam. [Darwinizm] nie ma żadnych podstaw naukowych. Tak zwana teoria ewolucji Darwina oparta jest na absurdalnie irracjonalnych założeniach. Nie są one rezultatem badań naukowych, ale zostały sztucznie stworzone dla zrealizowania celów politycznych i ideologicznych.”

Karol Darwin jest kimś w rodzaju naukowego proroka głosicielem nowej ewangelii, która stanowi właściwie najstarsze kłamstwo świata Według niego dążymy do osiągnięcia boskości przez oświecenie i wiedzę, „stajemy się”, jak mawiają okultyści The Royal Society zaprezentowało światu tę teorię jako bezdyskusyjny fakt i dziś media i system edukacji robi to samo. Większość wierzy ślepo w ewolucję po prostu dlatego, że powiedziano im, że taka jest prawda. Taki był plan. Masy są manipulowane dzięki kontrolowanemu przepływowi informacji.




Zadziwiającym faktem jest jak nasz Układ słoneczny, każda Planeta w jaki sposób została zaprojektowana przez twórcę - niszczy, całkowicie obala teorię Ewolucji, to żadna nowość gdyż cały świat jest świadectwem na stworzenie i bezsilność okultystycznego wymysłu Ewolucji wtłaczanego społeczeństwu przez sektę ewolucjonistów ! Co mówi nam Teoria Ewolucji? Otóż układ słoneczny uformował się miliardy lat temu z wirujących gazów i pyłów, chmura ta zwana jest Nebulą, jest to tak zwana teoria Nebuli. Więc Nebula zaczęła się obracać przez co w tym procesie spłaszczyła się w dysk, cud sprawił że centralne wybrzuszenie uformowało się w słońce, a materia wokół niego zmieniła się w planety. Zacznijmy od tego że jest to czysta fantazja, choć nie, w rzeczywistości jest to wiara, gdyż Ewolucja jest religią, najbardziej absurdalną religia na świecie do której potrzeba masę wiary.

Co jest nie tak z tą teorią? Nie jest możliwe uformowanie planet z planetozymali, czyli mówiąc łatwiejszym językiem dużych skał w kosmosie które powstały przez łączenie się z sobą mniejszych. Ewolucjoniści wierzą , że Planetozy male stały się tak duże że uzyskały własne pole grawitacyjne i przyciągając się nawzajem przyciągnęły planety, oczywiście nikt nie wie, jak zwykle, jak do tego doszło, najwidoczniej stał się kolejny cud, w Religii Ewolucji dzieje się to ciągle - ponad naturalne cudy, a raczej wiara w ich istnienie jest na porządku dziennym. Przyjrzyjmy się więc planetom w układzie słonecznym, zacznijmy od tych najbliżej Słońca kończąc na tych najbardziej od niego oddalonych. Planety występujące bliżej słońca są planetami skalistymi, dalsze gazowymi, Ziemia również jest planetą skalistą.

Zacznijmy od Merkurego . Merkury jest najbliższą słońca planetą jak i planetą skalistą, to fakt, jest również mniejsza od wszystkich pozostałych planet za wyjątkiem Plutona. Jest on bardzo gorącym miejscem, to logiczne, jest blisko słońca. Na nasłonecznionej jego części temperatura dochodzi do 840 Stopni Fahrenheita, z drugiej strony jeżeli jesteśmy na części odwróconej od słońca, temperatura spada do - 180 Stopni Fahrenheita. n Więc jak to się ma do teorii Ewolucji? Merkury jest ekstremalnie gęsty, posiada największą gęstość ze wszystkich planet oprócz Ziemi. Problem polega na tym, że Merkury jest zbyt mały , aby mieć taką gęstość i za mały by posiadać tak duże pole grawitacyjne.

Teoria Nebuli mówi, że Merkury nie może być tak gęsty. Ewolucjoniści nie mogąc wytłumaczyć Merkurego wymyślili teorię KOLIZJI, polega o na na tym, że kiedyś Merkury kiedyś pasował do teorii Ewolucji, ALE zderzył się z nim wielki asteroid i zmienił go w to co znamy dziś. Gdzie jest więc dowód na kolizję? Nie ma. Merkury niszczy teorię Ewolucji dodatkowo w paru innych kwestiach. Posiada on pole magnetyczne, problem w tym, że według teorii Ewolucji nie może go mieć. Jedynym sposobem dla planety, aby posiadać pole magnetyczne mając miliardy lat jest teoria dynamo. Teoria Dynamo mówi, że planeta posiadająca ciekłe jądro przewodzące prąd i obracające się, generuje przez ruch pole magnetyczne. Musi więc posiadać metalowe ciekłe jądro którego ruchy teoretycznie generują pole magnetyczne.

Oznacza to, że jeżeli planeta mająca miliardy lat posiada pole magnetyczne, to musi posiadać ciekłe jądro z metalu. Więc jądro musi być w stanie cieczy. Jednak Ewolucjoniści uważają, że Merkury jest tak mały że jego jądro musiało zamarznąć już dawno temu, tak więc jego jądro nie może być ciekłe. Więc według teorii Ewolucji Merkury nie może posiadać pola magnetycznego, problem w tym, że posiada. Jak więc pseudo naukowcy Ewolucji tłumaczą ten problem? Utrzymują, że faktem jest, że jądro musiałoby już zamarznąć, więc ich wytłumaczeniem jest jądro żelazno-siarkowe, innymi słowy jądro z żelaza, ale zmieszane z siarką.

Siarka pozwoliłaby, aby jądro stygło wolniej. Jednak jest to niemożliwe według teorii formowania się układu słonecznego, według teorii Nebuli. Ponieważ jedną z tych rzeczy która nie może powstać w bliskiej odległości od słońca jest właśnie siarka która jest bardzo niestała. Więc, aby uratować Merkurego dla teorii Ewolucji Merkury musiałby posiadać siarkę w swoim jądrze, ale nie może jej posiadać ze względu na teorię Nebuli i jej wyjaśnienie na formowanie się układu słonecznego, które zakłada, że Merkury formował się blisko słońca i dlatego tam się znajduje. Merkury całkowicie przeczy teorii Ewolucji która wyjaśnia powstawanie planet w sposób naturalistyczny bez projektanta. Kreacjonizm nie ma żadnego problemu z Merkurym.

Następna planeta to Wenus, jest ona najgorętszą planetą w układzie słonecznym, jest gorętsza nawet od Merkurego który znajduje się bliżej Słońca. Wszystko za sprawą jej atmosfery i olbrzymiej ilości chmur ją zakrywających wywołujących efekt cieplarniany. W dodatku chmury te są mieszaniną dwutlenku węgla, a co za tym idzie są trujące. Ewolucja mówi, że Ziemia powinna być bardzo podobna do Wenus ponieważ ziemia jak i ona uformowała się w tym samym czasie, w tym samym miejscu z tych samych materiałów , jednak różnice są olbrzymie, Wenus nie posiada pola magnetycznego pomimo, że teoria dynamo mówi, że Wenus powinno je posiadać. Innym problemem Ewolucji jest to, że powierzchnia Wenus wygląda na młodą ponieważ nie posiada śladów " Milionów lat " Erozji , zarejestrowano na niej skały o ostrych krawędziach a po miliardach lat w tej temperaturze powinny zmienić się w płynną postać .

Jeszcze inną sprawą która przeczy Ewolucji z powodu Wenus jest to, że Wenus kręci się w odwrotną stronę co całkowicie przeczy teorii Wielkiego Wybuchu, teorii zachowania momentu pędu. Jakie więc wytłumaczenie mają Ewolucjoniści? Ponownie pojawia się teoria KOLIZJI która twierdzi, że w Wenus uderzył obiekt z taką siłą, że zmienił jego obrót, problem w tym, że Wenus nie posiada odnotowanych wybrzuszeń po uderzeniu i zdaje się idealnie gładka, ponownie jak Merkury, wyobraźmy sobie planetę która idealnie krąży po orbicie wokół słońca, spróbujcie w nią tak uderzyć, aby zmienić jej kierunek obrotu bez wyprowadzania jej z orbity lub zmiany perfekcyjnego układu prężenie i nie pozostawić po sobie żadnych śladów, szansa na to wynosi 0, to się nigdy nie zdarzy i nie może zdarzyć. Wenus niszczy Teorię Ewolucji podobnie jak Merkury.

Przejdźmy do słońca, faktem jest że słońce się spala i kurczy, obecnie szacuje się, że traci tony na sekundę. Jeżeli słońce się kruczy, to oznacza że kiedyś było większe, jak duże było miliardy lat temu? Na tyle , aby zabić całe życie na ziemi. Żadna psudo teoria nie została wymyślona, aby ratować słońce dla Ewolucji, prawdopodobnie Ziemia zostałaby przez Słońce włochnięta, nie mówiąc już o Wenus czy Merkurym . " Od 1836 roku, ponad sto różnych obserwatorów w Royal Greenwich Observatory i US Naval Observatory dokonało bezpośrednie , wizualne pomiary , które wskazują , że średnica Słońca kurczy się w tempie ok. 1 procent każdego stulecia lub około pięciu stóp na godzinę! Ponadto zapisy zaćmień słonecznych wskazują, że gwałtowne kurczenie się działo w ciągu co najmniej ostatnich 400 lat. Kilka technik pośrednich potwierdzają również, że słońce się kurczy, chociaż te wywnioskują szacunki tylko około 1 / 7-cia tyle." - W. T. Brown, In the Beginning (1989), strona 19.



http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/09/jestesmy-stworzeni.html

 Biblijny kreacjonizm:
Istnienie Praw przyrody (fizyka, chemia itd.) Stworzył je Bóg.
Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
 Brak wyjaśnień 


 Biblijny kreacjonizm:
Istnienie zasad i praw matematyki.
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
  Brak wyjaśnień 

Biblijny kreacjonizm:
W jaki sposób materia nieożywiona zmieniła się w ożywioną?
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
Brak przykładów eksperymentalnych, eksperyment Millera-Ureya potwierdził jedynie niemożliwośc takiego procesu.


 Biblijny kreacjonizm:
W jaki sposób informacja może powstać spontanicznie. DNA jest konkretną informacją, każdy programista wie, że nawet najmniejsze programy nie powstają spontanicznie, trzeba je napisać.
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
Brak potwierdzeń eksperymentalnych


 Biblijny kreacjonizm:
Powstanie inteligencji
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
  Brak wyjaśnień 

 
  Biblijny kreacjonizm:
W jaki sposób jeden gatunek zmienia się w inny (czyli w jaki sposób powstaje nowa informacja w DNA) Powstanie nowej rasy czy upośledzenie danego gatunku nie jest przyrostem informacji, lecz szkodliwą mutacją bądź rekombinacją lub ubytkiem danej cechy.
I chociaż wciąż dominują głosy, że cała ta informacja powstała przypadkowo, to coraz częściej myśl naukową zaprząta niepokojące przeczucie, że takie zrządzenie losu jest, delikatnie mówiąc, "mało prawdopodobne". I to nawet na przestrzeni miliardów lat.
Niemal natychmiast powstały też teorie wyjaśniające ów przypadek, jako selekcję skomplikowanych struktur w komórce. Inaczej mówiąc, jest to darwinizm na poziomie mikro, który mówi, że w procesie ewolucji stopniowo dochodziło do wykształcania się coraz bardziej wyszukanych funkcji.
I tylko one przetrwały, tworząc kolejne poziomy złożoności i rozwoju. Tu jednak powstaje szereg wątpliwości. Jak to się bowiem stało, że do "głosu" doszły tylko użyteczne funkcje i informacje? Jak "bezmyślna natura" dała na to przyzwolenie? I wreszcie, dlaczego akurat wybrała korzystne dla rozwoju życia możliwości? Inaczej mówiąc: dlaczego "dała życiu szansę"?
Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
Brak przykładów eksperymentalnych


 Biblijny kreacjonizm:
II Prawo Termodynamiki zaprzecza samoistnemu wzrostowi złożoności czyli zmiejszaniu się entropii. Mówi o czymś przeciwnym-zwiększaniu się entropii czyli zmniejszania się uporządkowania, np, samochód pozostawiony sam sobie po jakimś czasie ulegnie zniszczeniu, chyba, że poprzez zastosowanie inteligencji, energii i materii zahamujemy ten proces, kosztem jednak powiększenia jej w innym miejscu przez np. wykorzystanie zasobów paliw. Świat przypomina rozkręcającą się sprężynę, kiedy rozkręci się zupełnie wszystko zamrze tzn. kiedy wykorzystanie zostaną wszystkie źródła energii.
 Ewolucjonizm ateistyczny, odpowiednik:
Ewolucjoniści twierdzą, że ogólnie jest to prawda, ale w naszym układzie odniesienia jest odwrotnie. Jednak nie ma na to ŻADNYCH potwierdzeń eksperymentalnych.




 Biblijny kreacjonizm:
Dlaczego gatunków(w sensie przyrostu informacji w DNA) nie przybywa lecz ubywa
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
TE tłumaczy brak obserwacji zjawiska przyrostu małą skalą czasu 

Biblijny kreacjonizm:
 Zbyt mała ilość nekropolii jak na milionową historię istnienia człowieka
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
Szczątki ludzkie nie zachowały się, przyczyny mogą być różne, jednak brak konkretnych wyjaśnień.
http://bioslawek.files.wordpress.com/2011/11/antropogeneza-w-21-wieku-przeglc485d-artykuc582c3b3w.pdf


Biblijny kreacjonizm:
Dlaczego najstarsze zabytki piśmiennicze nie sięgają dalej niż 5000 lat wstecz skoro człowiek istnieje od 1 000 000 lat.
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
Starsze zabytki nie zachowały się, brak szczegółowych wyjaśnień


Biblijny kreacjonizm:
Najstarsze żywe organizmy mają około 4000 lat (sekwoje kalifornijskie)
   Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
brak komentarzy

 Biblijny kreacjonizm:
Za mało osadów na dnach morskich
Ilość sodu w morzach osad z lądu gromadzi się na dnach morskich, około 25 miliardów ton rocznie. Obecne osady  nagromadziłyby się w okresie maksymalnie 12 milionów lat, nie uwzględniając Potopu, który mógł nanieśc osady.
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
brak wyjaśnień

 
 Biblijny kreacjonizm:
Za mało helu w atmosferze
Hel powstaje podczas rozkładu radioaktywnego w minerałach skalnych. Hel wydostaje się ze skał do atmosfery szybciej niż jest w stanie uniknąć grawitacji ziemskiej, o ile w ogóle jest w stanie opuścić ziemską atmosferę.
Hel w atmosferze < 2 miliony lat.
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
Ewolucjoniści twierdzą,  że jest odwrotnie nie jednak nie mają na to dowodów.



 Biblijny kreacjonizm:
Sól z uranem w morzach
Rzeki i inne źródła dostarczają do mórz rocznie 134 000 ton soli z uranem.
Obecny uran < 10 000 lat.
Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
brak wyjaśnień



Biblijny kreacjonizm:
 Słabnięcie pola magnetycznego ziemi
Pole magnetyczne ziemi słabnie gwałtownie. Teorie ewolucji są kompleksowe i niewystarczające. Teoria kreacjonistyczna stawia górną granię wieku w wysokości 10 000 lat.
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
brak wyjaśnień


Biblijny kreacjonizm:
Komety rozpadają się zbyt szybko
Teoria ewolucji głosi, że komety istnieją tak długo, jak istnieje układ słoneczny.
Ustalono jego wiek na 5 miliardów lat. Kometa traci część materiału na każdej orbicie.
Typowe komety powinny wytrwać 10 000 lat.
Maksymalna wytrwałość: około 100 000 lat.
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
 brak wyjaśnień



Biblijny kreacjonizm:
Wiele warstw skalnych jest zbyt zwartych i wygiętych by mogły powstawac powoli.
Warstwy skalne są pofałdowane i wygięte w łuk bez pęknięć. Musiały być miękkie w czasie tworzenia. Sugeruje to, że fałdowanie nastąpiło w krótkim czasie.
Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
 brak wyjaśnień








Biblijny kreacjonizm:
Powstanie złóż węgla i ropy naftowej wymaga nagromadzenie olbrzymiej ilości materii biologicznej i poddanie jej działaniu wysokiego ciśnienia. Te warunki spełnia biblijny Potop
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
 brak wyjaśnień


 Biblijny kreacjonizm:
Istnienie galaktyk spiralnych i z tzw. poprzeczką sugeruje ich bardzo młody wiek. Gdyby były tak stare jak sugeruje to TE powinny być kuliste bez ramion.
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
 brak wyjaśnień


(W drugiej połowie tej dekady nauka ujawniła znaczenie położenia naszego Układu Słonecznego w Galaktyce między dwoma spiralnymi jej ramionami, gdzie rzadko zachodzą pewne zakłócające życie zjawiska i gdzie nasz widok Galaktyki oraz Wszechświata nie jest zakłócany. Najnowsze odkrycia dokonane przez dwóch rosyjskich astronomów pokazują, że nasze położenie w Galaktyce jest szczególne pod jeszcze innym względem. Nasze Słońce i jego satelity pozostają między ramionami spiralnymi.
Stabilność naszego położenia możliwa jest dlatego, ponieważ Słońce należy do tych rzadkich gwiazd, które posiadają "galaktyczny współrotacyjny promień". Wyjaśnijmy to. Zwykłe gwiazdy w naszej Galaktyce krążą wokół środka galaktyki z prędkością różniącą się od prędkości ramion spiralnych. W ten sposób większość gwiazd umiejscowionych między spiralnymi ramionami nie pozostaje tam długo. Gwiazda krążąca wokół centrum Galaktyki z większą lub mniejszą prędkością od tej, którą dysponuje struktura spiralnych ramion, w końcu zostanie pochłonięte przez któreś z ramion. Jedynie na pewnej ściśle określonej odległości od środka galaktyki, o "promieniu współrotacji", gwiazda może pozostać na swoim miejscu między dwoma spiralnymi ramionami, krążąc z dokładnie tą samą prędkością, z jaką ramiona galaktyki krążą wokół rdzenia.
Jak mówią pośrednicy w handlu nieruchomościami: "Położenie jest wszystkim". Fakt, iż położenie Słońca jest precyzyjnie dopasowane do możliwości życia i jeszcze bardziej dokładnie dopasowane, by utrzymać na stałe to położenie w tym jedynym miejscu, gdzie życie jest możliwe — mocno sugeruje Boski projekt.)
o tym pisane było tutaj:
http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/05/tajemnice-innych-wymiarow.html



"Nasze komórki maja niezwykle skomplikowaną budowę, są one jakby fabrykami o niezwykłej technologi -w mikro skali.Wszystko sprowadzone jest do mikroskopijnych wielkości.Komórki używają mikro obwodów, silników, kodowanych języków, posiadają nawet urządzenia kontrolne wychwytujące błędy i awarie. Potrafią wychwycić i naprawić błędy podczas budowy DNA. Z wytłumaczeniem tego nie radzą sobie jak dotychczas darwiniści. Nie potrafią wytłumaczyć jak to możliwe. Produkują jedynie kolejne " życzeniowe" spekulacje. Biochemik Douglas Axe opublikował pracę w której wykazuje że sekwencje aminokwasów są tworzące proteiny zbyt rzadkie aby mogły powstać w wyniku procesów sugerowanych prze darwinistów. 

Wielu paleontologów potwierdza że nowe formy osobnicze pojawiają się nagle i nie mają związków z przodkami poprzez organizmy pośrednie. Podobnie zoologia zauważa że gatunki pozostają niezmienne przez miliony lat , potem nagle znikają i są zastępowane prze nowe formy, wykazujące korelacje ale jednak znacznie różniące się ( brakuje form pośrednich). W kopalinach znajduje się gatunki w pełni wykształtowane , ale nie ma gatunków pośrednich, łączących je z "przodkami". Wszystko to jest sprzeczne z twierdzeniami darwinistów. Biolodzy mieli nadzieję że dowody DNA pozwolą stworzyć genealogiczne drzewo życia łączące wszystkie organizmy żywe. To niemożliwe.Zbyt wielkie różnice w charakterystyce poszczególnych łańcuchów DNA nie pozwalają na łączenie w e wspólne "drzewo" . Powodują one że "ewolucyjne opowieści" staja się przeciwstawne , łańcuch zdarzeń jest porwany na kawałki do siebie nie przystające, mało tego, produkują ewidencję przeciwstawną..'Mikrobiolog Carl Woese wyjaśnia że sprzeczne dowody są widoczne w całym "drzewie wszechświata" . Nowe formy sięgają do korzeni ale same stanowią oddzielne rodzaje i grupy. Nie istnieją ciągi połączeń wskazujące że wszystkie organizmy mają wspólnych przodków."


Tajemnica narodzin życia nie jest odkryta i wszystkie istniejące teorie chemicznej ewolucji nie posiadają dowodów. Podstawowym brakiem w teorii chemicznej ewolucji jest niemożliwość wyjaśnienia w jaki sposób "pierwotna zupa" mogła przetrwać w tak wrogim środowisku jakie istniało w początkowym stadium rozwoju Ziemi oraz w jaki sposób informacja niezbędna do zaistnienia życia powstała w wyniku " ślepych" reakcji chemicznych. Greg Easterbrook komentuje to tak : "Kto stworzył życie z martwych składników aby powstały organizmy żywe ? Nie wiadomo. Natura nie daje nawet cienia nadziei na odpowiedź. Zagadka staje się coraz trudniejsza w miarę upływu czasu"
Biblijny kreacjonizm:
Powstanie skamielin. By powstały skamieliny potrzebne są odpowiednie warunku m.in. nagłe odcięcie dopływu tlenu jak w przypadku wodnych katastrof.
Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
 brak wyjaśnień



Biblijny kreacjonizm:
brak ogniw pośrednich w skamielinach, wszystkie skamieniałe okazy są w pełni przystosowane do życia oraz wykazują niesamowite podobieństwo do obecnie istniejących gatunków
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
TE wyjaśnia to niepełnym zapisem kopalnym oraz tym, że jeszcze nie odkryliśmy wszystkiego. jedynym takim ogniwem jest wg TE Archeopteryks, który przez wielu biologów uważany jest za w pełni rozwiniętego ptaka



 Biblijny kreacjonizm:
Skamieliny(skamieniałe drzewa) przecinające pionowe kilka lub kilkanaście warstw, pokazują, że powstały one bardzo szybko w przeciwny razie nie uległyby fosylizacji. Wg TE między utworzeniem się tych warstw mogło minęły setki milionów lat, gdyby tak było te skamieliny nie powstałyby)
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
brak wyjaśnień

(Zdjęcie skamieniałych drzew przechodzących przez warstwy skamieniałego błota potopu, jedno żywe drzewo na lewo od skamieniałych po prawej)




więcej na ten temat tutaj:
http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/05/kolumna-geologiczna-faszerstwo.html
 
 Biblijny kreacjonizm:
Wybuch kambryjski, w skałach kambryjskich (najniżej położonych) widoczne są od razu ponad 100 planów budowy różnych zwierząt poniżej prawie nic nie ma. Inaczej mówiąc wygląda to tak jakby wzięły się znikąd co potwierdza tylko poglądy biblijne
 Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
  brak wyjaśnień



 Biblijny kreacjonizm:
 Datowanie metodami opartymi o połowiczny rozpad pierwiastków promieniotwórczych zawsze jest obarczone kilkoma założeniami:

*wstępna stała koncentracji.
*stała prędkości rozkładu. Rozkład jednego elementu w drugi.
*nie dodawanie i nie odejmowanie elementu pierwotnego ani wtórnego.
Jakakolwiek zmiana w tych założeniach powoduje zmiany w wyniku datowania. 
  Ewolucjonizm ateistyczny odpowiednik:
brak merytorycznych wyjaśnień

tutaj było o tym pisane, polecam:
http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/06/jaki-jest-wiek-ziemi-wedug-fizyka.html
 



TEORIA ewolucjonistyczna: Prawie wszyscy naukowcy wierzą w teorię ewolucji.
FAKTY: Od przeszło 100 lat badań nie przedłożono jakichkolwiek faktów na poparcie tej teorii, wszystko opiera się na domniemaniach przekazywanych jako rzeczy już potwierdzone. Wielu naukowców zaniechało dalszego jej wyznawania. 


TEORIA ewolucjonistyczna: Wszelkie formy życia na ziemi, doskonała równowaga przyrody, wieczny ruch miliardów gwiazd w galaktyk rozwinęły się w procesach naturalnych.
FAKTY: Nawet tak prosty przedmiot jak impregnowana zapałka nie może być ukształtowana przez przypadek. Kamienie nie poruszą się, o ile nie zostaną poruszone. Dla nadania ruchu przedmiotom musi na nie wpłynąć jakaś siła. Życie może wywodzić się tylko z życia.  


TEORIA ewolucjonistyczna: Wszelkie ciało zaistniało z komórki, która powstała przez przypadek.
FAKTY: Tak zwana pojedyncza, żyjąca komórka jest bardziej złożona niż największa encyklopedia! Jest mniejsza od drobinki kurzu i mieści się w mikroskopijnej powłoczce, lecz najbardziej fascynujące jest to, że potrafi się rozmnażać. Prawdopodobieństwo tego, że powstała przez przypadek jest równe prawdopodobieństwu tego, że małpa napisze na maszynie do pisania encyklopedię, która z kolei urodzi dziecko-encyklopedię. 





TEORIA ewolucjonistyczna: Przy dostatecznej ilości czasu rzeczy proste przechodzą do bardziej złożonych, np. od prostej żyjącej komórki do istoty ludzkiej.
FAKTY: Jednym z najlepiej udowodnionych faktów naukowych jest to, że wszystkie rzeczy pozostawione sobie wykazują utratę energii oraz podlegają rozkładowi z upływem czasu. Istnieje zatem naturalne prawo wzrastającego nieuporządkowania (entropii), które jest przyczyną tego, że gorące stygnie, wysokie obniża się, porządek staje się nieporządkiem, a złożone układy stają się układami przypadkowymi. Każda rzecz, o której możesz pomyśleć, staje się z upływem czasu gorsza: ogród, jeżeli się o niego nie dba, zarasta chwastami, samochód rdzewieje, sprężyna w zegarze rozkręca się, ubrania się drą, itd. Istoty żyjące osiągają dojrzałość (ten widoczny wzrost uporządkowania odbywa się kosztem wzrostu chaosu w otoczeniu tych istot), lecz później i one starzeją się i umierają. Poza tym teoria ewolucji wymaga ogromnych skoków (np. aby ukształtował się jakiś nowy organ) tymczasem takie skoki nie są możliwe. Tak samo bowiem jak metodą małych kroków nie można przejść nad przepaścią tak samo nie jest możliwe przejść metodą małych kroków (w dodatku przypadkowych, nie sterowanych odgórnie) z form prostszych do form bardziej złożonych, choćby nawet instynktownie wydawało się to możliwe.

http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/08/pierwsi-ludzie-na-ziemi-byli-swiatem.html



TEORIA ewolucjonistyczna: Całe miliardy skamielin pogrzebane w skorupie ziemskiej potwierdzają teorię ewolucji.
FAKTY: Żaden ślad nie został odkryty w skamielinach, a od kiedy zaczęto je badać, nie znaleziono żadnego organizmu, który nie byłby wyraźnie określonym gatunkiem. Nie zostały też znalezione ślady gradacji pomiędzy dwoma różnymi rodzajami stworzeń. Zauważył to zresztą sam Charles Darwin pisząc: ,,Dlaczego cała natura nie jest w nieładzie, lecz widzimy ją w ściśle określonych gatunkach? Poszukiwania archeologiczne nie dostarczają nieograniczonej ilości czystych jakościowo gradacji pomiędzy przeszłymi a teraźnieszymi gatunkami wymaganymi przez moją teorię; i jest to najbardziej oczywisty z wielu zarzutów, które mogą być wysuwane przeciw niej'' (,,Origin of the species'', ,,O pochodzeniu gatunków'', str l78). Tzn. formy przejściowe zawsze można i należy zaliczyć do form w pełni rozwinitych.
 
 
 


(Biała substancja to gips, poniżej skamielina)


TEORIA ewolucjonistyczna: W świecie zwierząt obserwuje się przejścia od jednego gatunku do drugiego.
FAKTY: Nie ma zwierząt, które miałyby część płetwy i część skrzydła, czy też trochę łuski i trochę piór, albo kawałek palca u nogi i kawałek kopyta, lub część jakiegokolwiek funkcjonalnego organu. Wszystkie organy muszą być całkowite, ażeby móc działać. Posiadanie części ucha, części oka, czy też części nosa, nie jest bardziej korzystne niż życie bez tych organów. Już sam Darwin pytał: ,,Jeżeli jedne gatunki pochodzą z innych gatunków poprzez subtelną gradację, dlaczego nie znajdujemy wszędzie niezliczonych form przejściowych?'' (,,Origin of species'' - ,,O Pochodzeniu gatunków'', str. 179). Zauważymy, że nawet tak drobna niedoskonałość, jak odrobina błota w oku, czy też pieprzu w nosie, potrafi czasowo upośledzić te wielce złożone organy. Nawet zmiana łusek pokrywających rybę na sierść, wymagałaby olbrzymiej ilości zmian biologicznych, nie tylko zewnętrznych, ale również tych wewnętrznych.



TEORIA ewolucjonistyczna: Ewolucja miała miejsce na skutek krzyżówek.
FAKTY: Hybrydy prawie zawsze są niepłodne. W tych nielicznych przypadkach, kiedy są płodne, proces ten zachodzi w ciągu kilku zaledwie generacji. Więcej, hybrydy nie są znane wśród zwierząt żyjących na wolności, w stanie dzikim. 



TEORIA ewolucjonistyczna: Ewolucja jawi się być skutkiem mutacji, tzn. gwałtownych zmian, które były przyczyną tego, że potomstwo różniło się od swoich rodziców wyraźnie widocznymi cechami charakterystycznymi.
FAKTY: Wszelkie mutacje wywodzą się z błędów w regenerowaniu się organizmów: rozpoznawalne mutacje wśród istot ludzkich to albinosy, ludzie z zajęczą wargą, karły i syjamskie bliźnięta. Mutacje są zawsze niekorzystne. Mimo, że nauka jest już w stanie, poprzez interwencję, wychodować nowe odmiany zwierząt oraz dzięki przeszczepom nowe odmiany roślin, nie został wytworzony żaden nowy gatunek. I podczas, kiedy nowe cechy wrodzone mogą być osiągnięciem dla ludzkości, to trudno je nazwać osiągnięciem dla zwierzęcia czy rośliny. Na przykład, bezpestkowa pomarańcza może odpowiadać temu, kto je pomarańcze, lecz nie jest ona w stanie odtworzyć drzewa pomarańczowego. Wierzyć, że organizmy mogą być ulepszone w skutek mutacji, to tak, jakby wierzyć, że błędy drukarskie są w stanie podnieść wyrazistość dramatów Shakespeare'a. 



Archeo Matrix - o tym w Chrześcijańskie anamnesis


TEORIA ewolucjonistyczna: Lemark udowodnił, że ewolucja może mieć miejsce przez nabywanie cech charakterystycznych. Jako przykłady, podał on istnienie węży sugerując, że podobne do jaszczurek stworzenia, wskutek uporczywego pełzania przez dziury, straciły swe nogi, a ich ciała stały się jeszcze dłuższe. Zasugerował on również, że żyrafy wydłużyły swe szyje przez sięganie po wysoko umieszczone na drzewach liście, co z kolei było prawdopodobnie spowodowane spadkiem urodzaju roślin w dolnych piętrach lasu lub sawanny.
FAKTY: Nie ma absolutnie żadnego dowodu na poparcie tych teorii. Pomysł tłumaczący pochodzenie węży, może być porównany z wyobrażeniem, że pewnego dnia ludzie odrzucą swoje nogi dlatego, że wszędzie podróżują pojazdami. A co do żyrafy, to wydaje się być niewiarygodny pomysł, że zwierzę mogło zmienić do takiego stopnia swój fizyczny kształt, a nie było w stanie zmienić rodzaju pożywienia. Samce żyraf rosną o jeden metr wyższe od samic; teoria nie tłumaczy, dlaczego samce potrzebowały urosnąć wyższe.




TEORIA ewolucjonistyczna: Podczas rozwoju embrionalnego każdy osobnik przechodzi przez fazy, poprzez które rozwinął się, począwszy od form prymitywnych.
FAKTY: Ta teoria, obecnie niemal powszechnie odrzucona przez naukowców pracujących w tej dziedzinie, jest wciąż powszechnie uważana za prawdziwą. Była ona zaproponowana przez niemieckiego naukowca, Ernsta Haeckel'a, ktbry sfałszował dowody, aby uzyskać akceptację swojej teorii. Wyznał to przed prasą już dość dawno, bo w 1863 roku, kiedy to jego dowody zostały zdemaskowane przez szwajcarskiego profesora zoologii. Jedyną jego linią obrony w tych oszukańczych manipulacjach dowodami było to, że wszyscy inni też to robili!




TEORIA ewolucjonistyczna: Ewolucjoniści obecnie zgadzają się, że ewolucja rozwijala się w procesie przerywanej równowagi; gwałtownych, dramatycznych zmian rozwoju.
FAKTY: Pierwszą teorią była ta, która mówiła, że ewolucja rozwijała się przez ,,cechy nabyte'', a później sądzono, że przez przetrwanie najlepiej przystosowanego, potem, że na drodze krzyżówek, następnie, że poprzez mutacje, później przez mikromutacje, a obecnie dochodzi do głosu przerywana równowaga. Nowe teorie ewolucjonistyczne, mimo zmowy milczenia, w oczywisty sposób ogłaszają, że poprzednia teoria była błędna. Teoria przerywanej równowagi, podobnie jak i inne teorie, ignoruje fakt, że aby proces mógł być kontynuowany, dokładnie te same cuda musiałyby mieć miejsce w dwóch organizmach przeciwnej płci, w tym samym czasie i na tym samym wąskim obszarze świata. Aby zaistniało rozmnażanie płciowe zupełnie niewiarygodna seria zgodnych przypadków losowych musiałaby mieć miejsce równocześnie w obu organizmach 


TEORIA ewolucjonistyczna: Ewolucja jest oczywista, ponieważ ludzie są wyżsi, niż byli przedtem.
FAKTY: Wysocy ludzie nie są lepsi gatunkowo od ludzi niskich. Wymarłe stworzenia, takie jak mamuty czy dinozaury, tygrysy szablozębne i wiele innych gatunków, sugeruje, że zwierzęta we wcześniejszych czasach bywały większe od tych współczesnych. Zostały odkryte skamieniałości ważek o rozpiętości skrzydeł 20 cali (ok. pół metra) oraz mierzących 6 stóp bobrów (około 1,8m) itp. (Poniżej rekonstrukcja ze skamieniałej ważki, rozpientość skrzydeł 72 cm)


(nie trzeba być geologiem by zrozumieć to zdjęcie i zastanowić się nad kłamstwami oficjalnej geologii ewolucjonistycznej !)



Po niemal 150 latach naukowego triumfu, który objawia się także dziś w wypowiedziach czołowego przedstawiciela współczesnego ewolucjonizmu, Richarda Dawkinsa (znanego ewolucjonisty), można jednak wątpić, czy nauki biologiczne są w stanie wyjaśnić fenomen złożoności pojedynczej komórki i zawartych w niej informacji. Wyszło też na jaw, że zawarte w DNA informacje charakteryzuje niezwykłe uporządkowanie i harmonia. Poszczególne rejony molekuł pracują niczym profesjonalnie zorganizowane fabryki. Przekazują informację, kontrolują, co trzeba zrobić i co jeszcze powinno być zrobione, aby organizm funkcjonował prawidłowo. Wszystko to działa z zadziwiającą precyzją, która uprawnia wielu biologów i filozofów do twierdzenia, że "problem powstania życia jest identyczny z problemem powstania informacji, jak to życie ma wyglądać".
"W naszym postmodernistycznym społeczeństwie, w którym technika i zaawansowana technologia obejmuje niemal każdą sferę życia, aż trudno nie dostrzec zdumiewającego podobieństwa między zaplanowanym funkcjonowaniem tych zdobyczy techniki, a funkcjonowaniem komórki" — stwierdza w swoim artykule Steven C. Meyer.
Poszukiwanie w biologicznej mikrostrukturze planu, zamysłu, czy komunikacji jest w środowiskach naukowych pochopnie odrzucane. Ale żeby dostrzec ów cel zawarty w informacji, potrzebny jest rodzaj wiedzy przez ostatnie 150 lat odtrącany z zadziwiającym obrzydzeniem.
— "I niech nikt się nie zdziwi, że do łask powróci wkrótce tradycyjna metafizyka i odżyją teistyczne wierzenia. Wiara w Boga czy też Myśl wpływającą stale na losy Świata jest o wiele bardziej przekonywująca niż wymyślane naprędce teorie. Bo szczerze mówiąc, nie widzę innej możliwości wytłumaczenia powstania życia niż istnienie jakiegoś planu, czy zamysłu, który dał Światu początek" — konkluduje Meyer.
http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/08/pierwsi-ludzie-na-ziemi-byli-swiatem.html





Ewolucja czy stworzenie - problem ten na dobre zagościł w umysłach ludzi dopiero po opublikowaniu przez Darwina książki O pochodzeniu gatunków. Jednak Darwin nie był pierwszym, który wpadł na ten pomysł, pochodzący jeszcze ze starożytności.
Nie chciałbym jednak zajmować się tutaj historią poglądów ewolucyjnych. Moim celem będzie wykazanie kilku tez związanych ze wspomnianym problemem, sformułowanych z myślą o ludziach uważających się za chrześcijan jak też reprezentujących inne światopoglądy.
  
TEZY:

  
1. Konsekwencją bycia chrześcijaninem jest przyjęcie literalnej interpretacji Biblii (rozumiem przez to stosowanie ogólnych zasad hermeneutyki i egzegezy, np. gdy w danym fragmencie występuje jakaś metafora, przenośnia, to jest oczywiste, że nie można traktować opisywanego zdarzenia dosłownie, powinniśmy wyciągnąć tylko to, co autor chciał uwypuklić, np. "Jezus jest bramą dla owiec". Jeżeli jednak nic nie wskazuje na ich użycie, tekst jest w formie narracji i cały kontekst to potwierdza, to traktujemy to jako opis rzeczywistego wydarzenia, np. pobyt Jonasza w brzuchu ryby.
2. Konsekwencją przyjęcia tezy poprzedniej o dosłownej interpretacji Biblii jest odrzucenie wszelkich teorii ewolucji na rzecz stworzenia przez Boga.

3. Tylko Biblia dostarcza właściwej interpretacji obserwacji.



OMÓWIENIE:

  
Ad 1.

Główne doktryny biblijne mówią o takich wydarzeniach i prawdach jak:

 stworzenie świata przez Boga w ciągu sześciu dni,
 stworzenie pierwszych ludzi (mężczyzny i kobiety) jako doskonałych stworzeń,
 grzech pierwszych ludzi (nieposłuszeństwo wobec nakazów Boga),
 Jezus Chrystus jako Zbawiciel ludzi poprzez Swoją ofiarę na krzyżu,
 dzieje świata ściśle określone.

Są to tylko wybrane doktryny. Jeśli przyjrzymy się uważnie pozostałym, zobaczymy, że są one tak ze sobą związane, iż niedorzecznością jest przyjęcie tylko niektórych z ominięciem reszty. Np. Mesjasz, który miał przyjść na świat, aby zbawić ludzi, musiał spełniać ściśle określone warunki, m.in.:

 udowodnić swoje pochodzenie od Abrahama, Jessego, Dawida,
 urodzić się z dziewicy.
 wypełnić Prawo Mojżeszowe,
 cierpieć na drzewie za grzechy świata,
 działać znaki i cuda.

Sam Jezus często powoływał się na wydarzenia ze starego Testamentu jako na realne wydarzenia, np. powiedział, że będzie w ziemi trzy dni tak jak Jonasz we wnętrzu ryby. Pomyślmy: Jeśli Księga Jonasza jest mitem lub przenośnią, to analogicznie pobyt Jezusa w ziemi po Jego śmierci też nie musi być prawdziwy. W tym momencie nasza wiara zostaje mocno nadszarpnięta. Innym przykładem może być genealogia Jezusa z Ewangelii Łukasza, wymieniająca jako Jego przodków takie postacie jak Matuzalem, syn Henocha. Jeśli nie jest prawdą istnienie obydwu tych przodków Jezusa, dokładnie takich, jakich opisuje je Księga Rodzaju (np. wiek Matuzalema, zabranie Henocha do nieba przez Boga), to dlaczego Jezus miałby być Mesjaszem zapowiadanym w Starym Testamencie?

Z powyższych przykładów widać, że chrześcijanie nie mają innego rozwiązania niż przyjęcie dosłownie całej Biblii, w przeciwnym wypadku ich wiara ma podcięte korzenie.





Ad 2.

Przyjmując tezę nr 1, szybko możemy zauważyć kolosalną różnicę w wyjaśnianiu świata między Biblią a hipotezą ewolucji.

Biblijny opis stworzenia świata mówi nam o sześciu dniach pracy Boga przy jego powstaniu. Przyjrzyjmy się niektórym elementom tego opisu.

Pierwszy rozdział Księgi Rodzaju mówi na przykład, że słońce i księżyc zostały stworzone w czwartym dniu już po stworzeniu ziemi, wód, roślin, zwierząt. Hipoteza ewolucji przedstawia zupełnie inny obraz: żadnego stwórcy, na początku był punkt osobliwy i Wielki Wybuch, następnie tworzyły się galaktyki, gwiazdy; w końcu utworzył sie układ słoneczny, a w nim Ziemia, a w następnej kolejności życie na niej. Życie ewoluowało od form prymitywnych do skomplikowanych.

Tak zdecydowane różnice są nie do usunięcia nawet przez najlepszych mediatorów od godzenia tych światopoglądów, oczywiście nie naruszając literalnego ich rozumienia.

Często spotykam się z poglądem, że opis tworzenia świata z Księgi Rodzaju jest poezją i dlatego nie należy traktować go dosłownie. Jest to oczywisty błąd myślowy, zakładający, że poezja zawsze używa przenośni czy metafor, a nigdy nie mówi nic dosłownie. Uważne czytanie poezji biblijnej zaprzecza takiemu rozumowaniu. W Psalmie 136 ukazano fragment historii Izraela, który jest jasny do zrozumienia i zgodny z pozostałymi księgami Biblii; innym przykładem jest Psalm 100, mówiący o Jezusie jako kapłanie na wzór Melchizedeka, zgodny w opisie z Listem do Hebrajczyków. Ponadto opis stworzenia świata jest zgodny z treścią innych ksiąg biblijnych, np. Wj (2 Mojż) 22,11, gdzie Bóg wyjaśnia, czym jest święto szabatu: jest ono pamiątką sześciu dni stworzenia.

Inni przeciwnicy dosłownego czytania Biblii twierdzą, że Bóg musiał tak przedstawić historię stworzenia świata, ponieważ ludzie nie zrozumieliby hipotezy ewolucji.

Jest to stwierdzenie naiwne i nieprawdziwe, ponieważ:

 nigdy nie będziemy w stanie zrozumieć wszystkiego, co mówi Biblia, więc Bóg nie musiał się kłopotać o pełne zrozumienie u ludzi tamtego okresu,
 w tamtych czasach istniały już różne, ewolucyjne i inne, mity o powstaniu świata, dlatego też opis biblijny był równie szokujący jak hipoteza ewolucji.

Podsumowując powyższe tezy, stwierdzam, że jedynym dopuszczalnym dla chrześcijanina sposobem wytłumaczenia powstania świata jest jego stworzenie z niczego przez Boga.

Nie znaczy to jednak, że Bóg żąda od nas ślepej wiary, ponieważ w tak sposób natchnął Swoje Słowo, że nie miałoby ono sensu, jeśli nie wyjaśniałoby naszych obserwacji świata, Tym zagadnieniem zajmę się w dowodzeniu tezy 3.




Ad 3.

W tym miejscu chciałbym zachęcić czytelników, aby przez chwilę zastanowić się nad tym, co powoduje, że pewne rzeczy określamy jako prawdziwe, a inne jako fałszywe. Myślę, że wszyscy zgodzą się z tezą, że główna przyczyna przyjęcia czegoś lub jego odrzucenia leży w sferze dowodów oraz logiki.

Na przykład, kiedy nasz dobry znajomy powie nam, że widział latające słonie, pierwszą naszą reakcją będzie niewiara, ponieważ nasze doświadczenie mówi nam: nigdy nie widziałem latającego słonia, poza tym nie znane są nam mechanizmy, które mogłyby sprawić latanie słoni. Lecz kiedy nasz znajomy będzie się upierał przy swoim, będziemy się starali to sprawdzić. W momencie, kiedy doświadczalnie potwierdzimy słowa znajomego, zaczniemy się zastanawiać, jak to jest możliwe. Być może odkryjemy oszustwo bądź specyficzne prawo tam działające.

Na powyższym przykładzie chciałem pokazać ogólny schemat weryfikowania nowych poglądów przez ludzi o otwartym i logicznym umyśle. Z łatwością wyróżnimy tutaj kilka elementów weryfikujących, po pierwsze: doświadczenie i dowody (nigdy czegoś takiego nie widziałem i nie słyszałem o czyfmś takim), po drugie: prawa przyrody (to coś ne jest możliwe przy znanych mi prawach przyrody).

Piszę o tym wszystkim po to, by unaocznić, że zawsze kiedy coś osądzamy, stosujemy określone kryteria. Jednak podczas weryfkacji pojawiają się najczęściej dwa problemy.

Po pierwsze, nie jesteśmy konsekwentni w stosowaniu tych kryteriów, np. chcemy, żeby politycy byli uczciwie, jednak w przypadku naszych ulubieńców często nie stosujemy tego wymogu. Podobny problem występuje w świecie nauki.

Po drugie, jest to kwestia dobrania właściwych weryfikatorów. W nauce muszą one być zgodne z prawami przyrody i logiki.


Przedstawię teraz listę obserwacji w świetle dwu światopoglądów - biblijnego i ewolucyjnego. Wcześniej jednak chciałbym pokazać za M. Poolem podstawowe założenia nauki, które pomogą nam w ocenie przedstawionych przeze mnie wniosków.



ZAŁOŻENIA NAUKI

1. Racjonalność. 
To założenie, że nasze procesy myślowe mają sens i są zasadniczo wiarygodne. To założenie jest podstawowe dla wszystkich gałęzi wiedzy. Nie można nawet dyskutować, czy jest to założenie słuszne, nie przyjmując, że tak właśnie jest!

2. Pojmowalność. 
Podczas gdy racjonalność zakłada, że możemy sensownie myśleć i rozumieć, pojmowalność zakłada, że świat może być zrozumiany. Gdybyśmy w to nie wierzyli, nie byłoby sensu wgłębiać się w naukę.

3. Uporządkowanie. 
Wiara, że natura jest uporządkowana, że jest kosmosem, a nie chaosem, nadaje celowość poszukiwaniom wzorców, które można by podsumować w postaci praw naukowych.

4. Jednolitość.  
Wiara w jednolitość natury zakłada,że pomimo ciągłych zmian świata rządzące w nim prawa natury pozostają jednak takie same bez względu na czas i miejsce. Na przykład, mimo że grawitacja powoduje zarówno narodziny jak i śmierć gwiazd, samo prawo grawitacji pozostaje niezmienne.

5. Opłacalność.
Bez przyjęcia, że zajmowanie się nauką jest warte zachodu i słuszne, nie byłoby sensu zajmować się nią.


OBSERWACJE

  
"Wszechświat jest niezwykle precyzyjnym mechanizmem."

Hipoteza ewolucji: 
Wszechświat utworzył się po Wielkim Wybuchu z punktu osobliwego(nikt nie wie dokładnie, co to jest); Warunki początkowe nie są znane, ponieważ nie mogły tam obowiązywać zisiejsze prawa przyrody, np. masa punktowa; Nie są znane przyczyny początku Wielkiego Wybuchu; Świat biologiczny powstał na skutek mutacji i doboru naturalnego.

Biblia: 
Skomplikowany i precyzyjny wszechświat został stworzony przez najwyższy intelekt - Boga;  Świat biologiczny został stworzony według swoich gatunków (Rdz 1,11.20);  Świat został stworzony z niczego.

Jedyne założenie, jakie musimy tu przyjąć, to otwartość na wszystkie przyczyny powstania świata, w tym też stworzenia go przez Boga. Jest to obowiązek każdego naukowca, który chce być uczciwy.


Problemy hipotezy ewolucji. 
Większość tych wyjaśnień to ogólniki nie tłumaczące szczegółów, np. jak dobór naturalny doprowadził do powstania całej gamy różnych gatunków roślin i zwierząt. (Twierdzi się, że przetrwały najlepiej przystosowane, a najlepiej przystosowane to te, które przetrwały. Jest to tautologia, a ona niczego nie wyjaśnia). Badania naukowe nie potwierdziły do tej pory doświadczalnie, że mutacje mogą doprowadzić do wyżej zorganizowanych struktur, ani tego, że są korzystne dla organizmu. Tezę, że mutacje, dobór naturalny i czas doprowadziły do powstania szechświata, trzeba przyjąć przez wiarę. Uwierzyć trzeba też w Wielki Wybuch, ponieważ według dzisiaj obowiązujących praw natury nie powinien był on się wydarzyć. Ponadto trzeba uwierzyć wbrew logice i doświadczeniu, że skomplikowany i precyzyjny kosmos powstał przez przypadek (nie chcę tutaj przedstawiać wyliczeń statystycznych; z pewnością można przyjąć, że prawdopodobieństwo przypadkowego zaistnienia świata wynosi zero).


"Istnienie u ludzi takich cech jak: zło, dobro, wyrzuty sumienia, uczucia, moralność, altruizm, intelekt, poczucie braku doskonałości (stąd różne systemy religijne mające doprowadzić do doskonałości)"

Hipoteza ewolucji: 
Do tej pory nie spotkałem się z rozsądnym wyjaśnieniem tych rzeczy. Dziedzina, która próbuje się tym zajmować, tj.socjobiologia, twierdzi - mówiąc ogólnie - że doprowadziły do tego nasze geny. Geny motywują na przykład osobnika do osiągnięcia wysokiego statusu materialnego w celu zabezpieczenia środowiska własnego rozwoju i maksymalnego rozmnożenia się; podobnie tłumaczone są też inne uczucia czy zachowania ludzi, np. kultura.

Biblia: 
Ludzie są stworzeni na podobieństwo Boga, który posiada uczucia;  Biblia opisuje przyczyny zła, wyrzutów sumienia i innych uczuć. (Np. zło spowodowane jest buntem pierwszych ludzi przeciwko Bogu).




(zdjęcie odkrytego nieznanego stworzenia przedpotopowego, rodzaj gigantycznej dżdżownicy !)

Problemy hipotezy ewolucji 
Przede wszystkim są to tylko hasła nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, ponieważ:
- geny są informacją. Czy informacja może mieć jakiekolwiek dążenia, skoro nie jest intelektem?
- poza tym tezy te nie sprawdzają się w praktyce, np. osoby wykształcone i dobrze sytuowane bynajmniej nie "rozmnażają się w dużych ilościach".


"Istnienie życia biologicznego"

Hipoteza ewolucji: 
Nie posiada żadnych empirycznych przykładów ożywienia czy przemiany martwej natury w żywą.

Biblia: 
Bóg sprawił, że świat biologiczny ożył (Rdz 1).


"Istnienie praw natury (praw fizyki, chemii, matematyki, biologii i innych)"

Hipoteza ewolucji:  
Zupełny brak jakichkolwiek wyjaśnień; dowiadujemy się tylko tyle, że dana materia lub prawo jest takie, bo jest to jego cecha lub właściwość (tautologia).

Biblia:  
Bóg stworzył ten świat i prawa nim rządzące.


W tym miejscu chciałbym się zatrzymać, ponieważ uważam istnienie praw przyrody za najmocniejszy argument wskazujący na Boga jako twórcę tego świata. Zastanówmy się przez chwilę, jak dużo jest praw rządzących tym światem - np. prawa matematyki, dobrze nam znane funkcje kwadratowe lub całki czy twierdzenie Pitagorasa mające zastosowanie w praktyce. Chciałbym przypomnieć - może niepotrzebnie - że te prawa istniały przed ich odkryciem i sformułowaniem przez ludzi.
SKĄD SIĘ WZIĘŁY TE NIEPRZELICZONE ILOŚCI PRAW? Czyżby przypadek i dobór naturalny to sprawiły? Jednak prawa nie są materią, a poza tym - z czego miałyby ewoluować i na jakich zasadach? Głupotą byłoby wstawiać przypadek i dobór naturalny przy wyjaśnianiu powstania praw przyrody.

Prawa te - odkryte i nie odkryte - - rządzą całym światem: ruchy obiektów niebieskich, działania mechanizmów (spalanie w silniku spalinowym), przemiana materii w świecie biologicznym oraz wszystko inne.

Prawa te ściśle się uzupełniają i nie mogą być ze sobą sprzeczne. Dużą ilość z nich naukowcy opisali w postaci definicji i wzorów matematycznych i z powodzeniem wykorzystują w praktyce.

Kiedy zastanawiamy się nad jakimikolwiek prawami, to musimy dojść do wniosku, że ich istnienie ma jakiś cel. Na przykład prawo karne czy cywilne lub handlowe reguluje określone rzeczy. Jednak kiedy coś ma cel, to nasza logika i doświadczenie mówią, że za tym na pewno kryje się jakiś intelekt. Nikt o zdrowych zmysłach nie powie, że prawo handlowe wyewoluowało przypadkiem z innego prawa bądź że powstało przypadkiem z niczego.

Pragnę tutaj podkreślić, jak niedoskonałe są prawa stworzone przez człowieka w porównaniu z doskonałością i precyzją praw przyrody. Zauważmy także, że w porównaniu z prawami ludzkimi prawa natury są niesamowicie skuteczne, bez jakichkolwiek znanych nam środków egzekwowania ich. Kto jest ich egzekutorem?

Ostateczny wniosek jest tylko jeden: za każdym prawem musi stać prawodawca; jakość prawa jest uzależniona od mądrości prawodawcy.



"Istnienie takiego dokumentu historycznego jak Biblia."


Metody analiz historycznych twierdzają jednogłośnie, że nie ma bardziej wiarygodnego dokumentu historycznego; przypomnijmy, że istnieje około 25 000 różnych manuskryptów, wśród których brak istotnych różnic w treści.

Hipoteza ewolucji:  
Pomija ten dokument, nie wykazując jego fałszywości.

Biblia: 
Określa samą siebie jako prawdziwą, np.Tym 3:16.


"Istnienie skamielin zwierząt i roślin."

Hipoteza ewolucji:  
Uważa je za koronny dowód prawdziwości istnienia ewolucji, pokazujący rozwój gatunków.




Biblia:
Nic nie mówi o skamieniałościach, ale mówi o totalnej ogólnoświatowej katastrofie, jaką był potop, czego skutkiem mogą być skamieliny.

Czym są skamieliny? Skamieliny powstają w specyficznych warunkach, tzn. przez nagłe odcięcie dostępu tlenu, którego potrzebują bakterie dokonujące rozkładu. Oznacza to, że dany obiekt musi być szczelnie otoczony izolatorem. Doświadczenie wykazało, że takim izolatorem jest np. muł powstający podczas powodzi, przykrywający zwierzęta i rośliny.

W przypadku biblijnego potopu chodziłoby o jedną ogólnoświatową katastrofę, a w przypadku ewolucji o cały szereg powodzi.

"Skamieliny pokazują nam zawsze formy gotowe fauny i flory, tzn. w pełni przystosowane do życia."

Hipoteza ewolucji: 
Domaga się, by wśród skamielin były egzemplarze nieprzystosowane, niepełne, niekompletne, na drodze rozwoju. Powinno ich być dużo więcej niż wszystkich skamieniałych gatunków kompletnych, ponieważ w ewolucji działał przypadek, stąd egzemplarze chybione powinny występować w ogromnych ilościach.

Biblia: 
Istoty zostały stworzone przez Boga  jako w pełni ukształtowane, stąd brak form przejściowych wydaje się być oczywisty.



Problemy hipotezy ewolucji 
Ze względu na zupełny brak form przejściowych i niekompletnych ewolucjoniści postulowali hipotezę ewolucji skokowej, tzw. "obiecującego potworka". Miało to polegać na tym, że pod wpływem potężnej mutacji dany gatunek w krótkim czasie jednego lub kilku pokoleń zmienia się w inny. Na przykład gatunek kota po jednym lub kilku pokoleniach jest już prapsem. (Pamiętajmy, że każda z tych mutacji od razu musi dać samca i samicę o kodzie genetycznym umożliwiającym rozmnażanie oraz że musiałoby to wystąpić u wszystkich gatunków). Postulowana hipoteza jest tak nieprawdopodobna, że większość ewolucjonistów woli przyjąć koncepcję ewolucji ciągłej.


"Istnienie złożonych systemów w organizmach żywych, np. wzrok (oko + system nerwowy + obszar mózgu przetwarzający dane)."

Hipoteza ewolucji: 
Nie jest w stanie wytłumaczyć istnienia tych systemów za pomocą przypadku i doboru naturalnego, ponieważ każdy taki system domaga się celowości jako przyczyny zaistnienia. Krótko mówiąc,jest tylko jedna alternatywa powstania takich systemów: Albo powstawały po kolei na skutek przypadku: oko, nerwy, mózg, co nasuwa wniosek, że ślepy los w długim okresie stworzył świetnie do siebie dopasowane systemy, albo zostały one stworzone od razu w gotowej formie przez tenże ślepy los. Przyjęcie którejkolwiek z odpowiedzi wymaga olbrzymiej i bezpodstawnej wiary.

Biblia:  
Świat istot żywych stworzył inteligentny i wszechwiedzący Bóg.


Przedstawione powyżej obserwacje są tylko mizernym wycinkiem dowodów pokazujących wyższość Biblii nad hipotezą ewolucji. Warto na przykład zastanowić się nad takimi sprawami jak: proroctwa w Biblii, degradacja świata (wymieranie gatunków, postępująca entropia,czyli dążenie świata do całkowitego bezruchu i bezładu - co na to ewolucja?), istnienie 33 relacji o potopie u różnych narodów, istnienie pojęcia Boga, istnienie intelektu, pamięci, istnienie świata duchowego, istnienie cudów, strach przed śmiercią, istnienie galaktyk z tzw. poprzeczką (składających się z jądra i prostopadłych do niego ramion, które wcale nie powinny być prostopadłe, lecz spiralnie skręcone), wszechobecne dążenie ludzi do poczucia szczęścia, zaspokojenia, bezpieczeństwa, na ogół nie osiągane, oraz wiele innych rzeczy, które obserwujemy na co dzień.
Podsumowując, przypominam, że podczas budowania jakiejkolwiek teorii musimy brać pod uwagę jak największą ilość elementów, uwzględniając prawa przyrody i logiki oraz otwartość na różne rozwiązania.

(Biała substancja to gips utrzymujący szczątki przedpotopowe w jednym kawałku)

Właśnie naturalne wyjaśnianie świata (ale nie wszystkiego) prowadzi do wniosku, że jego początek jest nadnaturalny. 


Naukowcy-ewolucjoniści nie stosują się do wyżej wymienionych kryteriów. Ich podstawowym błędnym założeniem jest przymus wyjaśnienia wszystkiego w sposób naturalny, pomimo że nie jest to założenie potrzebne dla uprawiania nauki.

Według mnie właśnie naturalne wyjaśnianie świata (ale nie wszystkiego) prowadzi do wniosku, że jego początek jest nadnaturalny. Dlatego właśnie owi naukowcy nie potrafią znaleźć uniwersalnej i spójnej teorii wyjaśniającej ten świat.

Mam nadzieję, że niniejszy artykuł skłoni wielu z was do refleksji nad własnym światopoglądem; jestem też otwarty na polemikę.



Michał Prończuk


------------------------

Do niniejszej pracy wykorzystałem książki:

1. J.G. Johnson, Na bezdrożach teorii ewolucji.
2. Pan Bóg czy dobór naturalny?
3. M. Pool, Nauka a wiara, Vocatio,Warszawa 1993.
4. D. Richardson, Wieczność w ich sercach, Pojednanie, Lublin 1993.
5. W. Gottwald, Nauka przeciwna Biblii?,Ku Światłu.
6. M. Pajewski, Ewolucja czy stworzenie.
7. F.F. Bruce, Wiarygodność pism Nowego Testamentu, Areopag, Katowice 1991.
8. Zgodność nauki z Pismem świętym.
9. G.D. Fee, D. Stuart, Jak czytać Biblię, Kerygma.
10. Astronomia popularna, Wiedza Powszechna, Warszawa 1990. 

zródło :  http://www.stworzenie.org/artykuly/222752.xhtml
Synowie Światłości kontra mutanci (Darwina)

Dowody na to, że coś jest nie tak z 14C w skamielinach mających liczyć miliony lat.

Skamieliny starsze niż 100.000 lat powinny mieć zbyt małą ilość 14C, aby można było go wykryć, lecz laboratoria zajmujące się datowaniem stale znajdują go w skamielinach, które mają liczyć miliony lat, w ilościach znacznie większych niż śladowe23,24 . Na przykład, nie znaleziona takich zasobów węgla, w których nie byłby obecny 14C, a jednak uważa się, że zasoby paliw pochodzenia roślinnego liczą setki milionów lat. Skamieliny znajdujące się w skałach datowane na 1-500 Ma (milionów lat) przez „długo-wiekowe” radioizotopowe datowanie, przy zbadaniu metodą węglową dawały „wiek” około 50.000 lat, a więc znacznie mniej niż granice współczesnego datowania węglowego (w cz. 1 znajduje się wyjaśnienie, dlaczego nawet te węglowe datowania są błędne). Co więcej, nie ma żadnego przykładu datowania z kierunkiem „młodszy ku starszemu” w datach węglowych, które korelowałyby z obliczeniami wieku wg. teorii ewolucji/uniformitaryzmu24
Jest to spójne z założeniem, że skały, w których znajdują się skamieliny zostały uformowane w czasie globalnej
katastrofy, jaką był biblijny Potop, jak rozpoznają to geolodzy potopu od czasów Nicholas Steno (1631–1687).  Nawet prekambryjski grafit (‘starszy niż 545 Ma’), który nie ma pochodzenia organicznego zawiera 14C, na poziome wyższym niż śladowy.25Również to zgadza się z wiekiem Ziemi sięgających tylko tysięcy lat, jak to sugeruje proste czytanie Biblii.

Wiele fizycznych dowodów sprzeciwia się „miliardom lat” istnienia

Ze wszystkich metod, które były używane do przybliżonego oszacowania wieku Ziemi, 90% wskazuje na wiek znacznie mniejszy niż miliardy lat, jak twierdzą ewolucjoniści. Kilka z nich znajduje się poniżej.
Dowody na szybkie formowanie się geologicznych warstw, wskazujący na biblijny potop. Niektóre z nich to:
  • brak erozji między warstwami skał, które miałyby być oddzielone od siebie wieloma milionami lat; brak zanieczyszczeń między warstwami skał spowodowanymi biologiczną aktywności (robaki, korzenie, itd.); brak warstw gleby; skamieliny wielowarstwowe (takie, które przechodzą przez kilka warstw pionowo – nie mogły one stać pionowo przez eony lat i być równocześnie wolno zagrzebywane); grube warstwy „skał” związane bez skruszeń, wskazujące na to, że skała była w całości miękka i zagięta, a także wiele innych dowodów. Więcej na ten temat można znaleźć w książkach geologów Morris  i Austin.
  • Czerwone komórki krwi i hemoglobiny, które zostały znalezione w niektórych (nieskamieniałych) kościach dinozaurów, a które nie mogły przetrwać więcej niż kilka tysięcy lat – z pewnością nie 65 Ma od czasu, gdy żyły dinozaury, jak twierdzą ewolucjoniści.
  • Magnetyczne pole Ziemi zanika tak szybko, że wydaje się, jakby nie miało więcej niż 10.000 lat. Gwałtowne zmiany w czasie Potopu i fluktuacje wkrótce po nim mogły spowodować, że spadek energii pola był jeszcze szybszy.
  • Radioaktywny rozpad uwalnia do atmosfery Hel, lecz niewiele go później z niej ucieka. Całkowita jego ilość w atmosferze stanowi 1/2000 tego, czego należy się spodziewać jeśli wszechświat rzeczywiście ma miliardy lat. Pierwotnie ten Hel wydostawał się ze skał. Dzieje się to całkiem szybko, a jednak niektóre skały mają jeszcze w sobie tyle Helu, że nie miał czasu na ucieczkę – z pewnością nie miliardy lat.
  • Supernowa to wybuch gwiazdy o wielkiej masie – wybuch tak jasny, że na krótko oświetla całą resztę galaktyki. Resztki supernowej (SNR) powinny rozchodzić się, zgodnie z fizycznymi równaniami, przez setki tysięcy lat. Nie ma zbyt wielu bardzo starych, szeroko rozchodzących się (3 stopień) SNR, niewiele średnio starych (1 stopień) w naszej galaktyce Drogi Mlecznej, czy w sąsiednich galaktykach Obłoku Magellana. To jest dokładnie to, czego należałoby się spodziewać od „młodych” galaktyk, które nie istnieją na tyle długo, aby odległa ekspansja mogła mieć miejsce.
  • Księżyc bardzo wolno oddala się od Ziemi tj. o około 4 cm/na rok i jest to prędkość, która była większa w przeszłości. Lecz nawet jeśli Księżyc zaczął oddalanie się z punktu stycznego z powierzchnią Ziemi, to zajęłoby mu tylko 1.37 miliarda lat, aby osiągnąć dzisiejszą orbitę. Daje to maksymalny wiek Księżyca, a nie aktualny. Jest zbyt młody jak na twierdzenia ewolucjonistów, że ma 4.6 miliarda lat. Jest też znacznie młodszy niż „daty” otrzymywane z księżycowych skał.
  • Sól dostaje się do mórz znacznie szybciej niż jest z nich odprowadzana. Morze niejest tak słone jakby to miało być w przypadku, gdyby działo się to przez miliardy lat. Nawet z ukłonem w stronę przypuszczeń ewolucjonistów morze nie może być starsze nić 52 Ma, a jest to dużo mniej niż miliardy lat, w które oni wierzą. Ponownie, ta liczba wskazuje na maksymalny wiek, a nie rzeczywisty.
  • Dr Russell Humphreys podaje w polemicznym artykule inne procesy, które nie są niezgodne z założeniem o miliardach lat świata
    Evidence for a Young World 
  • Kreacjoniści nie są w stanie udowodnić przy pomocy poszczególnych naukowych badania metod wieku Ziemi, ani trochę więcej niż ewolucjoniści. Zdają sobie sprawę z tego, że cała nauka jest dyskusyjna, ponieważ nie mamy wszystkich danych, a szczególnie tych dotyczących przeszłości. Jest to prawdą, zarówno wobec kreacjonistycznych jak i ewolucjonistycznych naukowych argumentów – ewolucjoniści musieli odrzucić wiele „dowodów” na ewolucję, podobnie jak kreacjoniści musieli zmodyfikować swoje argumenty. Świecki ewolucjonista W.B.Provine przyznaje: „Większość tego, czego się dowiedziałem na temat ewolucyjnej biologii w szkole, w której zdobyłem dyplom jest zarówno błędna jak i w znaczący sposób zmieniła się” 
    Kreacjoniści rozumieją ograniczenia metod datowania
    lepiej niż ewolucjoniści, którzy twierdzą, że oni mogą wykorzystywać procesy obserwowane obecnie do „dowodzenia”, że Ziemia ma miliardy lat. W rzeczywistości, wszelkie metody datowania, włącznie z tymi, które wskazują na młody wiek, polegają na założeniach nie dających się dowieść.
    Kreacjoniści datują wiek Ziemi historycznie korzystając z chronologii Biblijnej. Jest tak dlatego, że wierzą oni, że jest dokładnym, naocznym świadkiem wydarzeń historycznych, który niesie ze sobą dowody w tym, co jest Słowem Bożym, a zatem jest całkowicie godne zaufania i wolne od błędów. 

    Cóż więc znaczą „daty” otrzymywane metodami radiometrycznymi?

    Jakich więc informacji udzielają radiometryczne daty sięgające milionów lat wstecz, jeśli nie dają prawdziwego wieku? Aby odpowiedzieć na to pytanie, koniczne jest poddanie dalszemu, dokładnemu badaniu eksperymentalnych wyników różnych technik datowania, interpretacji opartych na wynikach i założeń leżących pod tymi interpretacjami.
    Technika datowania izochronicznego było uważana za niezawodną, ponieważ podobno obejmowała założenia o warunkach początkowych i zamkniętych systemach.
    Geolog dr Andrew Snelling, który pracował nad datowaniem złóż uranu w Koongarra na Płn. Terytorium Australii, początkowo korzystał z metody Uran-Thor-Ołów (U-Th-Pb). Odkrył, że nawet próbki mocno nawodnionej gleby z tego obszaru, który zdecydowanie nie jest zamkniętym systemem, dają widocznie poprawne „izochronowe” linie, z „wiekiem” do 1.445 Ma. Takie „fałszywe izochorny” są tak powszechne, że doczekały się całej terminologii opisującej je, jak: apparent isochron, mantle isochron, pseudoisochron, secondary isochron, inherited isochron, erupted isochron, ixing line and mixing isochron („oczywisty izochron”, „pseudo izochron”, „pokrywający izochron”, „wtórny izochron”, „dziedziczny izochron”, „wybuchowy izochron”, „mieszana linia”, „mieszający izochron” to tłumaczenia dosłowne – przyp.tłum.). Zheng napisał:
    „Niektóre podstawowe założenia konwencjonalnej metody izochronowej Rb-Sr [Rubin -Stront] muszą zostać zmodyfikowane, a obserwowane linie na pewno nie definiują wartościowych informacji o wieku geologicznego systemu, nawet jeśli poprawność wyników doświadczalnych jest otrzymywana wykreślaniem proporcji 87Sr/86Sr. Problem ten nie może być lekceważony, szczególnie w budowaniu liczbowej skali czasu. Podobne pytania mogą pojawić się również, gdy stosowane są metod izochronowych Sm-Nd [Samara-Neodym] oraz U-Pb [Uran-Ołów]” 
    Widać wyraźnie, że są inne czynniki niż tylko wiek odpowiedzialne za proste linie otrzymywane z proporcji izotopów grafitu. Ponownie, jedynym sposobem na poznanie tego czy izochron jest „dobry” jest porównanie tych wyników z tym, w co już się wierzy.
    Innym, popularnym ostatnio sposobem datowania jest technika konkordantowa Uran-Ołów. Skutecznie łączy ona dwie serie rozpadu Uran-Ołów w jednym diagramie. Wyniki znajdowane są na krzywej, która ma taki sam wiek zgodny z dwoma seriami Ołowiu i nazywana jest „konkordantą”. Niemniej jednak, wyniki jakie daje cyrkon (rodzaj minerału) generalnie leżą poza krzywą konkordantową – są nieskładne. Wymyślano liczne modele czy historie, aby wyjaśnić te dane 38  ale Takie doświadczenia w bajkopisaniu trudno uważać za obiektywną naukę, która dowodzi wieku Ziemi. Powtórzmy, te historie rozwijają się po to, aby uzgodnić wyniki z istniejącym już przekonaniem (wierzeniem) w system starego wieku. Andrew Snelling zasugerował, że posortowanie pierwiastków w płynnym płaszczu Ziemi mogłoby być znaczącym czynnikiem w wyjaśnieniu proporcji koncentracji izotopów, które są interpretowane jako wiek.
    Już w 1966 roku nominowany do Nagrody Noble Melvin Cook, profesor metalurgii na Uniwersytecie w Utah, wskazał na dowody tego, że na przykład proporcje izotopu Ołowiu, mogą przechodzić zmiany wskutek działania innych ważnych czynników nie związanych z radioaktywnym rozpadem. 
    Cook zauważył, że rudy z kopalni w Katanga mają duże ilości Ołowiu-208, izotopu stałego, lecz nie zawierały Toru-232 jako źródła Ołowiu-208. Tor ma długi okres połowicznego zaniku (bardzo wolno się rozpada) i nie jest go łatwo usunąć ze skały, zatem jeśli Ołów-208 pochodził z rozpadu Toru, to jakaś część Toru powinna tam ciągle jeszcze występować. Stężenie Ołowiu-206, -207 i -208 wskazują, że Ołów-208 pochodził z przemiany Ołowiu-206 na Ołów-207 i na Ołów – 208 wywołanej przechwyceniem neutronu. Gdy izotopowa gęstość została poprawiona o te przemiany, wyliczony wiek został zredukowany od 600 Ma do współczesności. Inne próbki rudy wydawały się okazywać podobne dowody. Cook rozpoznał to, że współczesne rozumienie fizyki nuklearnej nie wydaje się dopuszczać do takich przemian w normalnych warunkach, lecz przedstawia dowód na to, że to się stało, a nawet sugeruje, jak mogło do tego dojść.

    Anomalie w kryształach wydobywanych głęboko ze skał

    Fizyk, dr Robert Gentry wskazał na to, że ilość Helu i Ołowiu w cyrkoniach wydobywanych z głębokich odwiertów nie są spójne z ewolucyjnym wiekiem 1.500 Ma obliczonym dla granitowych skał, w których są znajdowane. 
    Ilość ołowiu może byś zgodna z obliczeniami stosującymi współczesne tempo rozpadu, który trwał miliony lat, lecz w tym czasie zostałby on rozproszony z kryształów. Co więcej, ilość helu w cyrkoniach pochodzących z gorących skał jest również znacznie bardziej zgodna z młodym wiekiem Ziemi (Hel pochodzi z rozpadu radioaktywnych pierwiastków). Humphreys zasugerował, że mogło to stać się czasie Tygodnia Stwarzania i potopu. Wtedy efekty byłby taki, że wszystko byłoby starsze niż w rzeczywistości jest, gdy stosuje się współczesne tempa rozpadu do datowania. Cokolwiek spowodowało tak wysokie tempa rozpadu, mogło również być odpowiedzialne za przemiany izotopu ołowiu omawiane przez Cook’a (wyżej).

    „Sieroce” halo radiowe

    Rozpadające się w zastałej skale radioaktywne pierwiastki wywodują kolorowe sferyczne strefy w otaczającej je krystalicznej strukturze. Na przykład, kruszynka radioaktywnego pierwiastka takiego jak Uran-238, pozostawi po sobie sferę wyblakniętego koloru, charakterystycznie różnego promieniowania jakie wysyła każdy pierwiastek pojawiający się w promieniotwórczym szeregu prowadzącym do Ołowiu-206 Przekrój oglądany pod mikroskopem wygląda jak kręgi zwane radioaktywnym halem. Dr Gentry bada od wielu lat to zjawisko i opublikował wyniki swoich badań w wiodącym naukowym żurnalu. 
    Niektóre z pośrednich produktów rozpadu – takie jak izotopy Polonu – mają bardzo krótki czas połowicznego zaniku (szybko się rozpadają). Na przykład Polon -218 ma ten czas równy 3 min. Zadziwiające jest to, że kręgi utworzone przez rozpad polonu często znajdowane są wewnątrz kryształów, bez obecności halo pochodzącego z pierwotnego Uranu. Polon musiał się w jakiś sposób dostać do masy skalnej, zanim uległa zestaleniu, lecz nie mógł pochodzić z drobiny uranu znajdującej się w twardej skale, ponieważ byłoby tam również obecne halo pochodzące od Uranu. Albo polon został stworzony ( początkowy, nie pochodzący z Uranu), albo w przeszłości zachodziły gwałtowne zmiany w tempie rozpadu.
    Gentry podjął wszelkie wysiłki w celu poddania krytyce swoich prac Podejmowano wiele prób, ponieważ „sieroce halo” mówi o pewnych warunkach jakie panowały w przeszłości, zarówno w czasie stworzenia, jak i, być może, nawet w czasie potopu, które nie pasują do uniformitaryzmemu, który bazuje na radiometrycznych systemach datowania. Cokolwiek było odpowiedzialne za te halo, mogło być kluczem do zrozumienia datowania metodami radiometrycznymi





Moja wiara w teorię ewolucji runęła w 1989 roku, kiedy jako student politechniki przeczytałem książkę radzieckich ewolucjonistów o najnowszych ustaleniach badawczych. Dowiedziałem się z niej, że badania genetyczne jednoznacznie wskazują, iż wszystkie żyjące dziś na Ziemi kobiety pochodzą od jednej tylko pramatki, która zresztą nie posiadała żadnych cech małpy. Poza tym, opisano tam odkrycia dowodzące, że człowiek chodził po Ziemi w tym samym czasie, co dinozaury – lub że dinozaury żyły jeszcze wtedy, kiedy na naszej planecie pojawili się ludzie. Oczywiście, fanatycznie wierzący w teorię Darwina radzieccy naukowcy usiłowali wykazać, że te najnowsze ustalenia nie stoją w sprzeczności z lansowaną przez nich ideologią samoczynnego powstania życia z nieożywionej materii, oraz człowieka ze świata zwierząt. Do mnie jednak nie przemówił argument, jakoby pramatka dzisiejszych ludzi samodzielnie, w oderwaniu od pozostałych pobratymców, wyewoluowała z małpoluda w człowieka i straciła sierść w wyniku napromieniowania radioaktywnego. Zacząłem drążyć temat i przekonałem się, że całą teoria Darwina ze wszystkimi jej modyfikacjami bazuje na braku danych, a nie na naukowo potwierdzonych faktach. Prawda jest taka, że gdyby Darwin posiadał choćby połowę dzisiejszej wiedzy o świecie, teoria o pochodzeniu gatunków po prostu nie przyszłaby mu do głowy. 

Chcąc dowiedzieć się czegoś nowego na temat teorii ewolucji zaglądam czasami do czasopism naukowych. Jest takie czasopismo w języku angielskim pt. „Trends in Ecology and Evolution”, które porusza zagadnienia teorii ewolucji. Znajduje się ono na tzw. Liście Filadelfijskiej, wydawcą jest Elsevier (Wielka Brytania), co świadczy o wysokim poziomie naukowym. Co nowego można się dowiedzieć o ewolucji z artykułów, opublikowanych w nim w roku 2009? Zajrzyjmy do artykułu autorstwa amerykańskich naukowców A. Rokas, P. Abbot, Harnessing genomics for evolutionary insights (vol. 24, nr 4-2009, s. 192-200). Autorzy są zwolennikami teorii ewolucji i proponują metodę symulacji rozwoju ewolucyjnego życia na Ziemi. Rzuca się w oczy stwierdzenie, że tzw. „drzewo życia”, czyli ukazywana we wszystkich podręcznikach struktura wzajemnego pochodzenia gatunków, jest fikcją. Okazuje się, że zaledwie niecały 1% (tak, jeden procent!) znanych istot żywych da się wpisać jako tako w ogólnie przyjętą strukturę „drzewa życia”. Pozostałe do niej nie pasują wcale. Jako inżynier zastanawiam się, jak zostałaby przyjęta np. wysunięta przeze mnie nowa teoria budowy jakichś mechanizmów, która dawałaby zaledwie 1% działających urządzeń. I co z tego, że autorzy nadal trwają w swojej wierze w niewzruszoną ewolucję gatunków, kiedy fakty mają się inaczej, a oni nie są w stanie ich wyjaśnić? 

Przyjrzyjmy się wyjaśnieniom, dotyczącym przypadkowości zmian ewolucyjnych, podanym w artykule naukowców francuskich Th. Lenormand, D. Roze, F. Rousset, Stochasticity in evolution (vol. 24, nr 3-2009, s. 159-165). Autorzy, przekonani ewolucjoniści, chętnie operują słowami „mogło się wydarzyć”, „mogło nastąpić”. Przy czym jednoznacznie stwierdzają, że ewolucja jest sterowana nie przez prosty przypadek, tylko przez zbieg okoliczności. To znaczy, że musi nastąpić taki zbieg okoliczności, przy którym zmiany ewolucyjne w genach (mutacje) okażą się korzystne w świetle zachodzących zmian globalnych (np. klimatu), i to na przestrzeni życia jak pojedynczych osobników, tak i całej populacji gatunku. Sami autorzy przyznają, że jedno nie pasuje do drugiego, chociażby z tej prostej przyczyny, że zmiany w genach (mutacje) z reguły są neutralne albo szkodliwe, i nie zachodzą jednocześnie u kilku osobników. Powodują one raczej utratę możliwości dostosowania się do zmieniających się warunków. Prawie niemożliwe jest, by jednakowe mutacje zaszły u dwóch osobników płci przeciwnej jednocześnie, i w dodatku okazały się korzystne dla gatunku. W dodatku warunkiem dostosowania się do zmieniających się warunków jest to, by mutacje wyprzedzały zmiany klimatu, co jest sprzeczne z założeniem, że dobór naturalny jest motorem ewolucji gatunków. Artykułując wszystkie te wątpliwości i nie znajdując żadnego dla nich wyjaśnienia ani we własnych badaniach, ani w 138 zacytowanych pracach, Autorzy pozostają wierni teorii Darwina, polegając na wszechmocnym wyrazie „być może”. 

Podobnie ma się sytuacja w przypadku bardziej konkretnych problemów, np., jak zachodziła ewolucja narządów echolokacji u nietoperzy. Wszyscy wiemy, że nietoperz orientuje się w przestrzeni dzięki sygnałom ultradźwiękowym, które odbijają się od przedmiotów, i dają mu informację o ich wielkości i położeniu. Artykuł, poświęcony temu zagadnieniu, pt. Hear, hear: the convergent evolution of echolocation in bats? napisała irlandzka badaczka E.C.Teeling (vol. 24, nr 7-2009, s. 351-354). Słusznie zauważa ona, że sprawa jest bardzo skomplikowana, ponieważ urządzenie echolokacyjne wymaga co najmniej trzech elementów: 

1) nadajnik ultradźwięków, 

2) odbiornik echa nadawanego ultradźwięku, 

3) system analizy odebranego (usłyszanego) sygnału, który pozwala ustalić, gdzie znajdują się przeszkody na drodze nietoperza.

Autorka odnotowuje, że te wszystkie zaawansowane urządzenia nie zależą od jakiegoś jednego genu, tylko od kilku grup różnych genów zwierzątka. Jak więc one ewoluowały? Co powstało z czego? Czy najpierw rozwinął się zmysł słuchu, a potem dopiero „nadajnik”, czy odwrotnie? Jak funkcjonowały nietoperze czy ich przodkowie, zanim cały system się ukształtował? Jak długo to trwało? Autorka nie dała odpowiedzi na żadne z postawionych pytań. Zaznaczając, że wiedza w tej dziedzinie jest bardzo mała, wskazała na jakiś gen, odpowiedzialny za część układu echolokacyjnego nietoperza, oraz na pewne podobieństwa z innymi istotami. Uczciwie przyznała się, że wie mniej niż nie wie, i wyraziła nadzieję, że wkrótce zostaną znalezione liczne formy przejściowe, pozwalające wypełnić lukę pomiędzy realnym nietoperzem, wyposażonym w doskonały skomplikowany system echolokacji, a jego hipotetycznymi przodkami, wyposażonymi w hipotetyczne niedorozwinięte niefunkcjonalne części tegoż systemu. Tak naprawdę, Autorka stanęła w tym samym miejscu, co 150 lat temu Darwin, który zapowiedział dostarczenie „w krótkim czasie ogromnej ilości dowodów” na ewolucję gatunków. Jak widać, dowodów tych po prostu brak w roku 2009, tak samo jak brakowało ich w roku 1858, kiedy po raz pierwszy opublikowano prace Ch.R. Darwina i A.R. Wallace’a. Powtórzę to, co powiedziałem na początku: gdyby Darwin posiadał wiedzę o skomplikowanym urządzeniu echolokacyjnym nietoperza, które nie występuje nawet w części u żadnego ze „spokrewnionych” z nim zwierzęcia, nie wymyśliłby on teorii, jakoby nietoperz pochodzi od jakiejś mniej skomplikowanej istoty. Gdyby Darwin wiedział, że dobór naturalny ma poważne ograniczenia w obrębie gatunku i wcale nie współgra z mutacjami genetycznymi, nie sformułowałby swojej teorii „pochodzenia gatunków”. Gdyby wiedział, że 99% istot żywych nie pasuje do teorii ewolucji, po prostu nie wpadłby na coś takiego jak ewolucja. 

Nie mam zamiaru analizować, dlaczego wielu poważnych naukowców trwa wciąż przy teorii, która wyjaśnia znacznie mniej niż nie wyjaśnia. Być może, chodzi o to, że znacznie łatwiej jest gdybać i spekulować, jak to „mogło być”, nie mając prawie żadnych danych, niż pozbierać razem niezbite dowody i dokonać prawdziwej syntezy zgromadzonej wiedzy. Najprawdopodobniej jednak wielu uczonych obawia się tego, że w wyniku takiej syntezy będą oni zmuszeni sformułować jedyny rozsądny wniosek: ktoś musiał to wszystko stworzyć. Do takiego bowiem wniosku dochodzą badacze, którzy bez uprzedzeń, narzuconych przez ewolucjonistyczne myślenie, uczciwie analizują wyniki badań naukowych w różnych dziedzinach. Podam tylko dwa przykłady. 

Jeden to wybitny brytyjski uczony prof. Andrew McIntosh, który się zajmuje termodynamiką. W swoich badaniach prof. McIntosh wiele uwagi poświęcał rozwiązaniom konstrukcyjnym, zastosowanym w skrzydłach ptaków. Odkrył, że wiele drobiazgów, na które zwykły obserwator mógłby nie zwrócić uwagi, służy zwiększeniu wydajności aparatów latających, jakimi są ptaki: zaczynając od zróżnicowanej konstrukcji piór, znajdujących się w różnych częściach skrzydeł, i kończąc na zaawansowanych superwydajnych przeciwbieżnych wymiennikach tlenu, czyli płucach ptaków. Dla inżyniera profesora McIntosha stało się jasne, że te wszystkie szczegóły powstały w wyniku zaprojektowania ich przez Osobę, doskonale znającą zasady aerodynamiki. Żaden przypadkowy proces zmian ewolucyjnych w postaci kombinacji mutacji z doborem naturalnym, nie jest w stanie przerobić gadów na ptaka. Dlatego też prof. A. McIntosh jest zwolennikiem teorii „Inteligentnego projektu”, a nie teorii ewolucji.

Inny natomiast przykład to prof. dr hab. Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, profesor zwyczajny na Wydziale Fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jest on autorem ponad 120 prac naukowych z zakresu fizyki teoretycznej, termodynamiki kwantowej i kosmologii kwantowej. Zmuszony do interpretacji i opisywania zjawisk, zachodzących na poziomie kwantów, prof. Jacyna-Onyszkiewicz sformułował założenia metafizyki monotrynitarnej, która uzasadnia formalizm matematyczny kosmologii kwantowej. Bezpośrednio z najnowszych teorii naukowych wynika, że Wszechświat ma początek i koniec oraz że nasza wiedza i możliwości poznawania są ograniczone. Ani kosmos nie rozlega się w nieskończoność, ani mikroświat nie dzieli się na jeszcze mniejsze cząsteczki w nieskończoność. Matematyczny opis teorii kwantów, który już od 80 lat jest niewzruszonym fundamentem fizyki teoretycznej, wymaga głębszego wyjaśnienia, wychodzącego poza ramki codziennego doświadczenia naszych zmysłów. Okazuje się, że takim wyjaśnieniem jest dogmat Kościoła Katolickiego o Trójcy Świętej, której wprawdzie nie można poznać, lecz można odgadnąć na podstawie zaobserwowanych zjawisk i poznanych praw kosmologii kwantowej. Z punktu widzenia nauki prof. Jacyna-Onyszkiewicz uznaje, że gdyby udało się zmienić zasady teorii kwantów, oznaczałoby to nieprawdziwość zaproponowanej metafizyki monotrynitarnej, z której te zasady bezpośrednio wynikają. Tymczasem, mimo wysiłków wielu wybitnych fizyków, nie udało się wprowadzić żadnych zmian do teorii kwantów. Według prof. Jacyny-Onyszkiewicza, oznacza to, że teoria ta w pewnym sensie zakreśla nieprzekraczalną granicę dla poznania przyrody metodami empiryczno-matematycznymi. 

Nie jest zatem tak, jakoby nauka nie miała nic wspólnego z wiarą. Nie jest tak, jakoby nauka potrafiła wyjaśnić świat, odcinając się od Boga. Jest raczej tak, że „odciski palców” Boga można łatwo zauważyć w każdej dziedzinie wiedzy naukowej, ale nie każdy chce je zauważyć. Działanie Boga można łatwo prześledzić w historii świata, ale nie każdy chce na nie zwrócić uwagę. Głos Boga można usłyszeć, czytając Biblię, ale nie każdy chce do niej zajrzeć. Niektórzy, badając otaczający nas świat, zauważają, że Bóg jest jego przyczyną i ostatecznym celem. Wobec tej prawdy nie mogą pozostać obojętni i nawracają się do Niego. Inni natomiast wolą szukać wyjaśnień, które tak naprawdę pasują tylko do 1% zdobytej wiedzy, ale za to pozwalają pominąć istnienie Boga. Nie jest to bynajmniej osiągnięcie dwudziestowiecznej nauki, gdyż o takich pseudonaukowcach pisał jeszcze św. Paweł 2 tys. lat temu: 

„To bowiem, co w Bogu niewidzialne – Jego wiekuista moc oraz boskość – od stworzenia świata staje się widzialne dzięki rozumnemu oglądaniu dzieł Bożych. Dlatego ludzie ci nie mają wymówki. Bo gdy poznali Boga, nie oddali Mu czci jako Bogu, ani też nie byli Mu wdzięczni, ale pogubili się w swych dociekaniach i w mroku pogrążyło się ich nierozumne serce. (...) A ponieważ nie dołożyli starania, aby zachować wiedzę o Bogu, wydał ich Bóg ułomnemu rozumowi, tak że czynili to, czego się nie godzi. (...) Oni – znając wyrok Boży, że ci, którzy tego się dopuszczają, zasługują na śmierć – nie tylko to zło czynią, ale nawet chwalą postępujących w ten sposób” (Rz. 1,20-32).




Odnośnie tajemnicy wieku Ziemi oraz wszechświata to zapraszam na niezwykle ciekawy film w tej tematyce pod tym adresem:
Chuck Missler Stwarzanie i upadek Czlowieka czesc 03   
https://www.youtube.com/watch?v=b7O8cbu5Bh4&list=UU25z0zGhR3HcQd4Di5sftyQ

(Przedpotopowe Amonity, amonitowate (Ammonoidea) – podgromada wymarłych głowonogów [Cephalopoda], przeważnie o symetrycznej, płaskospiralnej skorupie. Nieliczne rodzaje miały nietypowe kształty, np. prostej muszli, spirali zwiniętej w pionie, spirali o niestykających się skrętach. Poniżej gigantyczne przedpotopowe znaleziska)



Krzew gorczyczny wyrasta z nasienia dzięki dostępności budulca materialnego i energii, ale również dzięki posiadaniu odpowiedniej ku temu informacji. Każdy biolog wie, że informacja ta zawarta jest już w zygocie i nie przybywa jej w wyniku wzrostu. Genom służy jako projekt konstruktorski, który pozwala fabryce z materiałów i energii produkować maszyny. Ale wszelkie ulepszenie projektu wymaga dopływu nowej, podkreślam nowej, informacji. Przypadkowe błędne wykonawstwa nie dadzą postępu technicznego. Takie jest nasze doświadczenie. Wszelkie błędy eliminuje albo kontrola techniczna_ albo niesprawność w użytkowaniu. A więc, żeby był postęp, to prócz materii i energii potrzebna jest jeszcze myśl, inteligencja, informacja.




Escherichia coli (pałeczka okrężnicy) jest jednokomórkowym cylindrycznym organizmem żyjącym powszechnie w naszych jelitach. Swoją nazwę zawdzięcza austriackiemu lekarzowi — Theodorowi Escherichowi — który po raz pierwszy zaobserwował ją i opisał. W normalnych warunkach jest to organizm symbiotyczny, ponieważ wnosi pewien wkład w nasze odżywianie się: rozkłada w jelitach niektóre białka (m.in. kolagenowe) do stanu, w którym mogą być one wchłonięte przez ścianki jelit (oczywiście samemu się przy tym posilając). Twór ten waży tylko około 1 pikograma, czyli jedną bilionową cześć grama (1 pikogram (pg) = 10-15 kilograma) z czego około 70 procent stanowi woda i przypomina krótki walec średnicy jednego mikrometra (jedna tysięczna milimetra, 1 mikrometr (μm) = 10-6 m) i długości około dwóch mikrometrów. Niektóre szczepy posiadają narządy lokomocyjne i potrafią się poruszać, niektóre zaś nie. Kiedy bakterie wyposażone w systemy lokomocyjne rozmnażają się w bogatym w pokarm środowisku (takim jak roztwór soli z dodatkiem mieszanki aminokwasów i cukrów) potrafią one w czasie jednej sekundy przepłynąć odległość równą około 30-40 długościom swojego ciała (nie licząc długości wici). Ruch ten odbywa się zasadniczo w osi długiej ciała bakterii, ale odcinki ruchu prostolinijnego są przerywane nagłymi zwrotami, zwykle o ponad 60-90 stopni. Przerwy w ruchy prostolinijnym zdarzają się u E. coli średnio co 10 sekund.
Ruch umożliwia bakterii skorelowana praca zestawu silników, każdy o średnicy tylko 45 nanometrów (cztery milionowe części milimetra) i wysokości 60 nanometrów (1 nanometr (nm) = 10-9 m). Każdy silnik porusza długą, spiralną wić, kilkakrotnie dłuższą od ciała bakterii. Bakteria posiada zespół czujników biochemicznych (chemoreceptorów), rejestrujących różnice stężenia pokarmu w otoczeniu. Kierując się wskazaniami tych sensorów, bakteria może modulować pracę silników kierując się dzięki temu w obszar bogatszy w odżywcze składniki. Oprócz chemoreceptorów, silników i wici, standardowe wyposażenie E. coli stanowią "prędkościomierz" i "skrzynia biegów", pozwalająca na różne tryby pracy silnika.

Nowe badania pokazują, że wić bakteryjna - napędzany protonami molekularny silnik i symbol teorii inteligentnego projektu - może być naprawiana dynamicznie podczas pracy. Wić bakteryjna to - jak to wyraził Howard Berg z Harvard University - marzenie nanotechnologów.

 Poprzednie badania ukazały, że statyczna część silnika może być w całości wymieniana na nowszą podczas pracy mechanizmu. Ale rotor? "Wymiana komponentów rotora jest nawet bardziej zaskakująca niż wymiana tychże w statorze, o którym już wcześniej wiedziano, że jego składniki mogą ulegać wymianie podczas pracy silnika"  Jak wyjaśniają badacze: "Większość biologicznych procesów bazuje na wielobiałkowych kompleksach. Choć tradycyjnie opisywane jako byty statyczne, pojawiające się obecnie świadectwo wskazuje na to, że ich składniki mogą być wysoce dynamiczne, ciągle wymieniając składniki z biegunami komórki. [...] Bakteryjny silnik protonowy w wielu aspektach jest archetypem makromolekularnego montażu, a nasze rezultaty mogą mieć głębsze implikacje dla funkcjonalnego znaczenia wymiany białek w innych dużych kompleksach molekularnych".
Napęd do wici dostarczają każdej bakterii molekularne silniki w liczbie od 4 do 6, bo tyle ich zazwyczaj posiada E. coli, napędzane strumieniem protonów. Obroty generowane są pomiędzy statorem sztywno osadzonym w ścianie komórkowej (peptydoglikanowej) a rotorem połączonym z wicią. Silnik jest napędzany przez strumień protonów (jonów wodoru) płynących z zewnątrz do wnętrza bakterii (z wyjątkiem bakterii morskich i bakterii żyjących w wysokim pH, które zamiast protonów używają jonów sodu). Źródłem energii jest międzymembranowy potencjał elektryczny — gradient elektro-dodatni, tzw. gradient chemiosmotyczny. Jak każdy techniczny silnik elektryczny, tak i silnik bakteryjny posiada rotor, stator i łożyska (zob. rys.)

. Ośka (wał napędowy), ustawiona pionowo do powierzchni błony komórkowej, zabudowana jest pomiędzy dwie sąsiadujące membrany w błonie komórkowej. Środkowa membrana spełnia rolę dielektryka (izolatora) kondensatora, który naładowany jest na zewnątrz dodatnio, a wewnątrz — ujemnie. Powstające przy tym napięcie elektryczne wynosi 0,2 wolta. W odróżnieniu od innych molekularnych maszyn napędzanych hydrolizą ATP (adenozynotrójfosforanu), bakteryjny silnik napędzany jest bezpośrednio przez gradient elektrochemiczny. Specjalny system molekularnych pomp, wykorzystując złożone metaboliczne procesy, wypompowuje protony z wnętrza komórki "pod prąd" ciśnienia osmotycznego, wytwarzając w ten sposób wspomniany gradient elektro-dodatni. Powstająca w ten sposób różnica potencjałów z powrotem przyciąga protony do wnętrza komórki, co wykorzystuje bakteria do napędzania nimi silników. Silniki bakterii dają ciąg zarówno do przodu jak i wstecz na kilku trybach pracy z prędkością od 6000 do 17 000 obrotów na minutę, ale u niektórych morskich bakterii szacuje się, że prędkość ta wynosi ponad 100 000 obrotów na minutę. Silnik ten potrafi niezwykle szybko, w czasie ćwiartki swojego obrotu, odwrócić kierunek swojej rotacji. Działa on z niezwykłą wydajnością — zużycie przez niego energii jest stosunkowo niewielkie. Dla Bacillus subtilis, pałeczkowatej bakterii wyposażonej w pojedynczą wić, obliczono, że gdy porusza się ona z prędkością dziesięciu mikrometrów na sekundę, wydatek energii odpowiada hydrolizie około 100 cząsteczek ATP na sekundę. Straty wolnej energii muszą być w tym procesie — zwłaszcza w obrębie wnętrza komórki — bardzo małe, bowiem energia rozpraszana musiałaby niekorzystnie wpływać na przebieg innych procesów chemicznych i na trwałość delikatnych struktur molekularnych.

...Tak długa — w stosunku do ciała bakterii — helisa DNA narzuca specjalne wymagania co do jej czysto mechanicznego upakowania wewnątrz bakteryjnej komórki, przy konieczności szybkiego pobierania z niej potrzebnej informacji. Odcinki DNA, na których zakodowane są informacje niezbędne do prawidłowego skonstruowania elementów silnika, wici i systemu nawigacji rozrzucone są w różnych regionach nici DNA. Odnalezienie tych informacji wewnątrz podwójnej helisy DNA jest problemem niezwykle skomplikowanym i choć komórka radzi sobie z tym doskonale, to jednak mechanizm wyszukiwania i selekcjonowania tych informacji pozostaje nadal w dużej mierze zagadką. Wystarczy wspomnieć, że chemiczna struktura DNA pozwala odczytywać szyfr molekularny na sześć różnych sposobów, z których zwykle tylko jeden jest prawidłowy.
Wykryto dotąd wiele elementów kilkupiętrowego systemu sygnałów chemicznych koniecznych do precyzyjnego odczytywania informacji, ukrytej wewnątrz DNA. Równocześnie wykryto wiele modyfikacji, jakim wstępna, "surowa" informacja — wydobyta z DNA — jest poddawana, zanim osiągnie poziom wystarczający do sterowania pewnymi etapami rozwoju.
Maszyną, zgodnie z definicją jaką podaje sześciotomowa Encyklopedia PWN, jest:
Urządzenie techniczne zawierające mechanizm lub zespół połączonych ze sobą mechanizmów, służące do przetwarzania energii lub wykonywania określonej pracy mechanicznej; z energetycznego punktu widzenia maszyna jest przetwornicą energii przekształcającą w energię mechaniczną inny jej rodzaj.
Czy biomolekularne systemy w świetle powyższej definicji są maszynami? Oczywiście tak. Otwarcie potwierdzają to biochemicy. Przykładowo w lutym 1998 r. ukazało się specjalne wydanie czołowego biochemiczngo czasopisma Cell poświęcone "makromolekularnym maszynom". Dowiedzieć się z niego możemy, że wszystkie komórki używają kompleksowych molekularnych maszyn do obróbki informacji, przemiany energii, przyswajania składników odżywczych i transportowania materiałow przez błony komórkowe. Bruce Alberts, prezydent amerykańskiej National Academy of Sciences napisał wprowadzenie do tego specjalnego wydania zatytułowane "The Cell as a Collection of Protein Machines: Preparing the Next Generation of Molecular Biologists" (Komórka jako zbiór białkowych maszyn: przygotowując następną generację biologów molekularnych). Stwierdził w nim m.in.:
Zawsze niedocenialiśmy komórki. (...) Cała komórka może być przedstawiona jako fabryka zawierającą skomplikowaną sieć połączonych linii montażowych, każda z nich złożona z układu dużych białkowych maszyn. (...) Dlaczego możemy nazywać duże białka montażowe tkwiące u podstaw komórkowych funkcji maszynami? Ponieważ dokładnie tak, jak maszyny wynalezione przez ludzi do efektywnego działania w makroskopowym świecie, te montażowe białka zawierają precyzyjnie zintegrowane ruchome części.


Prawie sześć lat później, w grudniu 2003 r., inny fachowy periodyk, BioEssays, opublikował własne wydanie dotyczące "molekularnych maszyn". We wprowadzeniu do niego Adam Wilkins, redaktor BioEssays wyjaśnia:
Artykuły w tym wydaniu ukazują niektóre pewne uderzające podobieństwa pomiędzy sztucznymi a biologicznymi/molekularnymi maszynami. Przede wszystkim molekularne maszyny, tak jak maszyny robione przez człowieka, wykonują dokładnie określone funkcje. Po drugie, makromolekularne maszyny składają się z wielu części, oddziałujących ze sobą w odrębny i precyzyjny sposób. Po trzecie, wiele z tych maszyn posiada cześci, które mogą być użyte w innych molekularnych maszynach (przynajmniej z niewielkimi modyfikacjami), co jest porównywalne z wymienialnymi częściami w sztucznych maszynach. W końcu, co najważniejsze, posiadają one podstawową cechę maszyn: zamieniają energię w jakąś formę "pracy".
W przypadku protonowego silnika Escherichii coli truizmem jest stwierdzenie, że jest on molekularną maszyną. Ten truizm niesie jednak bardzo poważne implikacje. Wszystko bowiem co wiemy o technicznych maszynach mówi nam, że w ich powstanie musi być zaangażowana inteligencja. Ateistyczny filozof Paul Ricci w swojej książce Fundamentals of Critical Thinking napisał, że: "prawdą jest, że każdy projekt ma projektanta", co więcej twierdzenie "każdy projekt ma projektanta" jest analitycznie twierdzeniem prawdziwym i nie wymaga formalnego dowodu.
Gdzie jest projekt, tam musi być — z definicji — projektant. Ewolucjoniści doskonale zdają sobie sprawę z tej niebezpiecznej dla nich sytuacji. Jak wyjaśnia Francisco Ayala, znany biolog ewolucyjny, były przewodniczący American Association for the Advancement of Science: Funkcjonalny projekt organizmów i ich cech może zatem zdawać się być argumentem za istnieniem projektanta.

(http://www.themarysue.com/fossil-of-largest-wombat/)

 "Wić bakteryjna jest jedną z najbardziej złożonych biologicznych nanomaszyn" - stwierdzają badacze. Za pomocą wyspecjalizowanych technologii obrazowania zespół z Uniwersytetu w Oksfordzie był w stanie zidentyfikować składniki dynamicznej wymiany białek rotora - pełna wymiana zachodzi w przedziale czasowym rzędu 30-40 sekund. Najwyraźniej istnieje także rodzaj bufora, tymczasowej przechowalni, gdzie gotowe do wymiany częsci są przechowywane, by następnie zostać przetransportowane w odpowiednie miejsca, by zastąpić swoje odpowiedniki. Naukowcy nie są pewni celu takiej wymiany. Może to być regularna obsługa i konserwacja rotora, być może jest to mechanizm zaangażowany w zmiany rotacji silnika z normalnego - przeciwnie do ruchów wskazówek zegara do zgodnego z nimi. U bakterii E. coli, gdzie występuje sześć do ośmiu takich silników, być może ma to związek z synchronizowaniem pracy takiej grupy silników.
Mamy tu przykład możliwej konserwacji podczas pracy urządzenia - bakteria aby tego dokonać nie musi dokować; jej wewnętrzne mechanizmy naprawcze mogą wymieniać części protonowego silnika w locie. Wyobraź sobie wymianę łopatek wirnika podczas gdy wiruje on z prędkością 60 000 obrotów na minutę. Co więcej, wyobraź sobie, że ten proces jest w pełni zautomatyzowany, dynamicznie reagujący na sygnały ze środowiska. Nanoinżynierowie oddaliby wiele za taki mechanizm.
Silnik protonowy z odwracalnym ciągiem !
W przypadku bakteryjnego silnika jego podstawową funkcją jest napędzanie bakteryjnej komórki w wodnym środowisku przez szybkoobrotową wić o odwracalnych obrotach. Warto tutaj zauważyć, że długa wić i odwracalna rotacja silnika nie są jakimiś nadmiarowymi, luksusowymi dodatkami, ale koniecznością. Bakteria aby móc poruszać się w cieczy musi pokonać ruchy Browna cząsteczek zawiesiny w jakiej pływa. Bardziej przypomina to "przepychanie się" niż pływanie, jakie znamy z własnego doświadczenia. Powód, dla którego silniki bakterii mają odwracalne obroty jest taki, że ruchy Browna cząsteczek roztworu często spychają bakterię z właściwego kursu, kiedy płynie ona w kierunku koncentracji odżywczych składników albo oddala się od szkodliwych. Odwracalny ciąg silników pozwala bakterii w tej sytuacji szybko zatrzymać się i próbować powrócić na właściwy kurs. Analogicznie w przypadku "wypasu" odwracalne rotacje pozwalają na chaotyczne przeczesywanie obszaru bogatego w odżywcze składniki. Aby bakteryjny silnik spełniał swoją podstawową funkcję musi napędzać wić bardzo szybko i dwukierunkowo.

Ewolucja jest bankrutem. Rozkwitła ona w innym wieku, w innym czasie, gdzie wiktoriańskie umysły wyobrażały sobie komórkę jako “kulki z galarety”. Teraz mamy erę informacji. Jedyną teorią z odpowiednim słownictwem, koncepcjami i mocą wyjaśniającą, by mierzyć się z biologicznymi obserwacjami bogatymi w wyrafinowaną inżynierię, maszynerię i systemy sterowania jest inteligentny projekt, a za nim Super Projektanta Stwórca człowieka i życia na Ziemi.





W kontekście cierpkich słów wypowiedzianych pod adresem kreacjonizmu, jakże bulwersującym dla ewolucjonistów musi być pogląd Karla Poppera — czołowego filozofa nauki na świecie — który orzekł, iż ewolucjonizm nie jest teorią naukową, ale metafizycznym programem badawczym. Kreacjonizm i ewolucjonizm są wnioskami opartymi na świadectwie pośrednim, gdyż ani kreacjoniści, ani ewolucjoniści nie mieli sposobności prowadzenia obserwacji powstania świata. Stąd obie te koncepcje mieszczą się w kategorii metafizyki. Zatem kochani ewolucjoniści, rozkładając szeroko ręce, krzyczymy: „Witajcie w rodzinie!”
Religijną naturę ewolucjonizmu dostrzegało wielu naukowców, gdyż zwolennicy tego kierunku w swych wystąpieniach szermują wiarą, a nie świadectwem empirycznym. Duane T. Gish pisze: „Łatwo można przejrzeć literaturę ewolucjonistyczną i znaleźć wiele innych przykładów ujawniających religijną naturę ewolucyjnego obrazu świata”. Również Marjorie Grene, czołowa historyk nauki, stwierdza: „Darwinizm panuje nad umysłami ludzi głównie jako religia nauki (...). Zmodyfikowana, ale nadal charakterystycznie darwinowska teoria sama stała się ortodoksją, którą głoszą jej zwolennicy z religijnym zapałem i w którą wątpią ich zdaniem tylko nieliczne oszołomy, niedoskonałe w wierze naukowej”.
W ocenie czołowego ewolucjonisty F. J. Ayala, Theodosius Dobzhansky i Pierre Teilhard de Chardin wierzyli w racjonalność ewolucjonizmu i propagowali go. Ewolucjoniści L. S. Birch i P. R. Ehrlich określili uznawaną doktrynę jako „ewolucyjny dogmat”. Wiara w darwinizm Juliana Huxleya była śmiesznie optymistyczna. Był on głęboko wierzącym ewolucjonistą. Biolog J. H. Woodger nazywa zacietrzewienie ewolucjonistów „zwykłym dogmatyzmem”. A znany ewolucjonista Loren Eiseley z goryczą skonstatował: „Teologom zawsze zarzucano, że nazbyt często powołują się na mity i cuda, a oto świat nauki znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, ponieważ nie pozostało mu nic innego, jak stworzyć własną mitologię, mianowicie założenie, że to, czego mimo usilnych starań nie udaje się dziś udowodnić, naprawdę zdarzyło się w zamierzchłej przeszłości”.
Reasumując — darwinizm to namiastka i odmiana religii. To wprost paradoksalne! Ewolucjonistów posądzono o to, czym się najbardziej brzydzą. Posądzono? Nie, unaoczniono im, że ich główne tezy należy raczej nazywać dogmatami wiary. A jeżeli już mowa o dogmatach, to zróbmy śmiały krok do przodu i ułóżmy pierwsze artykuły „darwinistycznego wyznania wiary”.
Pierwszy aksjomat darwinistów ma historię datującą się kilka tysięcy lat temu. Już Fenicjanie wierzyli, że życie wyłoniło się samoistnie ze zgniłego, błotnistego, wodnego roztworu. Wierzono tak aż do XIX wieku, kiedy to Louis Pasteur eksperymentalnie udowodnił, że życie rodzi się tylko z żywych istot. Poważni ludzie pogląd o samorództwie wstawili między bajki.
Wyznawca, czy raczej ideolog, współczesnego ewolucjonizmu globalnego, Richard Dawkins, nawiązuje niechcący do fenickich wierzeń pisząc, że związki białkopodobne i inne, niezbędne do powstania życia, tworzyły coś w rodzaju bulionu, ekstraktu zupy, w którym „powstała przypadkowo niezwykle ciekawa cząsteczka”, która przypadkowo otoczyła się błoną i zupełnie przypadkowo zaczęła wytwarzać identyczne względem siebie struktury, które zupełnie przypadkowo uformowały się w żywy organizm zdolny do odżywiania się i rozmnażania. W powyższym akapicie jedno słowo występuje zbyt często, aby treść w nim zawartą można było traktować poważnie. Jest to słowo „przypadkowo”.




PANDEMONIUM'S ENGINE (ważne video w temacie - język angielski)

http://www.youtube.com/watch?v=RQDD4mQE7Tc


Tak zwany „dowód kosmologiczny” jest dowodem a posteriori to znaczy wypływa z doświadczenia istnienia świata, które potrzebuje uzasadnienia. Oto jak można określić istotę tego dowodu: Istnienie świata, jak wszelkie inne istnienie, musi być wytłumaczalne, jako że nic nie istnieje albo nie jest prawdziwe bez przyczyny lub bez racji. Otóż świat nie jest w stanie wytłumaczyć sam siebie – nie jest on konieczny, lecz przypadkowy, bo mógłby nie istnieć. Trzeba więc, by istniała jakaś przyczyna albo „wystarczająca racja” inna niż on sam. Ale jaka? Gdyby przyczyną tą była jakaś inna rzeczywistość przypadkowa, należałoby ją wytłumaczyć przez kolejną, która z kolei wymagałaby wytłumaczenia przez coś trzeciego, i tak w nieskończoność, co pozostawiłoby całą serię przypadkowych rzeczywistości – a zatem istnienie świata okazałoby się niewytłumaczalne. Aby uprawomocnić zasadę racji wystarczającej, należy gdzieś się zatrzymać, jak mówił Arystoteles. Krótko mówiąc, nie można wytłumaczyć całości rzeczywistości przypadkowych (świata) inaczej jak przez byt absolutnie konieczny, pozostający na zewnątrz tej całości: jest to „ta ostatnia racja”, którą nazywa się Bogiem.

[...]Profesor Paul Davies tak się wypowiedział o zdolności mózgu do uprawiania abstrakcyjnej matematyki: „Matematyka nie jest czymś, czego można dotknąć. Jest wytworem ludzkiego umysłu. Niemniej okazuje się, że najlepsze zastosowanie znajduje na przykład w fizyce cząstek elementarnych i astrofizyce — dziedzinach jakże odległych od codziennego życia”. Co to oznacza? „Według mnie stanowi to dowód, iż nasza świadomość i zdolność zajmowania się matematyką nie są zwykłym przypadkiem, trywialnym szczegółem, nieistotnym skutkiem ubocznym ewolucji”, jest efektem Boskiego Planu ![...]
Część społeczeństw zbieracko-łowieckich dotrwała w niektórych zakątkach świata do połowy XX w. i została dobrze zbadana przez etnografów. Badania te pokazują, że to być może wyścig szczurów, twarda konkurencja jest sprzeczna z naturą ludzką, jest więc niejako wynaturzeniem.




Ogólny brak form przejściowych odnosi się także do tak zwanej "ewolucji człowieka". Mogłoby to się wydawać dziwne, skoro reklamuje się tak wielu naszych rzekomych "przodków". Trudno śledzić wszystkie tak różne i zmieniające się twierdzenia, ale wiek ostatni pokazał, że każdy kolejny z tych szeroko rozgłaszanych "przodków" jest później po cichu odrzucany. Następuje to jednakże dopiero wtedy, gdy jakiś nowo znaleziony kandydat zajmie miejsce tamtego. Dzisiaj nagłaśnia się wąską grupę australopiteki — H. habilis, z której najlepiej znaną jest słynna skamielina Lucy.

Dr Charles Oxnard należy do rosnącej liczby anatomów ewolucjonistów, którzy po starannym prześledzeniu dużej liczby pomiarów przy pomocy wieloczynnikowej analizy komputerowej (jest to obiektywna metoda, która nie zależy od przyjętej z góry wiary w pochodzenie) ocenia, iż stworzenia te nie są ludzkimi przodkami.

Dr Oxnard twierdzi, iż mimo że pierwotnie uważano je za człekokształtne, a przynajmniej pośrednie pomiędzy małpami i ludźmi, to "różnią się one zarówno od ludzi, jak i od małp afrykańskich, bardziej aniżeli obydwie te żyjące grupy różnią się od siebie. Australopiteki stanowią odrębną grupę." Zaznacza on, że wniosek ten, iż nie są to nasi przodkowie, popierany jest przez zwiększającą się liczbę badaczy, którzy "nie są związani ze znalazcami skamieniałości."

A co z tym tak zwanym Homo erectus? Prawidłowo uformowane typy szkieletów Homo erectus prawdopodobnie reprezentują rzeczywistych ludzi, żyjących po Potopie i posiadających rasowo zróżnicowane kości.

(Powyżej jedno z największych skamieniałych drzew: https://www.youtube.com/watch?v=O0HyWgz9QNQ

Ogromna różnorodność jest możliwa pomiędzy kośćmi psów różnego rodzaju, od pekińczyka do bernardyna. Takie warianty mogą być wyselekcjonowane w ciągu tylko paru pokoleń. "Ciśnienie selekcyjne" w szybko zmieniającym się środowisku po Potopie oraz izolacja ludzi (po przymusowym rozproszeniu się od czasów wieży Babel) w małych oddzielonych społecznościach, dały świetne warunki do szybkiego wyodrębnienia i uwypuklania (uprzednio już istniejących, stworzonych) genetycznych różnic. Takie rasowe warianty mogły także dotyczyć cech kości.

W porównaniu z bardzo dużą różnorodnością ludzkich ras pod względem innych cech, różnice szkieletowe pomiędzy szkieletem erectusa a innymi szkieletami ludzkimi nie są aż tak wielkie. Co więcej, wiadomo, że w Europie, w tym samym czasie co typy "współczesne", żył nie tylko erectus, ale także Neandertalczyk i typy Cro-Magnon (które przeciętnie mają większą pojemność mózgu niż dzisiejsze populacje).


Niedawne znalezienie narzędzi w Indonezji sprawiło, że dr Allan Thorne, ewolucjonista, zasugerował, iż ci rzekomo "przedludzcy przodkowie" posiadali żeglarskie umiejętności oraz technologię. Jego wypowiedź zacytowana została w gazecie The Australian, 19 sierpnia 1993 roku, gdzie mówi o nich: "Oni nie są [tj. nie powinni być nazywani] Homo erectus, oni są ludźmi."

Jeśli ktoś użyje ewolucyjnej skali czasu oraz ewolucjonistycznych kryteriów klasyfikacji, a następnie sporządzi wykres ze wszystkich odkryć skamieniałości "hominidów", szybko odkryje, że z jakiejkolwiek ewolucyjnej sekwencji zostaną nici.
Ewolucjonizm naucza, że stosunkowo proste stworzenie, takie jak jednokomórkowa ameba, stało się o wiele bardziej skomplikowanym stworzeniem, jak na przykład koń. Pomimo, że nawet i najbardziej proste znane jednokomórkowce zadziwiają swą złożonością, nie zawierają one tak dużo informacji jak, powiedzmy, koń. Nie posiadają one instrukcji wyszczególniających, jak zrobić oczy, uszy, krew, mózg, kopyta, mięśnie... Przejście od punktu A do B na diagramie wymaga więc wielu etapów zwiększania informacji, kodowania informacji dla nowych struktur, nowych funkcji, nowych użytecznych złożoności.
Gdybyśmy tylko zobaczyli taki rodzaj zmian zwiększających informację, nawet gdyby było ich tylko parę, można by ich użyć na poparcie argumentu, że ryba rzeczywiście może zamienić się w filozofa, jeśli zostanie jej dany odpowiedni czas. Faktem jest jednak, że te niewielkie zmiany, które dostrzegamy, nie dotyczą zwiększania informacji.

http://popotopie.blogspot.com/2013/05/kolumna-geologiczna-faszerstwo.html


Rodzaju 3:15 "...Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę..."


Bardzo polecam film pt.:  Prawdziwa tajemnicza historia ludzkosci - Ewolucja Urojona HD 

https://www.youtube.com/watch?v=DNBUQGdZ8Qg




Chłopski rozum oznacza potoczne wytłumaczenie czegoś najprościej jak to możliwe i jest zbliżone do określenia "zdrowego rozsądku" Zdrowy rozsądek może być rozumiany jako zdolność wydawania trzeźwych sądów, nie wypaczonych ani przez nadmierne teoretyzowanie, ani przez nadmierny sceptycyzm.



W takim ujęciu problemu naszego istnienia oraz nauki wypływającej z otoczenia biologicznego, powinniśmy obserwować istnienie ewolucji. Powinniśmy widzieć pełno śladów pozostawionych przez ten proces ! Oficjalnie nie ma żadnych danych, iż ów się zakończył. Powinniśmy widzieć różne-żywe typu ludzi, tych co są pomiędzy małpą, a człowiekiem sapiens sapiens. Proces ogólnoświatowego ślepego doboru naturalnego się nie zakończył, przecież nie było w przyrodzie ogłoszenia końca etapów przejściowych. Dlaczego nie widzimy od czasu do czasu, jak ryba powraca do życia w puszce sardynek? A może tak by się stało, gdyby została dodana energia? Oczywiście, że nie. Trzeba posiadać coś wiele więcej niż tylko energię i odpowiednie składniki. Wymaga to porządku i organizacji — jednym słowem informacji. Żyjące istoty uzyskują tę informację od swoich rodziców, ale nigdy nie widzimy, aby informacja powstawała z surowej, niezaprogramowanej materii.

Rozważmy niewiarygodne nieprawdopodobieństwa wymagane do uruchomienia tego całego ewolucyjnego scenariusza. Ludzie tymczasem rozprawiają o nim, jakby to był jakoś zaobserwowany fakt. Tymczasem faktem jest, że nikt nie posiada naukowego wytłumaczenia, jak skomplikowane, niosące informację cząsteczki ( konieczne nawet dla najprostszego "pierwszego życia" ) mogły powstać bez udziału inteligencji z zewnątrz. Istnieją dobre naukowe przyczyny, aby wierzyć, że nie jest to możliwe.

Często zapomina się, że właściwości komórki, które czynią ją żywą, nie mogą być wytłumaczone tylko poprzez chemiczne właściwości ich części składowych. W taki sam sposób właściwości samochodu nie mogą być całkowicie wytłumaczone poprzez właściwości gumy, metalu, plastyku czy czegoś podobnego. Pomysł "samochodu" musiał być nałożony na surowiec z "zewnątrz", jak to miało w rzeczywistości miejsce. Potrzeba więc materii/energii plus informacji, która jest właściwością niematerialną nanoszoną na materię, ale która nie istnieje w niej.



Rzadko kto używa dziś argumentu "organów szczątkowych". Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że w przeszłości przyniósł on ewolucjonistom zbyt dużo wstydu. Na początku XX wieku ewolucjoniści zapewniali, że posiadamy więcej niż 80 organów, stanowiących bezużyteczne, szczątkowe relikty naszej ewolucyjnej przeszłości. Jednak stopniowo odkrywano ich funkcje, aż niemal nie został żaden, który można by uznać za bezużyteczny. Wygląda na to, że nawet nasz skromny wyrostek robaczkowy odgrywa jakąś rolę w zwalczaniu infekcji, chociażby we wczesnych stadiach życia.

Przekonanie, że ludzki embrion przechodzi poprzez rzekomo zwierzęce stadia ze skrzelami itp., zostało dawno temu zupełnie zdyskredytowane, ale nadal istnieje w świadomości laików.

(http://www.nydailynews.com/news/world/new-fossil-found-england-pliosaur-bigger-predator-t-rex-article-1.384934

Wiemy dobrze, że kiedy Darwin wydał swoje dzieło O powstawaniu gatunków, niepomiernie wzrosły postawy rasistowskie. Przede wszystkim ewolucjoniści uwierzyli, że rasy ewoluowały oddzielnie przez setki tysięcy lat, było więc logiczne, że "postęp" ten miał różną szybkość. Niektóre rasy zatem nie odeszły tak daleko od zwierzęcych przodków jak inne. Współczesna genetyka pokazuje nam jednak, że wszystkie rasy ludzkie pozostają biologicznie bardzo blisko siebie. Zgodne jest to z przekonaniem, że wszystkie cechy rasowe były obecne w jednej małej społeczności przodków, która następnie została "rozdzielona" na podgrupy przy Wieży Babel. Jeśli rasy ludzkie powstały z potomków osób, które przeżyły taką kolosalną katastrofę jak Potop Noego, czy nie jest logiczne spodziewać się daleko sięgającej pamięci w opowieściach i legendach o tak straszliwym wydarzeniu? Faktem jest, że zarówno australijscy Aborygeni, Eskimosi z Arktyki, jak i Indianie amerykańscy, dosłownie każdy szczep i naród ziemi posiada własną historię Potopu. Mimo iż historie te zniekształcone zostały przez czas i ustne przekazy, ich podobieństwa z Księgą Rodzaju są zadziwiające. Często historie te zawierają takie elementy jak wysyłanie ptaków i składanie ofiar po Potopie. Czasem nawet występuje tęcza i ta sama liczba ocalonych osób — osiem.



Dlaczego więc tak wielu ludzi wierzy mocno w ewolucję?

Oczywiście, istnieje wiele przyczyn: naciski społeczno-kulturowe, brak możliwości rozpatrywania innych alternatyw, wychowanie akademickie, TV. Dotyczy ona faktu, że ludzkość od buntu pierwszego swojego przedstawiciela, Adama, ma wrodzoną tendencję, aby przeciwstawiać się władzy Stworzyciela nad jej życiem.

(Poniżej zdjęcie skamieniałego starożytnego pnia drzewa)



Teoria informacji i zdrowy rozsądek jednoczą się, aby podpowiedzieć nam, że kiedy informacja jest przekazywana (a tym jest reprodukcja), to zostaje albo taka sama, albo też zostaje jej mniej. Ponadto zostaje dodany "szum" informatyczny bez znaczenia. W żywych lub też martwych rzeczach nie widać nigdy, aby prawdziwa informacja powstawała, czy też zwiększała się sama przez się.

Tak więc kiedy rozpatrujemy wszystkie żywe organizmy świata jako całość, suma informacji zmniejsza się wraz z upływem czasu, wraz z ciągłym jej kopiowaniem. Patrząc więc wstecz, w przeszłość, zasoby informacji muszą rosnąć. Ponieważ nie można tu cofać się w nieskończoność (nieskończoną ilość czasu temu nie było nieskończenie skomplikowanych organizmów), wskazuje to na moment, kiedy skomplikowane informacje musiały mieć swój początek.

Materia zostawiona sama sobie (przynajmniej na tyle, na ile wskazuje obserwacyjna nauka) nie wyłania takiej informacji, tak więc jedyną alternatywą jest to, że w pewnym momencie twórczy umysł, znajdujący się poza systemem, nałożył inteligencję na materię (tak jak to czynisz pisząc drogi czytelniku) i zaprogramował wszystkie pierwotne rodzaje roślin i zwierząt. Programowanie przodków obecnych organizmów musiało zostać osiągnięte w sposób cudowny czy też nadnaturalny, ponieważ prawa przyrody nie stwarzają informacji.

http://popotopie.blogspot.com/2013/10/ewolucja-czy-stworzenie.html
Pozostaje to całkowicie w zgodzie z oświadczeniem Księgi Rodzaju, że Bóg stworzył organizmy, aby rozmnażały się "według rodzaju swego". I tak na przykład hipotetyczny rodzaj psa został stworzony i wyposażony w dużą ilość wbudowanych odmian (przy pierwotnym braku defektów). Różnorodność mogła powstać po prostu przez rekombinację wyjściowej informacji, co dało początek wilkowi, kojotowi, psu dingo i tak dalej. Dobór naturalny może redukować i sortować te informacje (ale nie stwarza ich więcej), tak jak to zobaczyliśmy na przykładzie z komarami. Zróżnicowanie w powstałym w wyniku tego potomstwie, bez żadnych nowych dodanych informacji (a więc bez żadnej ewolucji), może być wystarczająco duże, by usprawiedliwić nazywanie go gatunkowym.

Ogólny brak form przejściowych odnosi się także do tak zwanej "ewolucji człowieka". Mogłoby to się wydawać dziwne, skoro reklamuje się tak wielu naszych rzekomych "przodków". Trudno śledzić wszystkie tak różne i zmieniające się twierdzenia, ale wiek ostatni pokazał, że każdy kolejny z tych szeroko rozgłaszanych "przodków" jest później po cichu odrzucany. Następuje to jednakże dopiero wtedy, gdy jakiś nowo znaleziony kandydat zajmie miejsce tamtego. Dzisiaj nagłaśnia się wąską grupę australopiteki — H. habilis, z której najlepiej znaną jest słynna skamielina Lucy. Dr Charles Oxnard należy do rosnącej liczby anatomów ewolucjonistów, którzy po starannym prześledzeniu dużej liczby pomiarów przy pomocy wieloczynnikowej analizy komputerowej (jest to obiektywna metoda, która nie zależy od przyjętej z góry wiary w pochodzenie) ocenia, iż stworzenia te nie są ludzkimi przodkami.

(Oto zdjęcie całkowicie szokującej starożytnej czaszki odkopanej w pewnym archeologicznym miejscu, jej anatomia wskazuje, że na Ziemi istniały całkiem odmienne anatomiczni istoty rozumne ! Budowa jest szokująco inna od ludzkiej ! Ze zródeł wynika, że jest autentyczna, nikt jej jeszcze długo nie pokaże, zresztą jeśli nawet to media dezinformacji wymyśliły by zapewne jakąś "specjalną" historię na jej temat !) Więcej w temacie niecodziennych i ukrywanych czaszek pod tym adresem:
http://popotopie.blogspot.com/2013/06/analiza-anatomiczna-czaszek-nefilim.html



Dr Oxnard twierdzi, iż mimo że pierwotnie uważano je za człekokształtne, a przynajmniej pośrednie pomiędzy małpami i ludźmi, to "różnią się one zarówno od ludzi, jak i od małp afrykańskich, bardziej aniżeli obydwie te żyjące grupy różnią się od siebie. Australopiteki stanowią odrębną grupę." Zaznacza on, że wniosek ten, iż nie są to nasi przodkowie, popierany jest przez zwiększającą się liczbę badaczy, którzy "nie są związani ze znalazcami skamieniałości." A co z tym tak zwanym Homo erectus? Prawidłowo uformowane typy szkieletów Homo erectus prawdopodobnie reprezentują rzeczywistych ludzi, żyjących po Potopie i posiadających rasowo zróżnicowane kości.


Ogromna różnorodność jest możliwa pomiędzy kośćmi psów różnego rodzaju, od pekińczyka do bernardyna. Takie warianty mogą być wyselekcjonowane w ciągu tylko paru pokoleń. "Ciśnienie selekcyjne" w szybko zmieniającym się środowisku po Potopie oraz izolacja ludzi (po przymusowym rozproszeniu się od czasów wieży Babel) w małych oddzielonych społecznościach, dały świetne warunki do szybkiego wyodrębnienia i uwypuklania (uprzednio już istniejących, stworzonych) genetycznych różnic. Takie rasowe warianty mogły także dotyczyć cech kości. W porównaniu z bardzo dużą różnorodnością ludzkich ras pod względem innych cech, różnice szkieletowe pomiędzy szkieletem erectusa a innymi szkieletami ludzkimi nie są aż tak wielkie. Co więcej, wiadomo, że w Europie, w tym samym czasie co typy "współczesne", żył nie tylko erectus, ale także Neandertalczyk i typy Cro-Magnon (które przeciętnie mają większą pojemność mózgu niż dzisiejsze populacje).


Niedawne znalezienie narzędzi w Indonezji sprawiło, że dr Allan Thorne, ewolucjonista, zasugerował, iż ci rzekomo "przedludzcy przodkowie" posiadali żeglarskie umiejętności oraz technologię. Jego wypowiedź zacytowana została w gazecie The Australian, 19 sierpnia 1993 roku, gdzie mówi o nich: "Oni nie są [tj. nie powinni być nazywani] Homo erectus, oni są ludźmi." Jeśli ktoś użyje ewolucyjnej skali czasu oraz ewolucjonistycznych kryteriów klasyfikacji, a następnie sporządzi wykres ze wszystkich odkryć skamieniałości "hominidów", szybko odkryje, że z jakiejkolwiek ewolucyjnej sekwencji zostaną nici. Więcej ciekawych informacji w linku poniżej


Linki:
Starożytne drogi do innego świata - część I
Zakazana geologia to zakazana planetarna pamięć (Duchowy 'Total Recall')
Zakazana archeologia, kreacjonizm i psychoanaliza drogą do katharsis
Tajemnicze kosmiczne eksperymenty
Darwinowski duch !
Czy Biblia jest prawdziwą spisaną historią ?
Duchowe poglądy o rzeczywistości
Kolumna geologiczna ? Faszerstwo !
Marzulli ujawnia kolejne sensacyjne wyniki badań !
Bereszit bara Elohim et haszemaim – Na początku stworzył Bóg…
Tajemnice Kodu Tory – Rabin Glazerson ujawnia niezwykłe dane
Miód na chrześcijańską duszę – „Trony, Panowania, Zwierzchności i Władze”
Megalityczna rzeczywistość kontra darwinistyczna Maja माया
Szczególna teoria myślenia względnego
Fatima i polscy duchowi matrixowcy
Wyginięcie mamutów i zagadkowe artefakty starożytnej cywilizacji, co je łączy ?
Sklepienie ochronne nad Ziemią przedpotopową, czy zdajemy sobie sprawę jak niesamowity był to świat !?
Żelazna logika naukowca kreacjonisty – dr Thomas Kindell
http://argonauta.pl/zycie-na-ziemi-zostalo-zaprojektowane-i-stworzone-od-podstaw-ewolucja-to-naukowa-religia/



Istoty z innego wymiaru - Duchowa archeologia w oparciu o badania biblistów i ufologów




(...)Moim zdaniem większość materiału filmowego z tzw. lądowania Amerykanów na Księżycu to montaż studyjny ! Oczywiście nie wiadomo jakim sposobem i kiedy Amerykanie byli na Księżycu, i czy tam byli rzeczywiście, czy tylko wysłali sondę/y ? W mojej ocenie oni wolą eksperymentować na  ludzkich umysłach, tzw. "psy-ops" ! To jest ich głównym zajęciem ! A jak wiecie państwo z filmu "O co im chodzi ?" czy "Polaka kolejny raz najechana ?" te tajne organizacje specjalizują się w oszukiwaniu i opętywaniu, tak by pozyskać za pomocą magii DUSZE ludzkie ! Ich głównym celem jest takie owładnięcie społeczeństwem, by pozyskiwać bezbronne dusze, dzieje się tak bo stosują technologię ze starożytnego Babilonu !  Trochę o tej technologii znajduje się w filmie pt.: "Nowy Porzadek Rzeczy, a Kosciół Katolicki", a także w bardzo ciekawym materiale pt.: "Nadprzyrodzona Polska vs elity NWO" Dlatego tak ważnym jest uświadomienie sobie, że jesteśmy poddawani ciągłemu praniu mózgów, stąd też darwinizm i teoria ewolucji jest (magicznie-duchowo) narzuconym omamieniem, o czym piałem w artykule "Żelazna logika naukowca kreacjonisty". W filmie o tym samym tytule jest wyjaśnione, kto, skąd i dlaczego nas tak próbuje zamroczyć ! A jest to starannie prowadzony i szeroko zakrojony plan !(...)

15 komentarzy:

  1. ja tak czuję, że my dotarliśmy na Ziemię, widząc że żyją na niej wielkie organizmy itd itd postanowiliśmy sterraformować tę planetę do naszych wymagań, m.in. posłużono się potopem na wielką skalę. a teraz wszystko zapomnieliśmy - możliwe, że coś poszło nie tak....
    ponieważ teraz wszystko musimy powoli krok po krok odtwarzać...

    a przecież budowaliśmy piramidy, rzeźbiliśmy cuda w skałach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed potopem cała cywilizacja nie jadła mięsa, czyli nie zabijali zwierząt ! Cywilizacja życia powinna się właśnie tym charakteryzować...! Ich świadomość i umysły musiały być jakieś wznioślejsze, osobiście sądzę, że prawda jest jeszcze bardziej niesamowita niż to co tu jest zamieszczone na tym blogu ! to co tu zebrałem to tylko skrawek tajemnicy !
      "...Ale tak, jak jest napisane co oko nie zobaczyło i ucho nie usłyszało i na serce ludzkie nie wstąpiło to przygotował Bóg miłującym Go..." 1 Do Koryntian 2:9
      istnieje jakiś tajemniczy plan ! kosmiczny plan !
      "...Wiemy zaś że (z) miłującymi Boga wszystkie współdziała ku dobremu (z tymi) według wcześniejszego ustawienia powołanymi będącymi..." Do Rzymian 8:28
      tłumaczenie 8:28
      Wiemy też, że wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga, to jest tych, którzy są powołani zgodnie z planem.
      ...zgodnie z planem....

      Usuń
  2. Mam kilka pytań:
    1. Człowieka stworzył Bóg czy Elochim (jak napisane jest w biblii)? KTO stworzył zatem Elochim?
    2. Biblia opisuje tylko jeden kataklizm ziemski - potop. Nauka powiada, że w przeszłości Ziemia doświadczała wielu globalnych kataklizmów, które powodowały powszechne wymieranie, a następnie odradzanie się życia już w zmienionej nieco postaci.
    A co na to inne święte księgi? Przecież nie można upierać się przy twierdzeniu, że jedyną prawdę o powstaniu życia tylko w biblii zapisano. Przy ponad 7 miliardach ludzi żyjących obecnie na Ziemi - wyznawcy chrześcijaństwa stanowią ok.1/3 populacji, ale - co charakterystyczne - swoją wiedzę biblijną narzucają reszcie, upierając się, że są nieomylni.
    W tym nie różnią się od zwolenników teorii ewolucji, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Drogi panie "mal" odpowiem panu w miarę moich skromnych możliwości, jednak proszę być wyrozumiałym, gdybym był pewny odpowiedzi na wszystkie pana pytania to musiałbym żyć co najmniej 900 lat tak jak przedpotopowi ludzie, czas na zgromadzenie tylu danych i ich potwierdzenia musiałby przekraczać obecną długość życia po potopowych ludzi,

      "...Nauka powiada, że w przeszłości Ziemia doświadczała wielu globalnych kataklizmów..." podejrzewam że pisze pan o nauce ewolucjonistycznej która jest w moim i wielu naukowców błędna,


      "..które powodowały powszechne wymieranie, a następnie odradzanie się życia już w zmienionej nieco postaci..." nic mi nie wiadomo o takich badaniach, jeżeli były a ich wyniki opisują tzw "ewolucję" to są to fałszywe badania, tu jest odpowiedz:
      http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/05/kolumna-geologiczna-faszerstwo.html

      "...A co na to inne święte księgi?..." moje własne wieloletnie dochodzenie w tej sprawie doprowadziło mnie do przekonania, że opisują one jakieś nierozpoznane elementy "doznań religijnych opartych na innych zasadach lub innych istotach duchowych" gdy się prowadzi badania w tej dziedzinie przez długi czas odkrywa się w końcu prawdziwe przesłanie z innego wymiaru oraz od prawdziwej Super Istoty, tą część każdy musi odkryć sam i dla wielu jest ona ciągle zakryta, jest ona dlatego skarbem, prawdziwy skarb jest często ciężko osiągalny,


      "...Przecież nie można upierać się przy twierdzeniu, że jedyną prawdę o powstaniu życia tylko w biblii zapisano..." można głosić takie przekonanie na podstawie badań oraz własnych wniosków, wielu naukowców noblistów skłoniły ich własne badania do przekonania o słuszności Biblii i jej niezwykłych danych, o tym jest napisane tutaj:
      http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/09/jestesmy-stworzeni.html

      "...Przy ponad 7 miliardach ludzi żyjących obecnie na Ziemi - wyznawcy chrześcijaństwa stanowią ok.1/3 populacji, ale - co charakterystyczne - swoją wiedzę biblijną narzucają reszcie, upierając się, że są nieomylni..." takie twierdzenia są całkowicie niesłuszne, każda religia niesie ze sobą ludzi, którzy mogą w czasie swojej wędrówki, poziomu umysłowego oraz duchowego zdolnych popełniać zło ! Nie jesteśmy idealni i o tym też uczy Biblia, pana krytycyzm przebijający się poprzez tak sformułowane twierdzenie obrazuje niezrozumienie pewnych aspektów religijności, trzeba starać się oddzielić w miarę swoich możliwości elementy emocjonalne narzucone nam przez obecną cywilizację śmierci by dostrzec niezwykłość świata oraz prowadzić własne prawdziwe badania, dociekania na temat prawdy ! Bo pańskie zdanie jest wielce subiektywne i niesie jakieś uprzedzenia które są dla mnie całkowicie zrozumiałe lecz ich nie podzielam, sprawa związana z chrześcijaństwem jest o wiele bardziej tajemnicza i co ważniejsze jest nadzorowana z innego wymiaru ! inny wymiar=Niebo=Raj, posługiwanie się semantyką chrześcijańską wywołuje u pewnych ludzi natychmiastowy efekt emocjonalny co jest samo w sobie ciekawym zjawiskiem !

      "...W tym nie różnią się od zwolenników teorii ewolucji, niestety..."
      mam nadzieję że za jakiś czas zmieni pan poglądy na tą sprawę..

      serdecznie pozdrawiam i życzę udanych badań nad rzeczywistością w której przebywamy, nad doznaniami, których doznajemy...

      Usuń
    3. Mam na imię Małgorzata i nie jestem ateistką. Wierzę w Boga, ale nie wyznaję żadnej religii. Szanuję wyznawców, choć twierdzę, że Bóg nie potrzebuje pośredników, by dotrzeć do każdego człowieka. To tytułem wstępu, abyśmy się dobrze rozumieli :)

      """...Nauka powiada, że w przeszłości Ziemia doświadczała wielu globalnych kataklizmów..." podejrzewam że pisze pan o nauce ewolucjonistycznej która jest w moim i wielu naukowców błędna,
      "..które powodowały powszechne wymieranie, a następnie odradzanie się życia już w zmienionej nieco postaci..." nic mi nie wiadomo o takich badaniach, jeżeli były a ich wyniki opisują tzw "ewolucję" to są to fałszywe badania, tu jest odpowiedz:
      http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/05/kolumna-geologiczna-faszerstwo.html""

      Jest taka (wąska i specyficzna) dziedzina wiedzy geologicznej, na pograniczu geomorfologii, która zwie się sedymentologią. Akurat nie jestem w niej specjalnie biegła, mimo iż jestem z wykształcenia geologiem. Mogę tylko zapewnić, że niewiele ma ta wiedza wspólnego z ewolucjonizmem.
      Pragnę podkreślić, że współczesna geologia opiera się na podstawowej zasadzie, która nazywana jest zasadą aktualizmu geologicznego (uniformitaryzm). Jak wszystko co tyczy się nauki - musi mieć swoje podwaliny i te podwaliny w mojej dziedzinie oparto właśnie na tym.
      Jednak przeciętny geolog (do jakich się zaliczam) odrzuca precz tę wpajaną przez lata formułę, gdy natyka się w swojej pracy na zjawiska wyraźnie temu przeczące. W tej branży najważniejsze są : wyobraźnia i intuicja. Ale ta druga jest 'nienaukowa' i nie wolno się na nią powoływać.
      Aby się zbytnio nie rozpisywać podam, że wielkie wymieranie gatunków łączy się z przejściem w każdą kolejną erę geologiczną, a nawet epokę. I nie jest to mit, lecz żmudnie dowiedziona sprawa, która wiąże się z wielkimi kataklizmami, jakim ulegała Ziemia w przeszłości. Najczęściej były to kolizje z meteorytami, które doprowadzały do spustoszenia.
      Swego czasu pracowałam przy obsłudze odwodnienia głębokich wykopów fundamentowych. Posadowienie dużego obiektu budowlanego przewidziano na poziomie - 8,80 m poniżej poziomu terenu. Dno wykopu osiągnęło akurat spąg czwartorzędu (plejstocenu), a w dnie powalone jak zapałki potężne czarne dęby. Niecałe pół metra głębiej już były iły miocenu.
      I teraz pytanie: potop? Otóż nie, nie ten biblijny, ale 'lokalny', europejski, kataklizm, jak przypuszczam, związany z uderzeniem planetoidy w rejonie Ries w Bawarii.
      A potem to już były w Europie kolejne zlodowacenia...

      Pozdrawiam, pisz dalej, lubię Cię czytać, mimo że kreacjonizm nie jest z mojej bajki.

      Usuń
    4. Miło mi ! Bardzo się cieszę, że pani argumentacja jest na poziomie:

      "...I teraz pytanie: potop? Otóż nie, nie ten biblijny, ale 'lokalny', europejski, kataklizm, jak przypuszczam, związany z uderzeniem planetoidy w rejonie Ries w Bawarii...." zgadzam się, że mogły wystąpić lokalne powodzie lecz interpretacje są trochę inne niż pani przedstawiła (przynajmniej w literaturze skierowanej ku kreacjonizmowi), tak bardzo bym chciał przedstawić więcej argumentów geologicznych lecz czasu brakuje nawet na odpisywanie..., zjawiska geologiczne związane z katastrofizmem są wspaniale wytłumaczone lecz jest to wiedza specjalistyczna i ciężko znaleść czas na tłumaczenie, na sklejanie tego wszystkiego rozrzuconego w dziesiątkach publikacji :-) czasami pojawia się tak dużo rzeczy tak wspaniale opisujących starodawne rzeczy że chciało by się je wszystkie tu przedstawić, odnośnie tak krytykowanego wszechobecnie chrześcijaństwa to muszę zacytować pewne elementy z poprzednich wpisów:


      "...Miejsce Najświętsze było miejscem szczególnym w całym Przybytki Można by rzec, że cała reszta, to tylko dodatek, umożliwiający sprawowanie świętej służby wokół niego. To właśnie ono stanowiło najważniejszą część tej budowli i sens jej istnienia. Miejsce zastrzeżone wyłącznie dla Boga, gdzie miała przebywać chwała Władcy wszechświata..."


      "...Przy śmierci Jezusa zasłona przybytku rozrywa się co oznacza że łaska Boża jest dostępna dla wszystkich i to nie tylko w dzień szabatu. Grzegorz z Nazjanzu w Czwartej mowie teologicznej nazywa rozdartą zasłonę tajemniczymi drzwiami do niebios !..."

      "...Jakie jest znaczenie symbolu rozdartej zasłony świątyni jerozolimskiej? Żydzi wierzyli, że za zasłoną na której hafcie przedstawiono sklepienie niebieskie planety i gwiazd w miejscu najświętszym obrała swe mieszkanie Boska Obecność..."

      Starożytni i ich wiedza na temat "łączności" bądz "interaktywności materii" była znacznie większa niż przypuszczamy, ma to swoje odzwierciedlenie w zjawisku symboliki połączonej z materialnymi rzeczami. Tak jak szanowna pani jest zatopiona do pewnego stopnia w swojej pracy, w swoim wykształceniu rzutującym na pani ogląd świata, to na podobnej lub takiej samej zasadzie byli zatopieni starożytni w ich wiedzy odnośnie innego świata, innego postrzegania rzeczywistości co jest niesłychanie interesujące i jest podstawą wszelkich zjawisk świadomości starożytnych, temat rzeka...:-)


      http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/09/miekkie-skay-starozytnych-kosmiczne.html

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Przepraszam, zapewne nie wyraziłam się zwięźle, a w ogóle mam skłonności do zbyt kwiecistego stylu :(
      Nie mam skrzywienia zawodowego, oj nie! Wręcz przeciwnie, cokolwiek i gdziekolwiek napotkam ciekawego w mojej dziedzinie - najpierw staram się dotknąć, posmakować, wręcz wyczuć po swojemu. Z obserwacji wyciągam wnioski, które dopiero potem staram się konfrontować z literaturą fachową. Przyjdzie jeszcze czas, gdy opiszę coś z moich spostrzeżeń, a które są naprawdę kompletnym zaprzeczeniem wiedzy naukowej.
      Teraz mogę już sobie na to pozwolić, bo mój czas zawodowy dobiegł kresu. Czasami tylko coś tam 'dla chleba' tworzę. Teraz, gdy robię to już hobbystycznie, dla siebie, nie muszę silić się na poprawność. Wiek jest w tym zawodzie nieubłaganą przeszkodą, ale też pozwala na luksus nonkonformizmu.
      Ściśle: coraz bardziej przekonuję się do tego, że w dziejach Ziemi głównym czynnikiem kształtującym sprawczym były katastrofy (kolizje) o charakterze globalnym.
      I jeszcze jedno, proszę pamiętać, że osady (skały) powstają wyłącznie w obecności wody (oceany, morza, rzeki, jeziora), czyli skały osadowe. Te dominują na Ziemi. Wulkanizm, plutonizm - to specyficzny rodzaj skał i wiadomo jakich. Najciekawsze są zjawiska metamorfizmu, czyli przeobrażenia skał osadowych pod wpływem ciśnienia, temperatury itp.
      To - ogólnie - powstawanie skał. Jest jeszcze tektonika, czyli przemieszczanie pod wpływem ruchów górotwórczych ( np.te piękne zdjęcia fałdów, które są w tekście). I dochodzimy powoli do sedna: geologia naucza, że orogeneza przebiega w sposób wolny, liniowy. A ja twierdzę, że niekoniecznie i w większości działo się to gwałtownie.

      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Zły tytuł jak dla mnie. Wielu ludzi kompletnie nie bierze pod uwagę tego, że zazwyczaj używając słowa ewolucja rozmawiamy o teorii ewolucji Darwina (gatunki zmieniające się w inne jak np. małpa w człowieka), a także sądzi, że jedno i drugie nie może się łączyć. Dla mnie ewolucja sama w sobie (tak jak ja ją postrzegam) nie wyklucza kreacjonizmu. Ewolucja odbywa się cały czas i mamy do czynienia z osobistą ewolucją (rozwój siebie samego) jak i nieustanną ewolucją świata (rozwój społeczny, globalny) a także wszechświata (ciągłe przemiany, zderzenia i wybuchy w kosmosie, nieustanny ruch, umieranie, pojawianie się obiektów itd.). To jest dla mnie ewolucja i jednocześnie nieustanny kreacjonizm, bo stare się zmienia (ewolucja) i tworzy się nowe (kreacjonizm). A wszystko to jest dla mnie wynikową siły stwórczej, która to napędza - Absolutu, Boga. Jest tu miejsce dla ewolucji i kreacjonizmu. Ktoś zaprojektował wielką machinę a teraz się nią bawi :)

    Ewolucja moim spojrzeniem to nie za każdym razem ewolucja wg Darwina (z czym się kojarzy małpa - > człowiek a co nie jest udowodnione w 100 %), tylko po prostu nieustanna przemiana życia i jego rozwój, co może zaobserwować każdy. To się po prostu dzieje na naszych oczach.

    Naukowy opis ewolucji (w tym Darwin) to teoria bez 100 % pewności. Samo słowo teoria na to wskazuje. W zasadzie to wiele nie potwierdzonych małych teorii w jednej wielkiej teorii ewolucji. Ja za ewolucję uważam to co widzę cały czas (nieustanną przemianę), a więc to co nie jest teorią. Jestem, więc chyba ewolucjokreacjonistą (lub coś w tym rodzaju). Nie widzę potrzeby kłócenia się o to kto ma racje, bo i w tym i w tym jest dla mnie ziarno prawdy do wyłowienia. Prawda jest zawsze ponad stronami konfliktu inaczej byłaby ograniczona ludzkim umysłem i jego teoriami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Panie :)
    Podziwiam Pana za wytrwałość w nie równej walce kopania się z tzw. koniem.
    Zadając sobie proste pytanie – ewolucja czy stworzenie? – prosty rozum (chłopski) podpowiada mi że wszystko co jest skomplikowane (ewolucja) jest z natury rzeczy nie prawdziwe.
    Dowód na to jest prozaicznie prosty – gdyby natura rozwijała się w sposób ewolucyjny czyli linearny, nie było by tak wielkiej różnorodności w przyrodzie, no i według mnie linearność rozwoju musi dać efekt taki że skoro my ludzie posiadamy inteligencje a co za tym idzie mowę abstrakcje itd. To i zwierzęta powinny to samo posiadać.
    Jednak tak nie jest.
    Mądre powiedzenie mówi – podważaj wszystko co da się podważyć a to co się nie da podważyć pozostanie jako prawda.
    O ignorancji tzw. nauki napisano już tyle że nie warto mi grosza do tego ogródka wrzucać, natomiast dziwi mnie że różni publicyści próbują walczyć w sprawie ewolucji, UFO itd. tworząc tzw. drugi nurt, drugi obieg, który ignoranci nazywają teoriami spiskowymi.
    Mój punkt widzenia w tej sprawie jest ponownie bardzo prosty – ignorować ignorantów i wcale z nimi nie dyskutować, nie dając im umocowania merytorycznego do głoszenia ich własnych religii.
    To że ktoś tam jest geologiem, fizykiem itd. i wierzy w religie (czytaj naukę) E=mc2, to jego sprawa.
    Mówiąc sarkastycznie że ludzie mają umysły ścisłe i ściśnięte (to drugie to 95%) nie ma sensu dyskutować tylko robić swoje, i nie tłumaczyć się ze swojego punktu widzenia.
    Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam i pokłony za ogromny wkład pracy który obnaża ciemnotę i naukowe zakłamanie.


    Roman

    OdpowiedzUsuń
  5. jak ktoś lubi teorie powstawania świata to tu fajny link podaje
    uleszka.uprowadzenia.cba.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. "Większość nosicieli poważnych mutacji żyje zbyt krótko..." - sam Pan pisze, że większość.

    OdpowiedzUsuń